Zachowanie

Czy Twój pies jest nadpobudliwy?

Pierwotna rola psa wymagała bycia całym sobą, wszystkimi zmysłami, nastawionym na pewnego rodzaju działanie. Zamknięty w czterech ścianach, odcięty od swoich opiekunów pies zaczyna uruchamiać wszystkie swoje zasoby. Czy to już nadpobudliwość, czy po prostu komunikacja? – odpowiada zoopsycholog Agnieszka Penkala.

Czy „nadpobudliwość” nie bywa często łatką, którą ludzie przyklejają psom nie rozumiejąc ich sposobu komunikacji?

Nadpobudliwość odnosi się nie tylko do określonej reakcji na określony bodziec w tej konkretnej chwili, ale również do szerszego kontekstu prezentowanych zachowań. Brak snu i odpoczynku, umiejętności wyciszenia – to aspekt życia, któremu trzeba się przyjrzeć szczególnie w przypadku psów nadpobudliwych. Tutaj na myśl przychodzą psy, o których opiekunowie mówią, że one „wiecznie czegoś chcą”. Podłoża takich problemów mogą być różne. Np. u psów takich jak border collie tak duża gotowość do działania, do pracy, jest ściśle powiązana z genetyką. Wielu opiekunów borderów nie dziwi się takim zachowaniom, nie interpretuje ich jako nadpobudliwość, a po prostu codzienną normalność.

Czy można powiedzieć, że nadpobudliwość to częsty psi problem?

Ta nadpobudliwość, z którą ja się spotykam, jest odpowiedzią na bodziec, pewnego rodzaju wrażliwością, delikatnością, odpowiedzią układu nerwowego psa. Generuje ona takie zachowania jak nadmierne szczekanie, niszczenie, gryzienie, nadmierną potrzebę ruchu, tendencję do lęku czy agresji.

Czyli im większa wrażliwość, tym silniejsza będzie ta odpowiedź organizmu?

Są też psy wrażliwe, będące introwertykami duszącymi w sobie emocje i napięcia. Podam tu przykład chartów, które z natury są psami o wrażliwej psychice, bardzo ruchliwymi, pobudliwymi – tak właśnie działa ich układ nerwowy. Są też takie psy, które trudno wzruszyć czymkolwiek, mają niezwykle flegmatyczny styl bycia. Warto odnieść się tutaj do indywidualnej osobowości, na którą, wedle teoretycznych szacunków, w 50% składają się geny – duża jej część jest po prostu z góry uwarunkowana biologicznie. A jednak na to jakie zachowania prezentuje pies, wpływ mają nie tylko geny, ale i środowisko, doświadczenia psa.

W jaki sposób możemy ustalić czy nadmierna aktywność naszego psa wynika z jego natury, czy to jego sposób na komunikowanie nam niespełnionych potrzeb?

To trudny temat. Weźmy np. psy, które często popiskują, „jojczą”. Najczęściej wynika to z poczucia frustracji, jakiegoś konfliktu wewnętrznego, który przeżywa pies – między tym, czego by chciał, a tym, co może lub musi robić. Nadmierne szczekanie również wiąże się z jakimś stanem psychicznym. Niektóre psy szczekają kiedy faktycznie jest ku temu powód, zaś dla innych może to być pewnego rodzaju rytuał, silnie wyuczony zły nawyk, który w przeszłości pomagał im poczuć ulgę. Dla mnie obszarem pracy jest właśnie zrozumienie i poprawa stanu psychicznego psa, a nie sama próba zatrzymania szczekania.

Tu jednak znów wkraczają różnice osobowościowe psów – są osobniki „gadatliwe”, które wydają dużo dźwięków przy każdej okazji, są też takie, które szczekając wyrażają frustrację czy niepokój. Warto jednak do nadpobudliwości, nadreaktywności podchodzić jako do komunikatu – który może informować o stanie psychicznym psa.

Fot. Anastasia Ulyanova
Gdzie dopatrywałabyś się źródła takiego zachowania?

Źródeł nadmiernej reaktywności możemy szukać we wczesnym szczenięctwie. Psy zbyt szybko zabrane od matki z dużym prawdopodobieństwem będą bardziej popędowe, pobudliwe. Temperament szlifuje się w dużej mierze dzięki wychowaniu przez psią matkę, kontakt z rodzeństwem. Widzę czasem psy, które wydają się zupełnie nie panować nad instynktami, które w nich tkwią. Rzucają się, uciekają, gonią, a jednocześnie widać, że są kompletnie przerażone tym, co się z nimi dzieje. Ich mózg nie potrafi kontrolować tego, co dzieje się w organizmie.

Taką utratę kontroli da się zauważyć u psów, które doświadczyły kiedyś głodu. Wewnętrzny przymus walki o jedzenie budzi się w nich czasem, nawet jeśli od lat żyją już w dostatku i spokoju. Tkwi w nich sztywny schemat zachowania, mało podatny na modyfikację, pozytywne wzmocnienia – dlatego dla nas problematyczny. Ale duże emocje przy misce i zachłanność w temacie jedzenia dotyczy nie tylko psów, które były kiedyś głodzone. Często mówi się, że są rasy, które mają większą tendencję do ciągłego nienasycenia.

Stereotyp wiecznie głodnego labradora…

Labradory rzeczywiście często mają problem z ciągłym łaknieniem. Spotkałam się z badaniem dowodzącym, że w tej rasie doszło do genetycznych zmian w ośrodku odczuwania sytości w mózgu. Wiele labradorów faktycznie nie odczuwa w pełni sytości, zaspokojenia głodu – i ma to podłoże biologiczne. Te psy pracowały kiedyś w często lodowatej wodzie, potrzebowały ogromnej liczby kalorii, aby dostarczyć organizmowi energii do pracy w takich warunkach. Dziś mało który labrador wciąż jest psem pracującym, natomiast te zmiany genetyczne już zaszły – stąd ta ich słynna żarłoczność. Nie spotkałam się jednak z tego typu badaniami nad jakąkolwiek inną rasą.

Co jest najistotniejsze w życiu z psem nadaktywnym?

Zarządzanie jego emocjami i jego czasem – z naciskiem na naukę odpoczynku. Często wiąże się to ze świadomym odcinaniem psa od pobudzających go bodźców. W tej kwestii przydatna może być dobrze wprowadzona klatka lub pokój, w którym pies będzie mógł się wyciszyć – to dość popularny element pracy z psami sportowymi, pasterskimi. Miałam w swojej pracy przypadek psa, który dwa lata spędził przywiązany do słupka w polu, gdzie jego zadaniem było odganianie dzików. Ten pies nie miał zapewnionego żadnego schronienia, przez co właściwie nie spał. Moja rada była jedna – znajdźmy mu miejsce, w którym kompletnie odetniemy go od wszelkich bodźców i umożliwimy w końcu prawdziwy odpoczynek i regenerację organizmu. Ten pies zaczął spędzać część dnia w ciemnej piwnicy, gdzie dostawał w spokoju posiłek, wodę, ciepłe i miękkie miejsce do spania. Nie dochodziły tam do niego dźwięki, zapachy czy pobudzający go widok poruszających się obiektów. Pies czuł się tam bezpiecznie i spokojnie, co w końcu pozwoliło mu się wyciszyć. Brak poczucia bezpieczeństwa jest jedną z ważniejszych przyczyn nadpobudliwości.

Czy możemy te różne podłoża nadpobudliwości w jakiś sposób uporządkować, sklasyfikować?

Możemy podzielić je na czynniki wewnętrzne i zewnętrzne. Czynniki wewnętrzne są elementami stałymi, składową natury psa – to jego indywidualna konstrukcja układu nerwowego, genetyka, rasa i jej historyczne uwarunkowania. Natomiast czynnikami zewnętrznymi możemy nazwać elementy takie jak środowisko, nadmiar bodźców w stosunku do biologicznych możliwości odpowiadania na nie przez psa.

Czyli na przykład zabawa?

Nasuwa się nieśmiertelny przykład psa biegającego za piłką do upadłego. Oraz tego, który mimo codziennej intensywnej aktywności fizycznej wraca do domu i wciąż chce więcej, jakby w ogóle nie był zmęczony… Bieganie za piłką realizuje elementy łańcucha łowieckiego. Rzucając piłkę wielokrotnie, bez przerwy stymulujemy psa do tego, aby był gotowy do polowania – pogoni, ataku na „zwierzynę”. To zaś sprawia, że w psim organizmie wydzielany jest kortyzol – zwany hormonem stresu. Drapieżniki są biologicznie przygotowane do tego, aby zachowania związane z polowaniem, będące elementami łańcucha łowieckiego, realizować raz dziennie, czasem nawet rzadziej. Po polowaniu zjadają swoją ofiarę i idą spać.

Rzucając psu piłkę 100 razy w ciągu godziny doprowadzamy wręcz do „zagotowania się” jego układu nerwowego. Hormony, które wtedy się wydzielają, osiągają bardzo wysoki poziom i pozostają w ciele psa jeszcze długo po tym, jak wraca on po takiej zabawie do domu – czasem nawet przez parę kolejnych dni.

Tu znów do głosu dochodzą różnice indywidualne. Są psy, które po trzech rzutach piłeczki odpuszczają i zajmują się innymi sprawami. Są też te ambitne, które mogą przynosić piłkę w nieskończoność – i to one mają największy problem. Dochodzi do sytuacji, w których pies na spacerze nie załatwia potrzeb fizjologicznych, bo wychodząc z domu jest bez przerwy w trybie polowania – a żaden drapieżnik polując nie poświęca czasu i energii np. na oddawanie moczu. Taki spacer nie jest dla psa relaksujący.

Czyli najważniejsze to…

Ważne jest czy rzeczywiście potrafimy określić, jakie potrzeby ma nasz pies i prawidłowo je zaspokajać. Przekonani o tym, że główną potrzebą psa jest ruch i praca, potrafimy wrzucać go w sytuacje, które nadmiernie go stymulują i tylko pogłębiają problem nadpobudliwości. Pobudliwość służy temu, aby przygotować organizm do dużego wysiłku – dlatego jest potrzebna psom pracującym i sportowym, które właśnie w swojej pracy dają jej ujście.

Fot. Ron Fung
Co z naszymi psami w mieście?

Bardzo często problematyczne zachowania, które utożsamiamy z nadpobudliwością (takie jak szczekanie, agresja) są wynikiem nadmiernego pobudzenia, którego pies nie potrafi spożytkować w inny sposób. Często w warunkach miejskich mówi się również o nadpobudliwości na smyczy. Ma ona zwykle związek z wyuczoną reakcją psa na działania opiekuna, który buduje napięcie na smyczy albo wprowadza psa we frustrujące sytuacje. Te napięcia kumulują się w psie, a następnie znajdują ujście – często nie w kierunku opiekuna, z którym pies jest związany, a właśnie środowiska.

Czyli jako podsumowanie możemy chyba powiedzieć, że główną przyczyną problemów z nadpobudliwością psów jesteśmy my – ludzie – i nasza z psami relacja…

Tak jak wspominałam wcześniej, w kwestii temperamentu psa i wrażliwości jego układu nerwowego, bardzo ważną rolę odgrywa genetyka. Jednak z mojej praktyki wynika, że większość problemów psów nadpobudliwych wiąże się z działaniami ludzi, ich oczekiwaniami, błędnym rozumieniem psiej komunikacji oraz nieodpowiednim dla tych psów środowiskiem. Nauczmy się więc rozumieć stan emocjonalny naszych psów i ich potrzeby. To właśnie jest droga do sukcesu.

Rozmawiała Małgorzata Wróbel

Reklama



Zoopsycholog Agnieszka Penkala
zoopsycholog, trener psów, ewaluator psów agresywnych. Właściciel i trener w szkole SmartDogs. W pracy zajmuję się przede wszystkim terapią behawioralną dla psów trudnych( agresywnych, lękliwych, nadaktywnych) oraz przygotowaniem psów do wystaw. Przez ponad 5 lat moje psy pojawiały się na scenie Teatru Narodowego( najpierw rhodesiany a potem springer spaniele) w sztuce Królowa Margot. Przez 10 lat byłam zawodnikiem ujeżdżenia z sukcesami i trenerem jeździectwa.

Podobne artykuły