SportAgility

Szybki i gibki, czyli jak nauczyć psa SUPERSLALOMU?

Slalom to jedna z moich ulubionych przeszkód na torze agility. Dlaczego? Po pierwsze, jeśli pies potrafi go pokonywać naprawdę niezależnie, daje nam to mnóstwo czasu, by dobrze się spozycjonować do dalszej części przebiegu (lub odgarnąć grzywkę opadającą na oczy). Po drugie, ta przeszkoda daje nam nieskończoną liczbę możliwości treningowych – a zatem mnóstwo okazji do świetnej zabawy z psem. Ilekroć nie masz pomysłu, co by tu danego dnia potrenować, zawsze możesz poświęcić kilka minut na slalom.

Fot. Murilo Viviani

Ładnych kilkanaście lat temu podczas Międzynarodowej Wystawy Psów we Wrocławiu zobaczyłam briarda pokonującego slalom. Cóż to był za widok! Rozwiany włos, olbrzymi pies, imponująca techniczną trudnością przeszkoda – zdecydowanie była to jedna z tych chwil, które zaszczepiły we mnie bakcyla agility. W tych zamierzchłych czasach slalom wydawał się przeszkodą, której nauka jest niesłychanie skomplikowana i czasochłonna, na zawodach widywało się psy, które potrafiły slalom pokonywać tylko na jedną, zazwyczaj lewą rękę… Przez kilkanaście lat sytuacja jednak diametralnie się zmieniła, powstało kilka nowych, świetnych metod nauki slalomu, dostępnych jest wiele materiałów szkoleniowych dotyczących nauki tej przeszkody (w szczególności polecam płytę Susan Garrett 2×2 Weave Pole Training oraz Fun, Fast and Fabulous Weaves Silvii Trkman).

Nie zamierzam tu opisywać wszystkich dostępnych sposobów nauki, skupiając się jedyne na metodzie, którą z powodzeniem stosuję u trenowanych przeze mnie psów od ładnych paru lat i jestem bardzo zadowolona z efektów. Łączy ona elementy metody 2×2 oraz tzw. metody tunelowej (zwanej też metodą korytarza lub uliczki).

Na początek jedna uwaga: szkoląc swoje psy, w dużej mierze opieram się na kształtowaniu. Pozwalam zatem psu samemu kombinować i oferować zachowania, nagradzając te, które stopniowo doprowadzą do zbudowania zachowania końcowego. Zaletą tego podejścia jest to, że pies musi samodzielnie pomyśleć, by zrozumieć stawiane przed nim zadanie, co z kolei skutkuje potem dużą samodzielnością w jego wykonywaniu oraz małym odsetkiem błędów przy wykonywaniu nauczonego już zachowania (ponieważ pies naprawdę je rozumie).

Fot. ROMAN MARUSZCZAK

Aby jednak móc stosować kształtowanie w treningu agility, pies musi być już wcześniej zaznajomiony z tym systemem nauki, krótko mówiąc: musi już umieć się uczyć oraz rozumieć, że brak nagrody nie oznacza końca świata, lecz jedynie jest sygnałem, by spróbować czegoś innego.

Z tego względu bardzo polecam już ze szczeniakiem kształtowanie różnych prostych zachowań, typu wchodzenie do pudełek czy misek, stanie na misce przednimi łapami i kręcenie się wokół niej tylnymi i tak dalej. Prowadzony w ten sposób psiak na hasło oznaczające początek sesji z kształtowaniem (warto je mieć, by pies wiedział dokładnie, kiedy oczekujemy od niego kombinowania i nie bombardował nas nieustannie różnymi sztuczkami w nadziei na nagrodę) będzie z radością oferował zachowania, w tym również takie polegające na interakcji z różnymi przedmiotami. Ze względu na to, że uczenie slalomu opisanym niżej sposobem nie trwa bardzo długo (w przypadku moich psów zajmowało mi to około trzech miesięcy przy treningach 2–3 razy w tygodniu), nie ma sensu się z tym zanadto spieszyć i zaczynać z psem bardzo młodym – spokojnie możemy poczekać, aż skończy on rok, a przynajmniej zakończy najintensywniejszy okres wzrostu.

Od czego zacząć?

Rys. 1

Zaczynamy od dwóch tyczek – możemy w tym celu wykorzystać tyczki wbijane w ziemię. Wbijamy je w odległości mniej więcej 60 centymetrów od siebie, tworząc bramkę, przygotowujemy sobie nagrodę, którą będziemy mogli rzucać (piłka, szarpak, saszetka na rzep, do której można wkładać smakołyki… możemy też wykorzystać urządzenie typu Manners Minder, o ile najpierw nauczymy psa biec do niego naprawdę szybko), stajemy z psiakiem bez smyczy w pobliżu i… czekamy. Jeśli pies zna kształtowanie, nie będziemy musieli czekać długo – już po chwili pies spojrzy na tyczki, ruszy w ich kierunku, dotknie którejś z nich nosem, może nawet przejdzie między nimi – każde z tych zachowań na początku warte jest nagrodzenia. Przed rozpoczęciem sesji wyznaczamy sobie linię nagradzania, która przebiega prosto przez naszą bramkę (możemy w tym celu wybrać sobie jakiś punkt orientacyjny, typu drzewko, w kierunku którego będziemy rzucać nagrodę). Miejsce nagradzania będzie wskazywało psu kierunek, w którym będziemy chcieli, żeby się poruszał.

Rys. 2

Stopniowo dochodzimy do momentu, w którym pies w powtarzalny sposób będzie nam oferował przebieganie pomiędzy tyczkami. Wtedy zaczynamy trochę mu utrudniać zadanie (z niektórymi psami możemy to robić już w pierwszej sesji) – odsuwamy się na większą odległość oraz zmieniamy swoje ustawienie względem bramki, tak by pies nabiegał na nią pod kątem. Przez cały czas zachowujemy obraną dla tej sesji linię nagradzania! Pamiętamy też, by nie pomagać psu ciałem, lecz pozwolić mu samemu dojść do tego, jakie zachowanie nagradzamy. Ćwiczymy z psem znajdującym się zarówno po jednej, jak i po drugiej naszej stronie.

Dodawanie komendy

Gdy pies powtarzalnie oferuje nam dane zachowanie, dodajemy do niego komendę. Teoretycznie nie powinna to być jeszcze komenda, której w przyszłości planujemy używać na slalom (ponieważ nie mamy tu jeszcze do czynienia z gotowym zachowaniem), zatem można sobie obrać jakąś komendę tymczasową. Mamy zatem sytuację, w której pies na komendę jest w stanie bez naszej pomocy znaleźć bramkę z różnych kątów i potem szybko biegnie do rzuconej nagrody. Wtedy przechodzimy do kolejnego etapu nauki: dostawiamy za pierwszą bramką drugą w pewnej niewielkiej odległości (powiedzmy około metra). Znowu wyznaczamy sobie linię nagradzania, lecz tym razem pies, by otrzymać nagrodę, musi przebiec przez obydwie bramki. Zaczynamy od prostych nabiegów, stopniowo wprowadzając coraz trudniejsze kąty. Bardzo ważne przy tym jest, by nie trenować w ten sposób, że w każdej kolejnej powtórce wejście jest trudniejsze, sytuacja taka jest bowiem przewidywalna dla psa i dla niektórych może być demotywująca.

Zamiast tego przeplatamy łatwe dla psa wejścia na wprost lub z łagodnych kątów z takimi trudniejszymi. Ten etap nauki jest bardzo istotny, uczy bowiem koniecznego dla późniejszego prawidłowego pokonywania tej przeszkody skracania wykroku. Psy, które nie nauczą się tego przed przejściem na „korytarz” złożony z rozsuniętych 12 tyczek, mogą potem mieć problemy z wejściami z trudniejszych kątów, jak również z poradzeniem sobie ze stopniowym zwężaniem korytarza. Zdarza się, że psy, u których pominięto ten etap nauki, przy późniejszym zwężaniu korytarza boleśnie obijają się o tyczki, wypadają ze slalomu po pierwszej bramce lub też nie potrafią sobie poradzić z trudniejszymi wejściami. Na tym etapie stawiamy przede wszystkim na zrozumienie zadania, oczywiście nie zapominając przy tym o atrakcyjnej nagrodzie, która, budując motywację, zachęci też psa do jak najszybszego przebiegania pomiędzy tyczkami.

Nasz zdolny uczeń umie już pokonywać dwie bramki – co dalej?

Obracamy każdą z nich odrobinę w taki sposób, że tyczki ustawione są naprzemiennie „w zygzaczek” (patrz rysunek 3.). Teraz nasze cztery tyczki zaczynają już powoli przypominać slalom, a pies przy wejściu w ten krótki korytarz zawsze mija pierwszą tyczkę lewym barkiem, tak jak będzie to miało później miejsce przy całej przeszkodzie. Ponownie ćwiczymy wszelkie możliwe wejścia przy tym ustawieniu, pamiętając o linii nagradzania, ćwiczeniu na obie ręce, różnych kątach i tak dalej.

Rys. 3

Teraz mamy przed sobą dwie możliwości – trzymając się metody Susan Garret, możemy stopniowo zwężać cztery tyczki, aż staną w jednej linii. Następnie kilka metrów dalej dodajemy kolejne cztery tyczki, tak że pies pokonuje dwa krótkie slalomy, które stopniowo w kolejnych powtórkach zbliżamy do siebie, aż zestawimy, otrzymując slalom z ośmiu tyczek. Analogicznie dodajemy ostatnią czwórkę tyczek slalomu. Drugą możliwością jest przejście w tym momencie na rozsuwany w „korytarz” slalom z 12 tyczek.

Osobiście wybrałam to drugie rozwiązanie, ponieważ moim zdaniem umożliwia ono psu szybsze złapanie rytmu w slalomie, jak też i zrozumienie, że przeszkoda ta będzie się składała z 12 tyczek, które należy pokonać od początku do końca.

W tym momencie zalecałabym przejście z tyczek wbijanych na sztywny slalom treningowy z podstawą, ze względu na to, że szczególnie duże, szybkie psy w miarę zwężania się korytarza z łatwością odginać będą tyczki na zewnątrz, jak też dlatego, że niektóre psy mają potem problem z przejściem na normalny slalom z podstawą.

Pierwszą sesję na pełnym korytarzu z 12 tyczek najłatwiej przeprowadzić jako „backchaining”, tzn. wprowadzamy psa w ostatnie kilka tyczek slalomu i zwalniamy do nagrody leżącej z przodu, następnie startujemy nieco bliżej początku slalomu, aż w kilku powtórzeniach pies uczy się przebiegać przez cały korytarz. W tym momencie możemy zacząć przypominać psu różne wejścia w korytarz, używając tej samej co dotychczas komendy. Kolejne sesje polegają na stopniowym zwężaniu korytarza, aż wreszcie tyczki będą ustawione w linii prostej.

Fot. Olga Kwiecień

Rozproszenia

Warto przy tym pamiętać, by możliwie jak najszybciej zacząć psu wprowadzać różnorakie rozproszenia: dodajemy nasz ruch, zmieniamy naszą pozycję względem psa i względem slalomu, odbiegamy od slalomu w czasie, gdy pies go pokonuje, włączamy rozsunięty slalom w krótkie sekwencje z przeszkodami przed i za nim, co pozwala nam wprowadzić różne elementy handlingu, takie jak zmiany przed i po slalomie i tak dalej. Warto również zacząć ustawiać w pobliżu slalomu różne inne przeszkody, takie jak tunele czy stacjonaty, stopniowo zmniejszając odległość, w jakiej się znajdują.

Podczas treningu slalomu warto przyjąć następującą zasadę: wystarczy kilka powtórek w danej sesji, za to każda z nich powinna być odrobinę inna, tak by dokładać kolejną cegiełkę budującą rozumienie pokonywania tej przeszkody w różnych sytuacjach.

Często zdarza się, że psy największe trudności mają z ostatnim etapem nauki, gdy tyczki stoją już prawie w jednej linii i właśnie to ostateczne zamknięcie korytarza stanowi największy problem. W takiej sytuacji możemy robić to stopniowo: ustawiamy w jednej linii najpierw pierwsze dwie tyczki, pozostałe zostawiając lekko rozsunięte, dzięki czemu pies ma trudny początek zadania, a łatwiejszą końcówkę. Potem w jednej linii ustawiamy pierwsze cztery tyczki, następnie pierwsze sześć i tak dalej, aż uda nam się zwęzić cały slalom. Wiele inspiracji dotyczących treningu rozproszeń na slalomie można znaleźć na YouTube – wspomnę tylko o tym, dlaczego warto uwzględnić tego typu trudności w treningu. Im więcej rozproszeń pies jest w stanie tolerować podczas treningu, tym mniejsze będzie miał problemy w obliczu nieoczekiwanych sytuacji, jakie mogą się zdarzyć na zawodach – uzna je po prostu za kolejną podpuchę, na którą nie warto się nabierać. Byłam świadkiem sytuacji, w której sędzia przeszedł psu przez slalom w trakcie, gdy ten go pokonywał, jak również takiej, gdy ktoś z publiczności, siedzący tuż za taśmą ogradzającą ring, postanowił wytrzepać koc akurat w momencie, gdy pies był w slalomie, ustawionym przy tym właśnie boku ringu. Zdarzyło mi się też widzieć, jak psu pokonującemu na zawodach slalom przebiegł tuż przed nosem królik – a mimo to pies dokończył slalom, za co zresztą otrzymał później w pełni zasłużoną nagrodę specjalną od sędziego. O takich banałach jak to, że pomocnikom zdarza się zapomnieć zabrać numerek stojący w slalomie lub sam przewodnik może się potknąć i stracić równowagę, nawet nie warto wspominać. Przećwiczenie tego typu zdarzeń w treningu daje nam pewność, że nasz pies poradzi sobie z każdym slalomowym wyzwaniem. Życzę wszystkim udanego treningu i wspaniałych, szybkich, niezależnych slalomów!

Reklama



Olga Kwiecień
Zawodniczka,trenerka i instruktorka agility

    Podobne artykuły