WywiadySzczeniaki

Bank nasienia dla psów?!

W Polsce od momentu powstania Weterynaryjnego Banku Nasienia w 2001 roku dokonano ponad 100 inseminacji nasieniem mrożonym. W ich wyniku do tej pory urodziło się około 500 szczeniąt, a ich liczba wciąż wzrasta. Czym jest, dlaczego powstał i jak wygląda praca w banku nasienia opowiada założyciel, dr wet. Robert Marczak.

Z nasienia zamrożonego w banku i wysłanego za granicę na świat przyszło kolejne kilkaset psów, niejednokrotnie w bardzo odległych zakątkach świata – nawet w Afryce Południowej, Japonii czy Tajwanie.

Jak to się stało, że założył pan Weterynaryjny Bank Nasienia?

Jestem weterynarzem z wykształcenia. Pomysł przyszedł mi do głowy pewnego dnia i po roku zastanawiania się, w 2001, po prostu zacząłem. Dlaczego zrobiłem coś, co jest bardzo trudne, kosztuje mnóstwo pracy i bardzo długo trwa, zanim się uda? Z braku wyobraźni (śmiech).

Od kogo uczył się pan inseminacji, skoro w Polsce nie była ona praktykowana w momencie, gdy pan zaczynał?

Mój bank jest jedyną w Polsce filią International Canine Semen Bank w Oregonie. Zaprosiłem i zafundowałem podróż do Europy profesorowi Platzowi. Miałem już kupiony sprzęt, bo przed przyjazdem wysłał mi listę potrzebnych rzeczy. Szkolenie trwało tydzień, a po nim zostałem sam i musiałem sobie radzić.

Jak wyglądały początki?

Kiedy zaczynałem, było małe zainteresowanie, rynek był praktycznie dziewiczy. Wszyscy lekarze mówili, że to nie wychodzi, to się nie udaje, są słabe efekty. Ja jestem niedowiarkiem i zawsze idę pod prąd, zacząłem się zastanawiać – w Ameryce to jest 20 lat na rynku i robią. Chyba nie są tacy głupi, że przychodzą, zostawiają pieniądze i nic nie mają. Jeździłem po wystawach, rozmawiałem. Przez pierwsze sześć, siedem lat było bardzo małe zainteresowanie. Aż w końcu zaczęły rodzić się szczeniaki. Ktoś zaryzykował. Popyt pojawia się, gdy są efekty. Mam już sześć pojemników do mrożenia nasienia, z czego pięć jest już zapełnionych. Mamy wyższą skuteczność niż ludzkie in vitro. Skuteczność inseminacji mrożonym nasieniem jest bardzo wysoka – wynosi w przybliżeniu 80%.

Rodzaje inseminacji:
• świeżym nasieniem (jak najszybciej po pobraniu),
• schłodzonym nasieniem (w ciągu 5–10 dni, transport maks. 24 godziny),
• mrożonym nasieniem (bez ograniczeń czasowych),
• dopochwowa,
• domaciczna – przezszyjkowa (z użyciem kateteru typu norweskiego) lub z otwieraniem powłok brzusznych (metoda operacyjna).

Prowadzi pan jakieś statystyki, badania?…

Nie jestem naukowcem, sam badań i statystyk nie robię. Posiłkuję się amerykańskimi i europejskimi, z których wynika, że przy inseminacji nasieniem mrożonym mioty są szacunkowo o 20% mniej liczne od tych spłodzonych w sposób naturalny (choć zdarzają się mioty bardzo duże, w których rodzi się ponad 10 szczeniąt), a statystyki wskazują, że rodzi się nieco więcej, bo około 60% samców. U mnie to się jednak nie potwierdza. Czasami z ośmiu szczeniąt – siedem to suczki. Jednak na pewno hodowcy woleliby móc wybrać płeć przyszłych szczeniąt Idziemy w kierunku seksowania nasienia. Tak jak ma to miejsce u bydła, gdzie zamrożone nasienie jest już posegregowane na samce i samice. Są robione próby, ja też się przymierzam. Wiadomo, że hodowcom zależy na suczkach, na szczęście są jeszcze hodowle np. psów użytkowych do służb, którym zależy na samcach.

Pana klienci to hodowcy, czy…

99% psów, które przyjmuję, to zwierzęta wystawowe. Nie tylko z Polski. Mam dużo klientów z Rosji. U mnie zostawiają i mrożą. Mają bank nasienia w Moskwie, ale nie mają do niego zaufania, wolą u mnie. Przyjeżdżają po nie albo je wysyłam.

Jak wygląda transport?

Mam specjalne pojemniki do transportu lotniczego. Tu na przykład mam pojemnik, w którym nasienie będzie leciało do Tajwanu. A ten to już mój pojemnik, właśnie wrócił z Ameryki i przywiózł nasienie dwóch psów. A dzisiaj wysłałem do Stanów Zjednoczonych i do Kanady. Transport lotniczy nie ma nic wspólnego z delikatnością. Pojemniki do transportu nie są duże, ale mają specjalne zabezpieczenie, że nawet przy przekręceniu do góry nogami azot nie wycieknie. Jest zaabsorbowany w specjalnej gąbce.

Jak wygląda pobieranie nasienia?

Pobieranie nasienia odbywa się manualnie. Musi być suka w cieczce, pies jest nakręcony i wtedy ja manualnie pobieram to nasienie. A potem idę do mikroskopu i oceniam jakość, jak jest dobre – zamrażamy. Zbadana próbka jest dzielona na porcje i pakowana w postaci kulek (lub słomek) do specjalnych pojemników. Są oznakowane i opisane. Pojemniki zostają zatopione w oparach ciekłego azotu (–196ºC) w specjalnym tanku.

A jak na pobieranie reagują psy?

Łatwiej współpracować z psem o wysokim libido, jednak zawsze staram się tę suczkę w cieczce mieć przy pobieraniu. Chyba że pies mnie już zna albo jest to rasa mniej wstydliwa, nie potrzeba mu wtedy dodatkowych bodźców, wystarczy zapach gabinetu, w którym, jak widzicie, nie ma super sterylnego, szpitalnego porządku. Jest to efekt zamierzony. Pies, który tu wchodzi, ma mieć wrażenie, że czuje wszystkie suczki, które tu kiedykolwiek były.

Ile nasienia otrzymuje się z jednego pobrania?

To zależy od jakości nasienia. Dopiero po zbadaniu, zamrożeniu i rozmrożeniu wiadomo, ile tego jest. Średnio z jednego pobrania otrzymuje się zazwyczaj 1–4 dawek inseminacyjnych (porcji nasienia wystarczających na jedną inseminację).

W USA urodził się miot szczeniąt z nasienia zamrożonego ponad 30 lat temu, a dziś i my możemy pochwalić się podobnym osiągnięciem – w 2014 roku w Polsce urodził się miot szczeniąt z nasienia importowanego przez Weterynaryjny Bank Nasienia z Australii, a zamrożonego tam na początku lat 80!

Na jaki czas można zamrozić nasienie?

Na tyle, ile sobie pani życzy. Może to być tydzień, może być 10 lat. Ja dwa lata temu inseminowałem w Europie nasieniem zamrożonym 30 lat temu, urodziły się cztery szczeniaki.

Jakie są koszty?

317 dolarów to cena podstawowa* – za pobranie, zbadanie, zamrożenie i uzyskanie od 1 do 4 dawek inseminacyjnych i przechowanie do roku. 210 zł za kolejny rok przechowywania.

Jakie są różnice między mrożonym a schłodzonym?

Mrożone jest mrożone (śmiech). Schłodzone w temperaturze 4ºC nasienie może być przechowywane (w zależności w czym) od 5 do 10 dni. To jest tańsza metoda. Mniejsze paczki, więc i koszty mniejsze. Pobiera się nasienie, preparuje, przyjeżdża kurier, następnego dnia jest doręczane. W ciągu tych 10 dni trzeba zainseminować, najlepiej jak najszybciej. Utrzymanie w transporcie 4ºC stopni nie jest łatwe, to jest pudełko styropianowe, wewnątrz są wkładziki chłodzące, ale w transporcie mogą przebywać maksymalnie 24 godziny. Dlatego nie wysyłam schłodzonego do Stanów Zjednoczonych, bo tam jednak przesyłka idzie dwa dni. Po przyjściu przesyłki wkładam próbki do lodówki, mam tu termometr, wiem, że temperatura jest odpowiednia. Mam 10 dni na inseminację.

Jak przebiega inseminacja?

Najważniejsze, żeby zdeponować nasienie jak najbliżej komórek jajowych. Naturalnie dzieje się to tak, że nasienie zostaje zdeponowane w pochwie, następnie plemniki same przechodzą do macicy, do jajowodów. Mają do pokonania sporą odległość. Z praktycznego punktu przy mrożonym, schłodzonym nasieniu należy inseminować nie dopochwowo, a domacicznie. Metod jest kilka. Popularna w Ameryce, ja też ją stosuję, czyli chirurgiczna. Otwiera się jamę brzuszną, malutkie cięcie, wyjmuje się rogi macicy, deponuje się do nich nasienie za pomocą kateterów jak do żył. Nie tnie się macicy, urazowość tego zabiegu jest bardzo mała. Dla przykładu to jakaś 1/10 urazowości cesarskiego cięcia. Zabieg jest w pełnej narkozie. Jest to najskuteczniejsza metoda inseminacji nasieniem mrożonym. Druga metoda to zabieg kateterem norweskim. Polega na wprowadzeniu nasienia do macicy przez pochwę i szyjkę macicy za pomocą specjalnego katetera. Ze względu na budowę anatomiczną suki, jest to metoda bardzo trudna, ale dużo mniej inwazyjna. Wygląda prosto, ale ja dochodziłem do wprawy sześć lat. Wykonuje się ją na suce, która jest pod wpływem „głupiego Jasia”, w pozycji stojącej. Kolejna metoda zakłada używanie specjalistycznego sprzętu z wizją, robi się to samo, co kateterem norweskim, tylko z kamerką, oświetleniem, bajerami. Na ekranie monitora widać, gdzie się jest. Od tej wolę jednak zdecydowanie tradycyjną metodę norweską.

Czy można zadzwonić do pana i wybrać sobie reproduktora albo zobaczyć zdjęcia psów, których nasienie jest dostępne?

Niestety, nie można. Ja przechowuję, jestem usługodawcą, a nie właścicielem. Nie wszyscy hodowcy życzą sobie, żeby ujawniać, że mrożą nasienie, niektórzy nie chcą go sprzedawać. Wiem, kogo mogę polecić, wiem, kto chce sprzedawać. Jeżeli mogę, podaję kontakt. A pobiera pan komórki od suk? Jeszcze nie. Nie ma rynku na to. Trzeba stworzyć zarodki, co nie jest trudne, istnieje do tego technologia. Jest to o wiele bardziej skomplikowane, kto zapłaci za te zarodki. Trzeba je umieścić w innej suce, musi być między nimi zgodność, skuteczność o wiele mniejsza, droższy zabieg, urazowe pobieranie komórek, problem z metryką. Poza tym hodowcy chcą mieć swoje szczeniaki, a nie sprzedawać szczeniakowe zarodki. Miała pani kiedyś szczeniaki?

Nie, jeszcze nie.

To jest największa radość dla hodowcy – szczeniaki. Obserwowanie, jak one rosną, jak się rozwijają, czy są chore, czy zdrowe, czy wygrywają, czy nie – to jest największa frajda. Na razie więc nie ma rynku na tego rodzaju zabiegi. Gdyby pani chciała mieć szczeniaki, to proszę pamiętać, że wszyscy zaczynali hobbistycznie. A później okazuje się, że hodowcy cierpią, jak zbyt długo nie mają szczeniaków, to jak choroba (śmiech).

Rozmawiała Małgorzata Wróbel

*Ceny podawane były w 2017r.

Reklama



Podobne artykuły