Życie z psemAdopcje

10 mitów dotyczących adopcji psów

Pies ze schroniska – „wielka niewiadoma”? Myśleliście może kiedyś, ile psów miałoby już kochające domy i opiekunów, gdyby nie krzywdzące, bezpodstawne opinie dotyczące bezdomnych zwierząt? Zresztą sami zobaczcie: przedstawiamy 10 najpopularniejszych mitów, z którymi na co dzień spotykają się pracownicy i wolontariusze Schroniska na Paluchu.

Fot. ANDRZEJ CHOMCZYK

1. Nie mogę przyjechać do schroniska, bo wezmę je wszystkie

Wiele osób boi się adopcji psa ze schroniska. Niektórych przeraża sama myśl o tym, że mieliby zjawić się w miejscu, gdzie spotkają setki wyczekujących, proszących psich oczu. Rzeczywiście, wizyta w schronisku może być trudnym emocjonalnie przeżyciem. Jeśli nie chcesz, nie musisz jednak wchodzić do schroniska i błądzić między boksami. Zawsze można przejrzeć ogłoszenia adopcyjne w Internecie i skontaktować się z wolontariuszami – po wcześniejszym umówieniu wolontariusz wyprowadzi upatrzonego przez ciebie psa poza bramę schroniska. Z drugiej strony ludzie, którzy deklarują, że są zbyt wrażliwi, by odwiedzić schronisko i adoptować psa, bo nie umieliby dokonać takiego wyboru i „wzięliby je wszystkie”, zwykle wcale nie decydują się na adopcję. Na osoby zaangażowane w poprawę losu bezdomnych zwierząt – pracowników schronisk i wolontariuszy – podobne wyznania często działają jak płachta na byka. W schronisku najważniejsze są przecież zwierzęta, ich złamane serca i ich nieszczęście. Jeśli naprawdę chcesz pomóc, zaciśnij zęby, odwiedź najbliższe schronisko i przygarnij jednego psa. Nikt nie jest w stanie uratować ich wszystkich, ale prawie każdy może pomóc chociaż jednemu.

2. Pies ze schroniska jest straumatyzowany, agresywny, niezsocjalizowany

Utarło się przekonanie, że w schroniskach przebywają psy niezsocjalizowane, takie, które doświadczyły różnego rodzaju traum. Nic bardziej mylnego! Psy w schroniskach różni od tych, które znamy z sąsiedztwa czy tych, które są pupilami w naszych rodzinach tylko to, że na pewnym etapie swojego życia straciły dom. Bardzo rzadko zdarza się, że pies, który trafia do schroniska ma za sobą traumatyczne przeżycia, np. był bity albo głodzony. Zwykle psy, które dotknęła bezdomność, miały wcześniej normalny dom. Często bywa tak, że psy trafiają do schronisk po śmierci opiekuna, dlatego, że ich ludzka rodzina wyjeżdża za granicę albo dlatego że się znudziły. Wiedzą więc doskonale, co to życie w domu, potrafią wszystko to, co domowy pies umieć powinien i bardzo tęsknią za normalnym życiem.

3. Pies po adopcji będzie wdzięczny i nie będzie sprawiał problemów

Każdy pies zasługuje na dom, ale nie zakładaj, że psy w schroniskach nie mają wad i nie będą sprawiały żadnych problemów wychowawczych po adopcji. Są przecież żywymi istotami, mają swoje charaktery, upodobania, przyzwyczajenia. Większość problemów można jednak przepracować – zwykle wystarczy cierpliwość i empatia, a czasami trzeba skorzystać z porady specjalisty. Na pewno, adoptując psa nie można zakładać, że będzie „wdzięczny” za uratowanie życia, a co za tym idzie, będzie spełniał wszystkie nasze oczekiwania. Psy nie myślą w ten sposób. Oczywiście, jeśli adoptujesz psa – możesz być dumny/dumna, że pomagasz komuś, kto bardzo tej pomocy potrzebuje. Ale pies jest tylko (i aż) psem – zbudowanie z nim relacji i ustalenie zasad panujących w domu wymaga czasem sporo pracy.

4. Pies, który był długo w schronisku, ma złe nawyki, nie nauczy się nowych rzeczy

Najtrudniej znaleźć domy dla psów, które trochę się już w schronisku zasiedziały. Panuje przekonanie, że schronisko „psuje” psa i sprawia, że nabiera on złych nawyków. Doświadczenie pokazuje, że jest zupełnie inaczej. Zwykle psy w nowych domach rozkwitają, prawie wszystkie od razu wiedzą, do czego służy kanapa, szybko przyzwyczajają się do nowego rytmu dnia i nawiązują głęboką relację z członkami nowej rodziny. Pobyt w schronisku to dla zwierzaka czas stracony, czas tęsknoty i niekończącej się nudy, ale w schroniskach takich jak nasze psy doświadczają wyłącznie dobrego kontaktu z ludźmi, mają swoich wolontariuszy i opiekunów, którzy o nie dbają, wyprowadzają na spacery, uczą nowych rzeczy. Nie trzeba się bać adopcji weterana – do dobrych warunków naprawdę łatwo się przyzwyczaić – dotyczy to tak samo psów, jak i ludzi. Psy – tak jak ludzie – uczą się przez całe życie. Nie ma obawy, że pies, który musiał np. załatwiać się w boksie nie nauczy się nigdy czystości. Czasami po prostu trzeba nieco więcej czasu.

Fot. K. Mazur

5. Suczka musi choć raz mieć młode, pies po kastracji będzie ospały

Tysiące psów w całej Polsce czeka w schroniskach na domy. Wielu z nich nigdy nie udaje się znaleźć swoich ludzi, odchodzą w schroniskach, często po wielu latach spędzonych w ciasnym boksie. Najskuteczniejszą i najbardziej etyczną metodą zapobiegania bezdomności zwierząt jest powszechna kastracja. Rozmnażasz swoją suczkę, bo masz już chętnych na przygarnięcie wszystkich maluchów, które przyjdą na świat? To nie rozwiązuje problemu. Nigdy nie można mieć stuprocentowej pewności, że szczenięta prędzej czy później nie wylądują w schronisku albo że nie spotka ich jeszcze gorszy los. Nie można także zapominać o tych psach, które już są na świecie i czekają w schroniskach – pozwalając, by rodziły się kolejne zwierzęta, zabieramy im szansę na dom. Nie ma żadnych racjonalnych powodów, dla których warto byłoby rozmnażać zwierzęta. Suczki nie marzą o założeniu rodziny, nie planują, że będą wychowywały dzieci, a potem spotykały się z wnukami na rodzinnych imprezach.

To instynkt nakazuje niekastrowanym zwierzętom dążyć do przedłużenia gatunku. Jeśli naprawdę zależy ci na twoim psie, wykastruj go. Kastracja nie tylko zapobiega przypadkowym ciążom i pomnażaniu bezdomności, ale także chroni zwierzę przed niektórymi chorobami, np. przed ropomaciczem czy nowotworem gruczołu mlekowego suczek i nowotworowym rozrostem prostaty u samców. Nie ma obawy, że twój pies radykalnie się zmieni – jego osobowość nie jest uzależniona od posiadania albo braku macicy czy jąder. Kastracja może co najwyżej poprawić standard życia psa – suczka nie będzie narażona na wahania nastrojów związane z cieczką, samiec może stać się bardziej stabilny psychicznie, zmniejszy się także ryzyko ucieczek związanych z chęcią zaspokojenia popędu płciowego.

Kastracja nie oznacza otyłości. Rzeczywiście, u kastrowanych zwierząt w związku ze zmianą gospodarki hormonalnej zwiększa się apetyt, ale to od opiekuna zależy, czy jego pies utrzyma zdrową sylwetkę. Jeśli zadbamy o dobrą dietę i odpowiednią dawkę ruchu, nasz wykastrowany psiak zachowa figurę i formę fizyczną.

6. Czip działa jak GPS

Zwierzęta bezdomne nie mają rodowodów. Zwykle trafiają do schroniska z ulicy i na początku nie wiemy o nich zbyt wiele. Pośród ogromnej liczby zwierząt, jakie każdego dnia trafiają do polskich schronisk, wiele jest takich, które nie zostały porzucone, ale po prostu się zgubiły. Coraz więcej opiekunów wie, gdzie i jak szukać swojej zguby i sporo zwierząt wraca do domów (jeśli chodzi o warszawskie schronisko – prawie 40% przyjmowanych psów jest odbieranych przez swoich opiekunów). Każdy pies może się zgubić. Wielokrotnie w schronisku słyszymy od osób odbierających swoje zwierzę: „on nigdy nie uciekał” albo „nawet nie wiem, kiedy to się stało”. Niedomknięte drzwi, wybuch petardy, popsuty karabińczyk przy smyczy, kuszące resztki jedzenia w krzakach albo chęć pobawienia się z psem widzianym po drugiej stronie rzeczki – jest wiele powodów, dla których psy się gubią.

Na szczęście istnieją skuteczne sposoby na zabezpieczenie zwierzęcia przed trafieniem do schroniska (a nie jest to przecież dla psa nic przyjemnego). Breloczek z danymi opiekuna, numer telefonu napisany na obroży niezmywalnym markerem, a przede wszystkim – czipowanie. Czipowanie przypomina zastrzyk podskórny – czip (wielkości ziarna ryżu) aplikowany jest pod skórę zwierzaka w okolicy międzyłopatkowej lub po lewej stronie szyi. Każdy posiada swój unikalny numer, na podstawie którego można zidentyfikować właściciela zwierzęcia. W Warszawie strażnicy miejscy odpowiedzialni za odławianie zwierząt dysponują specjalnymi czytnikami. Jeśli więc zaczipowany zwierzak trafi w ich ręce, od razu odwożony jest do domu.

W Schronisku „Na Paluchu” wszystkie zwierzęta są znakowane i w momencie adopcji dane nowego opiekuna wprowadzane są do międzynarodowej bazy Safe Animal. Jeśli kochasz swojego psa – zaczipuj go, być może dzięki temu zaoszczędzisz mu sporo stresu. Pamiętaj jednak, że czip to nie GPS, nie namierzysz dzięki niemu, gdzie przebywa twój zaginiony zwierzak. Dopiero wówczas, gdy ktoś złapie zgubę i sprawdzi, czy zwierzę jest zaczipowane, będzie mógł się z tobą skontaktować.

7. Chcę psa = dostanę psa

W schroniskach w całej Polsce na domy czekają tysiące kundelków. Tylko w warszawskim schronisku jest ich w tej chwili prawie 700. Szczeniaki, podrostki, dorosłe, staruszki, małe i duże, aktywne i spokojne, przebojowe i nieśmiałe, sportowcy i kanapowce. Z całą pewnością można stwierdzić, że w schronisku każdy może znaleźć psa dla siebie. Rzecz jasna przy wyborze nowego członka rodziny nie powinno się kierować wyglądem zwierzęcia. Jeśli wolny czas spędzasz głównie przed telewizorem, nie łudź się, że adopcja aktywnego psiego młodzieniaszka zmobilizuje cię do wielokilometrowych spacerów. W takim wypadku pomyśl o adopcji starszego, spokojnego psa, który nie będzie wymagał dużej aktywności i bardziej od szalonych spacerów będzie sobie cenił wspólne wylegiwanie się na kanapie. Jeśli z kolei uwielbiasz, gdy dużo się dzieje, biegasz albo po prostu lubisz długie spacery – aktywny pies będzie cudownym towarzyszem codziennych eskapad. Dopasowanie psa do swoich możliwości i trybu życia jest gwarantem udanej adopcji. Żeby zmniejszyć ryzyko niedopasowania psa do ludzkiego opiekuna i odwrotnie, w wielu schroniskach obowiązują procedury adopcyjne. Na warszawskim Paluchu, zanim adoptujesz psa, musisz odbyć minimum dwa spacery zapoznawcze i wypełnić ankietę, na podstawie której odbywa się rozmowa z pracownikiem biura adopcji. Same dobre chęci nie wystarczą. Decyzji o adopcji nie można podejmować pod wpływem emocji, a pracownicy i wolontariusze w schronisku muszą zweryfikować, czy jesteś dobrym kandydatem na opiekuna konkretnego psa. Jeśli uważasz, że kilka spotkań z przyszłym członkiem rodziny to za duże wymagania – prawdopodobnie nie znajdziesz też czasu na regularne spacery, szkolenie czy wizyty u weterynarza.

8. Jeśli w domu jest małe dziecko, trzeba adoptować szczeniaka

Wiele osób uważa, że adopcja szczeniaka jest lepszym wyborem niż adopcja dorosłego psa, zwłaszcza jeśli w domu jest małe dziecko. Nic bardziej mylnego! Szczeniak wymaga dużo więcej uwagi, czasu i pracy. Będzie podgryzał, a podekscytowany może skakać na dziecko i nieświadomie zrobić mu krzywdę. Jeśli w domu jest mały człowiek, lepiej pomyśl o adopcji dorosłego, spokojnego psa, który ma już ukształtowany charakter i o którym wiadomo, że lubi dzieci. Na spacery zapoznawcze koniecznie wybierzcie się całą rodziną, zaproście wolontariusza z psem do domu, żeby móc sprawdzić reakcje psa na wszystkich domowników.

9. Mam za małe mieszkanie, żeby przygarnąć psa

Wiele osób nie decyduje się na adopcję z powodu posiadania niewielkiego mieszkania. Tymczasem dla psa metraż twojego domu nie ma najmniejszego znaczenia. Większość dnia pies po prostu przesypia. Jeśli zapewnisz zwierzakowi miłość, ciekawe spacery, z abawy intelektualne – będzie szczęśliwy nawet w małej kawalerce. Posiadanie ogrodu nie jest gwarancją psiego zadowolenia – nawet największy i najpiękniejszy ogród szybko znudzi się psu, spacery i eksploracja nowych terenów to podstawa!

10. Pracuję 9 godzin – nie mogę mieć psa

Oczywiście nie każdy może i nie każdy powinien mieć psa, ale jeśli odrzucasz myśl o adopcji tylko dlatego, że pracujesz na etacie – nie obawiaj się, adoptuj. Większość psów zostaje grzecznie w domu, kiedy ich opiekunowie idą do pracy. Zazwyczaj psy czas rozłąki z człowiekiem po prostu przesypiają. Liczy się jakość czasu, jaki spędzasz z psem. W schronisku psy są same niemal 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu (wyłączając chwile, kiedy przychodzi do nich opiekun, aby je nakarmić i posprzątać boks i spacery z wolontariuszami). Dużo lepsze jest czekanie na swojego człowieka na własnej kanapie, w ciszy i w spokoju niż samotność w schroniskowym boksie.

Tekst: Patrycja Jarosz

Reklama



Podobne artykuły