Zachowanie

Romantyczna wataha czy grupa rozbójnicza?

Twój pies lubi przywitać się z każdym psem i uwielbia pościgi na wybiegu? A może cały czas „walczy o życie”? Jak rozpoznać czy Twój czworonóg jest szczęśliwy w grupie, czy czerpie przyjemność z przebywania z pobratymcami, a może wolałby spokojny spacer po łące? – odpowiada zoopsycholog Agnieszka Penkala.

Fot. Rebekah Howell
Red.: Czy psy czują się szczęśliwe będąc w grupie?

Jak zwykle w temacie zachowania psów, odpowiem niejednoznacznie – i tak, i nie. Są psy, które bardzo dobrze czują się w stadzie i współżycie w grupie jest dla nich istotnie. W tej kwestii znaczący wpływ ma rasa, doświadczenia życiowe… Są też psy, które preferują kontakt z człowiekiem i zawsze wybierają towarzystwo ludzi, zamiast psiego towarzystwa – kontakt z pobratymcami nie jest im do niczego potrzebny, a jednocześnie zazwyczaj jest źródłem stresu i frustracji.

Red.: A jeśli człowiek zacznie przekonywać takiego psa do kontaktu z innymi…

Na pewno doprowadzi do frustracji psa. Ta z kolei może przerodzić się w agresję lub lęk, skłaniając psa do zachowań, których prezentowania na pewno nie chcemy. Warto nadmienić, że często to, co ludzie postrzegają jako psia zabawa, wcale zabawą nie jest. Pies prezentując zachowania zabawowe, „pajacując” w bezpośrednim kontakcie z obcym psem, może w ten sposób usiłować wybrnąć z sytuacji, w której czuje się bardzo źle – jest to tzw. strategia „flirtu”. To nie oznacza, że psy chcą się bawić. One uciekają od problemu, unikają konfrontacji, nie wiedząc, jak dogadać się nawzajem w inny sposób lub spodziewając się po sobie najgorszego.

Red.: To dość klasyczna sytuacja – człowiek zabiera psa na psi wybieg. Podchodzą do ogrodzenia, a tam czeka już kilka innych psów, które przecież „chcą się przywitać”. I co dalej?

Ja to widzę inaczej – ta grupa psów podbiega właśnie sprawdzić, jaka nowa ofiara wchodzi na ich teren. Musimy brać pod uwagę, że ta ekipa na wybiegu zdążyła już uformować w pewnym sensie w grupę społeczną, coś w rodzaju stada. Zawiązały się już pewne pakty, o których nie wiemy, a które mogą zaowocować przyjęciem nowego przybysza do grupy, ale i wspólnym zaatakowaniem go czy pogonią za nim. Wchodząc na wybieg, nie znamy kompetencji społecznych przebywających tam już psów ani ich potrzeb życiowych. Oczywiście może okazać się, że to ekipa fajnych, stabilnych, przyjacielskich zwierząt, które faktycznie chcą i potrafią miło się bawić, gonić i uciekać, tarzać się, węszyć. Ale przecież mogą też być tam psy, które będą polować, wzmocnione do tego wsparciem grupy.

Red.: Takie „grupy rozbójnicze” na wybiegach mogą wydawać się najbardziej zabawowe…

Są aktywne i najlepiej widoczne. Wszędzie są pierwsze, interesują się tym, co dzieje się wokół, podbiegają do wszystkich psów. W takich grupach najczęściej znajdują się psy silne psychicznie, ze skłonnością do kontroli terenu, które lubią podporządkować sobie każdego nowego psa, który wchodzi na, w ich mniemaniu, ich teren.

Fot. M. Użarowska
Jak rozpoznać czy pogoń za psem jest jeszcze wesołą zabawą, czy już pościgiem ?

Warto spojrzeć na „minę” psa gonionego – nieprzytomny wzrok, strach w oczach, uszy zwinięte, ogon schowany pod siebie, paniczna ucieczka. To już nie jest zabawa, uciekający nie bawi się dobrze. Warto też zwrócić uwagę na psy goniące – jeśli nagle wyłania się grupa, która zaczyna współpracować, poruszać się jednym rytmem, opracowywać strategię, osaczać, to jest znak, że przechodzą w tryb polowania. Zabawa jest imitacją „prawdziwego” życia – tak w przypadku szczeniąt, które podgryzają się, ucząc się jednocześnie zahamowania siły gryzienia i szacunku dla innych psów, jak i u dorosłych psów, które poprzez zabawę poznają swoje możliwości i siłę, potrzebne w realnej walce.

Red.: W prawdziwym życiu poluje się na ofiarę.

Trzeba pamiętać, że w aktywnej zabawie, w której psy gonią się nawzajem, jednemu z nich w każdej chwili może „załączyć” się instynkt pogoni – uciekający pies przestaje nagle być psem, a staje się ofiarą do schwytania. Zabawa zamienia się nagle w polowanie i może być niebezpieczna, szczególnie w przypadku, gdy bawią się ze sobą psy diametralnie różniące się od siebie wzrostem i wagą. Małe pieski, takie jak yorki czy maltańczyki, naprawdę mogą być zagrożone, bo wiele psów traktuje je jak wiewiórkę, zajączka, którego można pogonić, przewrócić, złapać zębami.

Red.: Słyszałam kiedyś, że najgorszy wariant to ten, w którym psy bawią się we trójkę.

Rzeczywiście może tak być. Z mojego doświadczenia wynika, że spacery równoległe, ale i zabawy najlepiej sprawdzają się przy dwóch psach, w kontakcie „jeden na jeden”. Trzeci pies może próbować rozdzielać dwa pozostałe, pilnować ich, zaatakować. Dwa z trzech psów mogą stworzyć grupę i zapolować na trzeciego. Spacer równoległy dwóch psów to rodzaj aktywności, w której oba psy są na tym samym poziomie – idą spokojnie razem, akceptując swoją obecność, bez obaw o nieporozumienia i konflikty.

Red.: Czy psy rzeczywiście są przystosowane do nawiązywania współpracy i formowania grup? W przypadku wilków stado łączą więzy krwi.

Psy w grupy formują się niejako sztucznie… Wystarczy spojrzeć na psy ras myśliwskich, które w czasie polowania współpracują w większych grupach. Łączy je wspólny cel – mają zagonić czy wypłoszyć zwierzynę – i robią to właśnie funkcjonując i pracując w grupie. Więzy rodzinne wydają się w tej współpracy pomagać, nie od dziś myśliwi rozmnażali swoje psy pracujące, polując ostatecznie z grupą psów spokrewnionych ze sobą.

Red.: W jaki sposób psy w takiej grupie ustalają rządzące nią zasady i swoje w niej role?

Często nieco pomaga w tym człowiek, np. łącząc ze sobą psy o podobnej twardości charakteru, zajadłości, wyłączając z grupy psy za bardzo tłamszące resztę lub przeciwnie, te najsłabsze.

Fot. Pauline Loroy
Red.: Jakie potrzeby zaspokajają psy poprzez kontakty społeczne, funkcjonowanie w psiej grupie?

Grupy psów, które formują się podczas spacerów, służą zabawie. Zabawa jest natomiast sposobem na realizację drzemiących w psie instynktów drapieżnika. Namierzanie, pogoń, chwytanie zębami – wszystkie te elementy psy wykorzystują podczas zabawy. Znów jednak uczulam na to, że zabawa łatwo może się w jednej chwili przerodzić w „prawdziwe” polowanie. Często nie doceniamy instynktów, które drzemią w psach i potrafią automatycznie włączać się w wyniku określonej sytuacji. Jeśli więc środowisko będzie skłaniało psa do działania instynktownego, zamiast do myślenia – to on w to pójdzie, nawet jeśli sam nie do końca tego chce.

Red.: Czy w takim razie spotykanie się z innymi psami jest w ogóle naszemu psu niezbędne do szczęśliwego życia?

Myślę, że warto zwrócić tu uwagę na ludzkie interpretacje psiego zachowania, które nie zawsze są trafne. Człowiek widzi, że jego pies ciągnie do innych psów, merda ogonem i robi wszystko, aby doszło do kontaktu – zakłada więc, że on tego kontaktu chce i potrzebuje. Nie jest to jednak takie oczywiste – bowiem takie zachowania prezentują często psy, które wcale nie mają ochoty na spotkania z innymi psami, ale przez wiele lat były na co dzień do nich zmuszane. Psy regularnie wpychane przez człowieka w takie sytuacje – poprzez podchodzenie na spacerze do innych psów, wprowadzanie ich na psie wybiegi – nauczyły się, że nie mają innego wyjścia, prezentują więc np. zachowania demonstracyjne czy uległe. A człowiek patrząc na to zakłada, że pies cieszy się i potrzebuje takich „atrakcji”, aby być szczęśliwy.

Nie bagatelizujmy jednak psich przyjaźni, które bez wątpienia istnieją. Takie psy dobrze się znają, mają ustalone pewne wspólne rytuały, bycie w tej znanej grupie sprawia im przyjemność, daje poczucie bezpieczeństwa. Nie można również nie doceniać roli psa będącego wsparciem dla innych psów – młodszych, mniej pewnych siebie, o mniejszych kompetencjach społecznych. Najważniejsze to umieć naprawdę określić co jest podłożem reakcji naszego psa na spotkania z innymi. Czy on tego naprawdę potrzebuje?

Podchodząc do każdego psa na ulicy wcale nie zaspokajamy psich potrzeb społecznych. Psy naprawdę nie zawsze MUSZĄ się przywitać – to mit, który niejednego mojego psiego klienta wpędził w agresję czy lęki.

Red.: Zatem w jaki sposób dobierać naszemu psu odpowiednie towarzystwo – np. grupę spacerową?

Warto, aby w takiej grupie znalazły się psy o dużej „mądrości życiowej”, które potrafią adekwatnie reagować, jeżeli inny pies zachowuje się nieodpowiednio. Nikt nie wychowa psa tak, jak drugi pies – pewnych psich zachowań i mechanizmów działania ludzie po prostu nie są w stanie przekazać i nauczyć. Grupa składająca się właśnie z psów o wysokich kompetencjach społecznych, może być zbawienna dla tych zmagających się z lękami, agresją lękową – grupa w naturalny sposób będzie hamować negatywne reakcje, bo będzie jej zależeć na tym, aby po prostu funkcjonować w spokoju. Warto jest zapewniać szczeniętom kontakt z tzw. „dobrymi ciociami” i „dobrymi wujkami” – dorosłymi psami, które potrafią w jasny i sprawiedliwy sposób pokazać, jak należy się zachowywać, a czego robić nie wolno.

Red.: Czyli możemy zaufać, że psy poradzą sobie same?

Należy zwrócić szczególną uwagę na to, że w grupach mogą zawiązać się „pakty” – np. kilka psów tworzy ekipę, która napastuje, dręczy jednego, słabszego osobnika. Czasem słyszę takie stwierdzenia, że pies „musi nauczyć się radzić sobie sam”. Nie zgadzam się z tym. Taki pies może bowiem nie mieć żadnych możliwości poradzenia sobie. Co jeśli spróbuje ostrzegawczo warknąć? W kontakcie z jednym psem to mogłoby zadziałać. Stając przeciw „paktowi” kilku psów może w ten sposób sprowokować je do jeszcze gorszego zachowania – pies zdaje sobie sprawę z tego, że sam jeden nie ma szans i jedyną szansą jest ciągłe wycofywanie się, aby nie dopuścić do eskalacji konfliktu. Ufajmy więc mądrości naszych psów i zabierajmy je z takich sytuacji.

Wsparcie człowieka jest też niezwykle ważne w okresie szczenięcym – szczeniak pozostawiony bez ludzkiej pomocy, który będzie musiał bronić się przed dręczącymi go psami, szybko nauczy się, że to jedyny sposób na kontakty społeczne. Za chwilę będziemy mieć więc starszego, dużo silniejszego psa, który spotykając psa reaguje agresją już na wstępie, bo to pozwoliło mu wcześniej przetrwać.

Red.: Czy istnieją jakieś rasowe cechy charakterystyczne, które utrudniają komunikację w grupie?

Psy są absolutnie genialne, że potrafią tak świetnie porozumiewać się, mimo tak ogromnych różnic w wyglądzie między nimi! Umieją zaakceptować inność, nauczyć się tego, że u różnych osobników inaczej wyglądają i poruszają się uszy czy ogon. Nie oznacza to jednak, że zawsze jest idealnie – pojawiają się tutaj czasem pewne przeszkody. I tak np. „charczące” buldogi, patrzące twardo na wprost wilkowate, akity naturalnie trzymające postawione uszy i ogony w górze, rhodesiany z pręgą na grzbiecie – mogą być mylnie odbierane przez inne psy jako grożące, a przez to być częściej atakowane. Małe kudłate pieski mogą natomiast kojarzyć się z wiewiórkami czy zającami, co będzie prowokowało do pogoni za nimi. Oczywiście to nie znaczy, że wszystkie psy będą na takie sygnały związane z wyglądem rasy reagować – jednak dla osobników np. z brakami w zakresie socjalizacji, takie elementy mogą już być pretekstem do nieprzyjemnych zachowań. Zdarzają się również psy, które mimo odpowiedniego prowadzenia i socjalizacji, przez całe życie żywią niechęć (a nawet jawną nienawiść!) do psów o określonym wyglądzie.

Fot. Al Lucca
Red.: Chyba powinniśmy jednak zrezygnować z romantycznej wizji cudownej, bezpiecznej, silnej psiej watahy…

Zrezygnowanie z tej wizji będzie rzeczywiście najlepszym rozwiązaniem – dla wszystkich! Taka zgodna wataha oparta jest na więzach rodzinnych. Wilcze stado to ojciec, matka, ich dzieci, ciotki, wujkowie… W takiej naturalnej grupie każdy ma swoją funkcję i wspólne cele – przeżycie, zdobycie pokarmu, obronę terytorium. Psiej grupy spacerowej nie łączą takie fundamenty. To sztuczny twór. Warto się zastanowić, jaki cel ma stworzona przez nas parkowa ekipa. Ma mieć swobodę czy być pod kontrolą? Czy są w niej szczenięta, które powinny uczyć się dobrych wzorców zachowań? A może psi emeryci, którzy potrzebują spokoju? I jaką rolę spełniamy w tej grupie my – ludzie? Jeśli taka grupa zapewnia jedynie szalone „wybieganie się” kilku dorastającym samcom, nie bacząc na komfort i bezpieczeństwo innych jej członków – to nie tędy droga.

Pamiętajmy też, że psy są bardzo różne – podobnie jak ludzie. Są typy bardzo rozrywkowe, które uwielbiają spotkania i zabawy. Są też psy niemal aspołeczne, poszukujące ciszy i spokoju. Modne stało się teraz miejskie życie z psem – zabieranie go ze sobą niemal wszędzie (do parku, restauracji, komunikacji miejskiej, na domówkę u znajomych, a nawet manifestacje czy wielkie psie zloty) i oczekiwanie, że w każdej sytuacji będzie sobie świetnie radził i dobrze się czuł. Pamiętajmy, że to my wrzucamy psy w te sytuacje – warto więc czasem powstrzymać swoją próżność i odpowiedzieć sobie szczerze na pytanie „po co?”. Myślę, że gdyby zapytać o to psa, chętniej wybrałby spokojny spacer na łące – może warto go posłuchać?.

Rozmawiała: Małgorzata Wróbel

Reklama



Zoopsycholog Agnieszka Penkala
zoopsycholog, trener psów, ewaluator psów agresywnych. Właściciel i trener w szkole SmartDogs. W pracy zajmuję się przede wszystkim terapią behawioralną dla psów trudnych( agresywnych, lękliwych, nadaktywnych) oraz przygotowaniem psów do wystaw. Przez ponad 5 lat moje psy pojawiały się na scenie Teatru Narodowego( najpierw rhodesiany a potem springer spaniele) w sztuce Królowa Margot. Przez 10 lat byłam zawodnikiem ujeżdżenia z sukcesami i trenerem jeździectwa.

Podobne artykuły