ŻywienieWywiady

Co mam z wilka? Pies – łowca tego, co dostanie w misce

Jak ewoluował psi przewód pokarmowy? Czy nasz czworonóg powinien jeść jak wilk? Co wspólnego z udomowieniem wilka mają węglowodany? Odpowiada dr Jacek Wilczak – specjalista w zakresie żywienia, dietoprofilaktyki schorzeń metabolicznych i promocji zdrowia.

Pewnego ranka tajemniczy ktoś podrzuca mi na wycieraczkę dwa szczeniaki: psa i wilka. Jak będzie wyglądała zawartość miski ze śniadaniem dla każdego z nich?

W środowisku akademickim mamy taką „uniwersalną” odpowiedź: to jest bardzo interesujące pytanie! I, niestety, nie jestem w stanie na nie odpowiedzieć w sposób jednoznaczny. Po pierwsze, jeżeli taka sytuacja by się wydarzyła, to uszanowałbym jednak instynkty obu szczeniąt i zapewniłbym im powrót do naturalnych dla nich warunków, czyli psa bym przygarnął, a szczenię wilka zawiózłbym np. do ogrodu zoologicznego lub w inne miejsce, gdzie jego rozwój byłby najbardziej harmonijny i adekwatny dla jego gatunku – pytanie tylko, czy rzeczywiście są takie miejsca?

Oczywiście sytuacja jest czysto hipotetyczna.

Rozumiem, że istotą pytania jest różnica w żywieniu obu tych gatunków. Chcąc okazać szacunek dla każdego z nich, należy uszanować różnice przede wszystkim w sposobie zdobywania pożywienia i wynikające z tego różne zapotrzebowanie na poszczególne składniki odżywcze oraz różnice w tempie metabolizmu podstawowych składników odżywczych. Długotrwałe i powtarzające się w każdym pokoleniu danego gatunku czynniki epigenetyczne (a pokarm i jego skład jest czynnikiem środowiskowym epigenetycznym) powodują trwałe zmiany nie tylko w fenotypie, ale także w genotypie każdego gatunku. Wyniki badań naukowych są jednoznaczne i dotyczą one zarówno zwierząt, jak i ludzi.

Przykładowo, dlaczego Europejki, próbując przeszczepić model żywienia Azjatek – uwzględniający wykorzystanie fitozwiązków, o właściwościach hormonów roślinnych jako czynników zmniejszających ryzyko powstawania nowotworów dietozależnych, nie uzyskują tak spektakularnych efektów? Tylko dlatego, że trzeba pokoleń, aby przewód pokarmowy Europejek wykształcił metabolicznie aktywne mechanizmy pozwalające uzyskać efekt profilaktyczny. U Azjatek ten proces trwał wieki i był konsekwencją ciągłego spożywania m.in. soi i jej przetworów, stąd też metabolizm tych substancji u nich jest efektywniejszy. A liczne badania naukowe potwierdzają działania profilaktyczne fitozwiązków. Ta dygresja jest konieczna dla zrozumienia mechanizmu adaptacji do czynników środowiskowych i wynikających z tego konsekwencji.

Wracając do psa i wilka…

Wilk jest ssakiem należącym do rzędu drapieżnych Carnivora i rodziny psowatych Canidae. Udomowienie wilka (Canis lupus) i jego ewolucja do psa domowego (Canis lupus familiaris) spowodowały m.in. zmiany dostosowujące metabolizm np. do bardziej efektywnego trawienia niektórych produktów spożywczych, których źródłem były gospodarstwa domowe. Obecnie żywienie psa i wilka może się różnić – celowo powiedziałem „może”, a nie użyłem „bezwzględnie musi”. Dlaczego? Pomijając fakt odmiennego zdobywania pokarmu, wyobrażam sobie, że mógłbym żywić psa i wilka tą samą karmą – pod warunkiem, że byłaby to ułożona przeze mnie dawka bazująca na mięsie i produktach pochodzenia zwierzęcego, zawierająca dodatek warzyw i – tutaj zaskoczenie – niewielką ilość produktów surowców będących głównie źródłem węglowodanów. Mógłbym. Ale szanując odmienność gatunkową, zrobiłbym to tylko i wyłącznie w ostateczności, i zdając sobie sprawę z tymczasowości takiego rozwiązania. Z tego samego powodu współczesnego psa nie żywiłbym tak jak wilka – dla mnie są to dwa gatunki.

Szanując ich odmienność, chcę uszanować ich inne upodobania żywieniowe. Miałoby to także odzwierciedlenie w sposobie zdobywania pokarmu. Wilk w naturze jest łowcą, pies jest łowcą, ale tego, co dostanie w misce. Konkludując, należałoby uszanować odrębności między psem i wilkiem i dostosować zawartość miski do ich dotychczasowych, ukształtowanych przez setki lat, modeli żywienia.

Jak najlepiej zbilansować mu dietę? Czy w naturze mięso jest jedynym źródłem składników pokarmowych dla wilka?

W warunkach naturalnych źródłem składników odżywczych są małej i średniej wielkości ssaki, głównie kopytne. Badania nad dietą wilka w Polsce wykazały, że zarówno skład gatunkowy ofiar, jak i ich udział procentowy w pokarmie zmienia się wyraźnie w zależności od siedliska, obfitości i dostępności poszczególnych grup zwierząt czy też pory roku. Ich dieta uzupełniana jest innymi drobniejszymi gatunkami. Wilki sporadycznie i tylko przy całkowitym braku innych form zdobycia pożywienia odżywiają się padliną. Można więc z całą stanowczością założyć, że mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego stanowią podstawę diety wilka.

A co z innymi składnikami?

Wraz z zawartością przewodu pokarmowego upolowanych zwierząt, wilki dostarczają sobie także innych składników, np. bogatych w węglowodany, ale ich ilość nie jest duża i raczej powinno traktować się je jako surowce dostarczające składników łatwostrawnych czy źródło substancji biologicznie czynnych. Obserwacje pozostałości po uczcie wilków pozwalają twierdzić, że roślinna zawartość samego żołądka zwierząt przeżuwających, będących ofiarami wilków, nie jest interesująca dla wilków – w przeciwieństwie do zawartości dalszych odcinków jelit. Niezmiernie istotny jest także sposób polowania i związane z tym kształtowanie wzajemnych relacji w stadzie. Może tak się zdarzyć, że osobnik o najniższym statusie w stadzie będzie skazany tylko i wyłącznie na najmniej wartościowe surowce upolowanej zwierzyny. Podsumowując, mięso traktowane jako tkanka mięśniowa jest tylko częścią diety wilka, a oprócz niej duży udział stanowią narządy wewnętrzne, w warunkach naturalnych wypełnione krwią, czyli kolejną odżywczo cenną tkanką.

Czyli wilkowi powinnam podać surowy pokarm?

Jak najbardziej. Aktywność enzymatyczna przewodu pokarmowego wilka przystosowana jest do trawienia produktów nieprzetworzonych. Aczkolwiek jednoznacznie należy powiedzieć, że nawet karma sucha, bazująca na samych zbożach, także uległaby strawieniu w przewodzie pokarmowym wilka – proces byłby długotrwały i mniej efektywny niż u psa domowego. Nie będzie błędem założenie, że surowe mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego charakteryzują się wyższymi współczynnikami strawności niż te same produkty poddane np. krótkotrwałemu gotowaniu. To dopiero długotrwałe gotowanie lub procesy technologiczne zwiększają efektywność trawienia, ale z kolei zmniejszają wartość odżywczą surowców. Chcąc zachować wartość odżywczą surowców, dieta wilka powinna bazować na produktach nieprzetworzonych, ale jednak z zachowaniem wszystkich zasad bezpieczeństwa związanego z postępowaniem z surowymi produktami pochodzenia zwierzęcego.

A jego psi kolega nie łypałby z zazdrością na miskę pełną surowego mięska?

Rozmawiając o surowych produktach pochodzenia zwierzęcego, nie da się nie odnieść do zdobywającego coraz większą popularność wśród właścicieli psów modelu żywienia bazującego na surowych produktach. To właśnie odniesienie do przodka psa, jakim był wilk, buduje teorię o rzekomym uwzględnieniu takiej potrzeby. Wszystkie badania wskazują, że właśnie takiej potrzeby nie ma – można ten model stosować jak każdy inny (z zachowaniem pewnych zasad), ale w żaden sposób nie jest on traktowany jako obligatoryjny.

Pies, według różnych szacunków, miał do 300.000 lat, żeby zaadaptować się do innego modelu żywienia – problem polega tylko na wyborze tego modelu. Nie ma żadnej nadzwyczajnej konieczności upodabniać diety współczesnego psa do wilka – chyba że planujemy zrobić przełom w ewolucji i ją odwrócić – swoją drogą byłaby to ciekawa obserwacja.

Jakie zmiany ewolucyjne zaszły w układzie pokarmowym psa?

W przewodzie pokarmowym wilka podczas udomawiania stopniowo, ewolucyjnie, zwiększała się aktywność enzymów amylolitycznych, zęby stawały się mniejsze, aczkolwiek nadal są to zęby tnące. Zmniejszona potrzeba polowań wpłynęła także na zmiany w budowie anatomicznej psa. Nie można jednak powiedzieć, że „żołądki” wilka i psa różnią się w taki sposób, że wymagałyby one odmiennych pokarmów – nadal są to zwierzęta mięsożerne. Niewielkie różnice wynikające ze sposobu zdobywania i składu pożywienia oraz duże zmiany w socjalizacji ze stadem ludzkim w konsekwencji doprowadziły do powstania nowego gatunku, jakim jest pies.

Żywienie współczesnego psa uwzględnia różne modele – nie dyskutujmy tutaj, który z nich jest najlepszy – podczas gdy w żywieniu wilka, nawet przebywającego w niewoli, model żywienia jest jeden: pokarm samodzielnie upolowany (nawet jeżeli jest to pewna gra prowadzona przez opiekunów wilków). Będąc na wakacjach w Danii, razem z rodziną odwiedziliśmy Knuthenborg Safari Park. Znajdują się tam m.in. dwie zamknięte przestrzenie: jedna z lwami, druga z białymi wilkami. Metoda żywienia wilków polega na rzucaniu im całych małych zwierząt, wcześniej uśmierconych. Opiekunowie skarżyli się jednak, że nie zawsze takie podanie pokarmu odpowiada drapieżnikom. Dlatego też przed podaniem uśmierconego królika próbują nim „animować”, symulując jego ruch.

Fot. KATARZYNA PIOTROWSKA
Badania przeprowadzone w Uppsali (Szwecja) pokazały, że przewód pokarmowy psa i wilka różni się pod względem zdolności do trawienia skrobi?

Niezaprzeczalną zaletą każdego żywego organizmu jest adaptacja. Skoro więc udomowiony wilk, czyli pies, spożywał to, co „rzucił” mu człowiek albo co sam wygrzebał ze stosu odpadków, to wcale mnie nie dziwi, że spośród wielu enzymów trawiennych w jego przewodzie pokarmowym wzrosła aktywność m.in. enzymów amylolitycznych, trawiących węglowodany. Tak, nawet obecnie żyjący wilk w pakiecie wielu enzymów posiada enzymy trawiące węglowodany. Co więcej, badania z 2016 roku potwierdzają ogólną tezę, że proces udomowiania był zależny od ekspansji rolnictwa. Wskazują na to dowody w postaci wyższej ekspresji genów, m.in. genu AMY2B, kodującego enzymy amylolityczne u psów pochodzących z terenów bardziej rozwiniętych rolniczo. Powinnyśmy fakt ten traktować jako ewidentną przyczynę udomowienia wilka. Należy tylko zaznaczyć, że zwiększona ekspresja genu nie zawsze jednak świadczy o zwiększonej produkcji enzymu, a na ekspresję omawianego genu oraz aktywność enzymu może wpływać sama dieta, którą żywione są psy bądź wilki.

Wspomniane badania są kontynuacją badań prowadzonych wcześniej przez ośrodek w Uppsali. Dla mnie osobiście stanowią one naukowe potwierdzenie teorii o zdolności adaptacyjnej w czasie procesu ewolucyjnego/udomowienia i dotyczą wszystkich organizmów.

Wyniki tych badań stały się swojego rodzaju kartą przetargową.

Tak. Z jednej strony producenci karm, szczególnie suchych, traktują je jako potwierdzenie konieczności stosowania w żywieniu współczesnego psa składników węglowodanowych, z drugiej strony zwolennicy „naturalnego modelu żywienia” traktują je jako zaprzęgnięte w obronę tez wykorzystywanych właśnie przez globalnych producentów karm. A prawda jest taka, że w pakiecie enzymów przewodu pokarmowego zarówno psa, jak i wilka, stwierdza się aktywność amylazy trzustkowej, z tym że pies ma wyższą jej aktywność – co z kolei jest konsekwencją kilkasetletniego procesu adaptacyjnego. Prawidłowo zbilansowana dawka pokarmowa dla współczesnego psa uwzględnia pewną niewielką ilość węglowodanów, niezbędną przede wszystkim do zapewnienia energii do przeprowadzenia procesów metabolicznych pozostałych składników odżywczych. Nigdy nie uważałbym za prawidłową dla psa dawki bazującej na samych węglowodanach, ale z drugiej strony pozbawionej całkowicie węglowodanów też nie uważam za prawidłową. Proszę zauważyć, że nawet najbardziej radykalni zwolennicy żywienia współczesnego psa karmą przeznaczoną tylko dla wilków też zaczęli wykorzystywać w swoich recepturach surowce dostarczające węglowodanów i to także tych wysokoprzetworzonych, i takich, których wilk, nawet gdyby bardzo się starał, nie miałby szans spożyć w naturalnych dla siebie warunkach.

Niechcący zaczęliśmy dotykać problemu związanego z odpowiedzialnością, jaką ponoszą opiekunowie każdego zwierzęcia, a związaną z żywieniem i modelem, jaki zostanie wprowadzony – ale to osobny temat.

Czyli można by pokusić się o stwierdzenie, że pewna ilość skrobi w pokarmie naszego psa byłaby zalecana?

Osadnictwo w dogodnych warunkach klimatycznych przyczyniało się do rozwoju rolnictwa. Początki uprawy zbóż to według różnych źródeł od 23.000 do 12.000 lat wstecz, więc wystarczająco długi okres, aby, bazując na efektywności produkcji i selekcji naturalnej, powstały odmiany zbóż, których głównym składnikiem miała być skrobia – źródło łatwostrawnych po obróbce termicznej węglowodanów. Nie dziwne więc, że elementem diety psa stały się także węglowodany. Zakładam, że w okresach braku dostępności zwierząt łownych zboża mogły stanowić główne źródła składników odżywczych nie tylko dla człowieka, ale także dla towarzyszącego mu psa. Współczesne teorie żywieniowe zakładają – tak zakładają! – pewien udział w diecie psa energii pochodzącej z węglowodanów, a co za tym idzie, także m.in. ze zbóż.

Pies, dzięki obecności amylazy trzustkowej, trawi węglowodany złożone do postaci prostszych, a dzięki rozwiniętemu mechanizmowi transportu błonowego w komórkach przewodu pokarmowego stają się one łatwowchłanialne. Interpretacja zaleceń żywieniowych współczesnych psów przebywających w komfortowych warunkach może dopuszczać obecność zbóż w diecie psa. Jednak tylko do ilości będących dopełnieniem, po uwzględnieniu w diecie odpowiedniej ilości energii pochodzącej z tłuszczu i białka. Nawet jeśli chcemy uzupełnić dietę psa w inne niż skrobia składniki zbóż, np. włókno pokarmowe, zboża nie powinny być traktowane jako podstawa diety psa na żadnym z etapów jego rozwoju.

fot. Tahoe
W psiej misce powinny się znaleźć…

Pamiętajmy, współcześnie żywione psy muszą mieć możliwość pokrywania swojego indywidualnego zapotrzebowania na WSZYSTKIE składniki odżywcze. Stąd też podstawę powinna stanowić urozmaicona dieta bazująca na mięsie i produktach pochodzenia zwierzęcego, uzupełniona o składniki węglowodanowe, których źródłami mogą być warzywa bądź produkty zbożowe, bez względu na kontrowersje, jakie budzą. Pamiętajmy tylko o właściwych proporcjach surowców dostarczających składniki odżywcze – przy założeniu izoenergetyczności diety nadmiar jednego będzie w konsekwencji zmniejszał udział pozostałych, a to może być przyczyną niedoborów wybranych składników odżywczych.

Czyli węglowodany udomowiły wilka?

Coś w tym jest. Ale jest to tylko konsekwencja przebywania w osadach razem z ludźmi. Śmiem twierdzić – jeżeli mogę użyć słowa „śmiem”, że jeżeli człowiek żywiłby się tylko mięsem, to w przewodzie pokarmowym udomowianego wilka nie wzrastałaby aktywność enzymów amylolitycznych w takim tempie. I nie byłoby takich dyskusji na temat wykorzystania węglowodanów w diecie współczesnego psa. Zamiast skupić się nad ważnymi kwestiami jakości żywienia, jego zbilansowaniem i wpływem na rozwój chorób dietozależnych, mam wrażenie, że bardziej interesujemy się tematem: zboża i gluten. Swoją drogą, proszę zauważyć, że przecież współczesny pies nie jest żywiony tylko i wyłącznie zbożem – a wydaje mi się, że na potrzeby ideologii i tworzenia nowych teorii bazuje się na takim przekonaniu – chociaż trochę to rozumiem, łatwiej i prościej jest budować coś nowego, wybierając skrajne wartości – chociaż, tak jak wspominałem, nawet nie ma karm suchych, bazujących na 60% zawartości węglowodanów.

Czyli nie tylko wspólna dieta, ale i wspólne przebywanie ze sobą?

Uważam, że o wiele ważniejszym aspektem udomowienia jest aspekt socjalizacji psa z człowiekiem. Badania jednoznacznie wskazują, że udomowienie psa spowodowało zmianę w relacji z człowiekiem. Człowiek przez psa jest traktowany jako naturalny element jego otoczenia, podczas gdy dla wilka będzie on zawsze przeciwnikiem. Potomstwo zsocjalizowanego z człowiekiem wilka będzie nadal dzikim zwierzęciem, i aby mogło z człowiekiem wspólnie bytować, musi przejść proces socjalizacji taki sam, jak jego rodzice, albo być odebranym od swoich rodziców przed 4. dniem po narodzinach. Ten proces świadczy tylko o tym, jak długi musiał być czas potrzebny do powstania różnego w zachowaniu od wilka i całkowicie zależnego od człowieka gatunku, jakim jest Canis lupus familiaris

Rozmawiała: Małgorzata Wróbel

Dowiedz się więcej o żywieniu psów!

Reklama



dr inż. Jacek Wilczak
Adiunkt w Zakładzie Biochemii i Dietetyki Wydziału Medycyny Weterynaryjnej SGGW w Warszawie. Prowadzi zajęcia z zakresu fizjologii, fizjologii żywienia i dietetyki dla studentów kierunków weterynaria, biologia, zootechnika. Właściciel czekoladowego labradora retrievera – więc z autopsji wie jak ważna jest właściwie zbilansowana dieta dla prawidłowego wzrostu i rozwoju psa. Autor publikacji naukowych i popularnonaukowych z zakresu dietetyki, dietoprofilaktyki i wykorzystania związków biologicznie czynnych w żywieniu człowieka i zwierząt. Ważny element pracy stanowią badania mechanizmów towarzyszących za powstawanie chorób dietozależnych oraz wykorzystaniem związków biologicznie czynnych w konstruowaniu żywności funkcjonalnej – grupy produktów żywnościowych o właściwościach „prozdrowotnych".

    Podobne artykuły