ZachowanieWywiady

Czy psy kochają święta?

Rodzinne spotkania, goście, mnóstwo jedzenia i podekscytowanych dzieci – recepta na radosne chwile czy przyczyna psiego stresu? – odpowiada zoopsycholog Agnieszka Penkala.

Zaczęłam od pytania „czy psy kochają święta?”, ale jak słusznie zwróciłaś mi uwagę, warto cofnąć się w tych rozważaniach jeszcze o krok. Czy psy w ogóle… kochają?

Odpowiedzi na to pytanie trzeba byłoby szukać w filozoficznych traktatach o tym, jak w ogóle zdefiniować miłość. Stwierdzenie, że psy kochają, zakrawa o ich lekką antropomorfizację. Na pewno jednak czerpią przyjemność z przebywania w towarzystwie bliskich sobie ludzi, mają silną potrzebę przynależności do grupy czy obrony swojego zasobu, co wiąże się z chęcią przetrwania. Aby jednak milej było nam – ludziom – możemy pokusić się o nazwanie tych wszystkich potrzeb „kochaniem”.

Czy w takim razie wizja wszystkich kochanych ludzi razem, przy świątecznym stole, jest dla psa przyjemna?

Pies w ogóle nie myśli w takich kategoriach. Poprzez doświadczenia i obserwacje zachowania domowników, pies może się spodziewać, że zbliża się jakaś impreza. Jednak zazwyczaj taka sytuacja jest dla zwierzęcia związana z przeżywaniem stresu. Są oczywiście psy, które lubią duże, rodzinne spędy, zgromadzenia ludzi, są takie, które źle się czują w takich sytuacjach… i są również te, o których nic nam w tym kontekście nie wiadomo. Patrząc na to zagadnienie w kategoriach stresu, święta są z pewnością zaburzeniem codziennej rutyny, zdarzając się tylko raz w roku. Chyba, że ktoś organizuje duże rodzinne imprezy co tydzień, pies w nich uczestniczy i jest do nich przyzwyczajony – co wciąż nie musi oznaczać, że bardzo te sytuacje lubi.

Święta wiążą się zazwyczaj z dużą liczbą osób w jednym domu oraz dużymi emocjami – radosne powitania, padanie sobie w ramiona, głośny śmiech, a niekiedy zażarte dyskusje przy stole – wszystkie te sytuacje nasz pies obserwuje i jest w nie zaangażowany, nie są mu one obojętne.

Rodzinne spotkanie staje się stresujące…

Z pewnością duża liczba osób na terenie psa, często jest powodem stresu. To, że psy są przyjazne i wpuszczają naszych gości do domu, jest kwestią socjalizacji, przyzwyczajenia. Jednak zawsze człowiek obcy w domu wiąże się z pobudzeniem czy niepokojem, a w niektórych przypadkach może uruchomić instynkt obrony terytorium, nadmiernego pilnowania i kontrolowania przybyszów.

Stres lubi się gromadzić, a pies musi w pewnym momencie to napięcie rozładować. I tak może dość do ugryzienia dziecka w rękę albo incydentów kradzieży jedzenia ze stołu, mimo że przecież pies nigdy tego nie robił!

Fot. M. Czekała | Howl.pl
Jak zatem zapewnić psu spokój w nadchodzące święta?

Przede wszystkim pies musi mieć w domu swoje miejsce – legowisko czy klatkę – które jest przestrzenią absolutnie nienaruszalną. Jeśli zwierzę tam się znajduje, nikt nie ma prawa go zaczepiać, dotykać, przeszkadzać w odpoczynku. Powinno też być to miejsce, na które pies jest odsyłany, jeśli nadmiernie się ekscytuje i wkręca w świąteczny rozgardiasz. Ta przestrzeń ma być strefą relaksu, w której pies potrafi odciąć się od bodźców czy to sam z siebie, czy po poleceniu opiekuna. Gdy nasze psy to potrafią, to prawdopodobnie przetrwamy święta bez większych problemów.

Jeśli natomiast mamy psa, który przez cały czas trwania rodzinnych spotkań kręci się, chodzi za gośćmi jak cień, szuka kontaktu, to narażamy go na absolutne psychiczne wyczerpanie.

Możemy więc przyjąć, że poza nielicznymi wyjątkami, okres świąteczny jest dla psów wyzwaniem?

W tym czasie, poza zapraszaniem gości, krzątamy się, gotujemy, wychodzimy do sklepów, spieszymy się… oczywiście, że dla psa będzie to wyzwanie. Dlatego musimy go na to odpowiednio wcześniej przygotować.

Skupmy się na wspomnianej już nauce odpoczywania na swoim miejscu, zapewnijmy chociaż minimum rutyny, do której zwierzak jest przyzwyczajony, zabierajmy go na spacery, w celu rozładowania napięcia i energii. Pilnujmy też gości, by nadmiernie nie „wtrącali się” w życie naszego psa.

Święta stwarzają ogromną pokusę, by nakarmić psa czymś ze stołu. Z jednej strony zależy nam na tym, aby pies polubił członków naszej rodziny czy przyjaciół – w tej kwestii jedzenie może okazać się bardzo pomocne. Trzeba jednak pamiętać o tym, że to samo jedzenie szybko może się stać dla psa obsesją, która będzie powodować natrętne zaczepianie gości, chodzenie za nimi i znów brak odpoczynku – co jest niezwykle obciążające psychicznie. Jedzenie ze stołu może być również zagrożeniem dla zdrowia psa, a nasi goście nie muszą mieć tej wiedzy i świadomości. Dlatego to naszą odpowiedzialnością jest pilnowanie relacji między zwierzakami a ludźmi w domu.

Wspominałaś o tym, jak ważny jest spacer dla zachowania dobrego samopoczucia psa w święta. Jaki powinien być taki spacer?

To powinien być przede wszystkim czas relaksujący. Chyba łatwo się domyślić, że intensywne zabawy i wielokrotne rzucanie piłki, wcale relaksujące nie jest. Takie aktywności prowadzą do wybuchu kortyzolu, czyli hormonu stresu. Pies wciąż pod wpływem tego hormonu i silnych emocji wraca do domu, a jego organizm jest wciąż bardzo silnie pobudzony. Nie dajmy się złapać w pułapkę myślenia, że należy psa po prostu szybko zmęczyć fizycznie, aby przespał całą świąteczną imprezę. Spacer powinien być po prostu jak najbardziej normalny, pozwalający psu załatwić wszystkie jego potrzeby higieniczne. Pamiętajmy, że pod wpływem ekscytacji związanej z pojawieniem się gości w domu, pies może zupełnie nieoczekiwanie choćby załatwić się na środku pokoju. Dlatego postarajmy się zadbać o spełnienie podstawowych potrzeb fizjologicznych, aby jak najbardziej ułatwić zwierzakowi poradzenie sobie ze świątecznym napięciem.

Jak przyjąć gości, aby była to dla psa komfortowa sytuacja?

Dużo zależy od psa. Niektórym zwierzakom dużo ułatwić może spotkanie gromady nowych ludzi na zewnątrz i wejście na teren domu już razem, inne nie mają problemu z tym, że ktoś obcy wchodzi na ich terytorium. Kiedy już goście są u nas, warto jest poświęcić trochę czasu i uwagi na obserwację zachowania psa. Są takie psy, które nawet godzinę po przyjściu nowych osób nie potrafią się wyciszyć – chodzą, dyszą, nie mogą sobie znaleźć miejsca, czasem wydają się bardzo przyjazne, bo krążą między ludźmi dając się głaskać. To wszystko świadczy jednak o stresie i braku umiejętności poradzenia sobie z takim natężeniem wrażeń i powinien być to dla nas sygnał, aby psu pomóc odsyłając go na miejsce i wyznaczając czas odpoczynku.

Dlatego tak ważne jest, aby potrafić to zauważyć i odróżniać „towarzyskość” od napięcia. To potrafi być prawdziwe wyzwanie – większość gości ma ochotę wejść z psem w interakcję, głaskać go, pies niby o tę uwagę zabiega… Łatwo wpaść w błędne koło! Dlatego podejdźmy do tematu z rozsądkiem – oby nie za dużo!

Opiekun psa musi wziąć na siebie odpowiedzialność za przerwanie tej nakręcającej się spirali emocji. Oczywiście, jeśli nasz pies jest przyjazny, nie musimy zupełnie ograniczać jego kontaktu z gośćmi, natomiast obserwujmy, w jakim kierunku te interakcje zmierzają i co należy z nimi zrobić. Takie obserwacje w niestandardowych sytuacjach potrafią dostarczyć mnóstwa ciekawych informacji!

Moja własna suczka w czasie spotkań towarzyskich w naszym domu zaczyna na przykład „żebrać” o jedzenie pod stołem – czego na co dzień nigdy nie robi! Jest też bardziej czujna, intensywniej zabiega o uwagę gości. Gdy obserwuję takie jej zachowania, wiem, że jest to moment, by odesłać ją na jej miejsce i wyznaczyć czas odpoczynku. Szybko widać, że tam właśnie się rozluźnia. Pozwalam jej wrócić do nas, gdy jest już spokojniejsza. Wtedy zresztą spokojniejsi są już też goście – przestają tak entuzjastycznie reagować na kontakt z nią, mniej się ekscytują.

Warto więc zadbać o jak najspokojniejszą atmosferę?

Jasne, chociaż nie możemy wymagać od psa, że na tak emocjonującą sytuację zareaguje stoickim spokojem. Jeśli np. pies przy powitaniu zawsze skacze na wchodzące osoby, to i tym razem na pewno będzie to robił. Odpuśćmy sobie „popisywanie się”, wymagając nagle od zaskoczonego psa, że będzie się zachowywał inaczej i „grzeczniej” akurat tego jednego dnia. Często zdarza się, że w natłoku świątecznych obowiązków i emocji, zachowania naszego podekscytowanego psa wyjątkowo nas denerwują, więc stajemy się nagle dużo bardziej zasadniczy. W ten sposób jedynie przekładamy nasz stres na psa, dodając presji i niepotrzebnej złej energii w czasie, który i tak jest dla zwierzęcia wyjątkowo wymagający.

Wigilia i odwiedziny naprawdę nie są dobrym momentem na rozpoczynanie szkolenia psa czy wymaganie od niego zupełnie nowych umiejętności. Jeśli wiemy, że nasz pies skacze, to lepiej jest tak zorganizować moment powitania, aby zapewnić wszystkim bezpieczeństwo i jak największy spokój.

To jeszcze ostatni, bliski wielu osobom temat świąteczny – kontakt psa i dzieci.

Temat niezwykle ważny, do którego warto wracać! Nawet jeśli dany pies żyje w rodzinie, w której są dzieci, to nie oznacza, że będzie on zwierzęciem przyjaznym i bezpiecznym również dla innych, zupełnie obcych, małych ludzi. A jeśli w ogóle nie ma on na co dzień kontaktu z dziećmi, tym bardziej nie możemy wymagać, że zaakceptuje je w tak niestandardowej i emocjonującej sytuacji. Często okazuje się, że właśnie te przyjazne, niby „przyzwyczajone do dzieci” psy są w święta w dużo gorszej sytuacji. Te niezbyt miłe, które jasno komunikują, że coś im nie pasuje, potrafią sobie stworzyć więcej przestrzeni – ludzie bardziej pilnują dzieci w obecności psa, który potrafi warknąć czy pokazać zęby, jego opiekunowie szybciej odsyłają go na miejsce, do innego pokoju, bo nie chcą ryzykować. Natomiast te zwierzaki „milusińskie”, uległe, sympatyczne są dużo bardziej narażone na naciski i bliskość dzieci, które często nie znają umiaru – dochodzi do kładzenia się na psie, przytulania go, całowania, obejmowania… może się to wydawać gestami przyjaznymi, ale z punktu widzenia zwierząt to katorga i potworny stres. Nie możemy wymagać od naszego psa bycia żywą maskotką dla zupełnie obcych dzieci – to może zakończyć się naprawdę tragicznie. Bezpieczeństwo to podstawa – i to dorośli, odpowiedzialni ludzie mają obowiązek zapewnienia komfortu wszystkim, tym na dwóch nogach i czterech łapach!

A wracając do pytania z początku – czy psy kochają święta?

Obserwując zachowania wielu psów w obliczu świątecznych, bardzo wyjątkowych sytuacji, odpowiedziałabym na to pytanie tak: psy świąt raczej nie kochają… ale na pewno kochają nas – swoich opiekunów. I świąteczną kiełbasę!

rozmawiała: Małgorzata Wróbel

Reklama



Zoopsycholog Agnieszka Penkala
zoopsycholog, trener psów, ewaluator psów agresywnych. Właściciel i trener w szkole SmartDogs. W pracy zajmuję się przede wszystkim terapią behawioralną dla psów trudnych( agresywnych, lękliwych, nadaktywnych) oraz przygotowaniem psów do wystaw. Przez ponad 5 lat moje psy pojawiały się na scenie Teatru Narodowego( najpierw rhodesiany a potem springer spaniele) w sztuce Królowa Margot. Przez 10 lat byłam zawodnikiem ujeżdżenia z sukcesami i trenerem jeździectwa.

Podobne artykuły