Benkowe nowe życie
Najnowszy cykl artykułów „Okiem Praktyka” to prawdziwe historie z życia psiego behawiorysty. Są to opowieści o psich i ludzkich zmaganiach z całym wachlarzem zachowań i emocji. Nasz drugi przypadek to Benek, którego po koszmarnych przeżyciach adoptowała Alexandra. Jak przeszłość Benka wpływała na jego obecne zachowanie? I czy dorosłemu już psu udało się nauczyć kontroli nad agresją wobec innych psów?
Benka poznałam jesienią 2018 roku. Kiedy przywitał mnie głośnych szczekaniem, pomyślałam: „Oho! Jest w nim coś z teriera i wiejskiej szczekawki, będzie się działo”. Benek okazał się już dość mocno ukształtowanym psem. W aktualnym domu mieszkał od roku. Skończył z powodzeniem kurs posłuszeństwa i psa rodzinnego. W międzyczasie zaliczył spływ kajakowy ze swoją wtedy zupełnie nową opiekunką, a potem odbył nawet wyprawę do Norwegii. Niestety miał ogromne problemy z zostawaniem w domu samemu. Był bardzo niespokojny, kręcił się po mieszkaniu, płakał, siedział pod drzwiami, wył. Dodatkowo na spacerach był zawsze spięty, bardzo ciągnął na smyczy, startował do wszystkich napotkanych psów, nieważne czy małych, czy dużych. Raz prawie „zjadł” yorka…
Z powodu narastających problemów (głównie z pozostawaniem samemu w domu) w terapię włączono leczenie farmakologiczne. Jego opiekunka Alexandra opowiada: „Na początku nie przynosiło to żadnych szczególnych efektów, Benek nadal był niespokojny i były trudności z jego zostawaniem w domu. Leki zostały kontrolnie po trochu odstawione, ale wtedy zachowanie Benka jeszcze się pogorszyło. Zachowywał się jak nakręcony, jakby cały czas był na haju, więc natychmiast do leków wróciliśmy. I wtedy zaczęły przynosić efekty, Ben stał się spokojniejszy, dłużej spał, zostając sam, mniej płakał, aż w końcu problemy z zostawaniem w domu całkowicie zniknęły. Leki zostały odstawione po pół roku, po tym jak wróciliśmy z wyjazdu do Norwegii, we wrześniu 2018 roku. Wszystko było okej. Teraz, gdy wracam do domu, Ben leniwie złazi z łóżka w sypialni, zaspany i zrelaksowany”.
Pojawiłam się u Benka rok po adopcji, ponieważ nadal wykazywał agresję do psów, nie potrafił zapanować nad emocjami, nakręcał się i ciągnął na smyczy. Okazało się także, że użył zębów wobec swojej właścicielki i weterynarza w sytuacjach, w których nikt się tego nie spodziewał. Ataki zdarzały się w sytuacjach gdy ktoś chciał zabrać jakąś jego zabawkę – bardzo ich bronił. Z drugiej strony nigdy nie atakował tak, żeby od razu ugryźć. Jest jednak czujny i drażliwy na punkcie rzeczy, które uzna za swój zasób. To wszystko działo się w nowym domu. A co było wcześniej, zanim trafił do Alexandry?
Głód, przemoc i nylonowy worek
Benek w pierwszym życiu, które brzmi jak scenariusz kiczowatego, ale przerażającego horroru, żył przywiązany do pieca, często pozostawiony sam w mieszkaniu, głodzony, a do tego bity i kopany przez właściciela nadużywającego alkoholu. Pewnego ranka jego opiekun razem ze swoim kompanem wrzucili Benka do worka, zawiązali go szczelnie i wywieźli do lasu… na śmierć. Fundacja „Psie Nadzieje” tak opisała sytuację: „To właśnie Benka miała spotkać powolna śmierć w męczarniach, na którą miał czekać przerażony w ciasno zawiązanym worku. Miał w środku lasu szczekać ufnie, przywołując właściciela, który go tam wyrzucił, potem skomleć, a w końcu, popiskując ostatkiem sił, konać z głodu i pragnienia. Stało się jednak inaczej. O sytuacji psa powiadomiła nas sąsiadka i natychmiast zaczęliśmy akcję ratunkową. Z pomocą policji, sąsiadów i całkiem nieznanych ludzi, których poruszył los Benka, udało nam się trafić na ślad psiaka. Okazało się, że wola życia malutkiego Benka była silniejsza niż linka i nylonowy worek. Pies wygryzł dziurę i wydostał się z wora, który miał stać się jego miejscem kaźni. Wystraszony i zdenerwowany biegał po obcym terenie, gdzie na szczęście zauważył go chłopiec, a jego rodzice powiadomili naszą fundację. Całą noc i pół kolejnego dnia trwały próby złapania przerażonego psa, ale w końcu udało się!”.
Puzzle wskakują na swoje miejsce
Po wysłuchaniu jego historii wszystko poukładało się w logiczną całość. Benek doznał ogromnej przemocy, zarówno fizycznej, jak i psychicznej, wychowywał się pod opieką osoby niestabilnej emocjonalnie. W jego przypadku sposobem poradzenia sobie z tą traumą była próba zyskania kontroli nad każdym elementem otaczającego go świata, począwszy od pozostawania samemu w domu, po pilnowanie zasobów czy kontrolę dystansu, w jakim znajdują się obcy ludzie czy inne psy. A do tego życie w wiecznym napięciu, stresie i w poczuciu zagrożenia.
Wyzwania spacerowe
To, co się działo podczas naszego pierwszego wyjścia, trudno było nazwać spacerem. Był to czas namierzania wszystkich okolicznych psów, a potem wyskakiwania na nie w furii. Na dworze Benek wyłączał się z kontaktu z opiekunem. No cóż – odcinamy się od jego przeszłości grubą kreską. Rozumiemy jego stan, ale mobilizujemy siły, żeby go z tego wyciągnąć. Żeby Benek przestał kontrolować świat, to człowiek musi przejąć kontrolę. Wszystko po to, aby uchronić go przed napływem tych emocji, które w efekcie wywołują agresję.
Przejęcie kontroli rozpoczyna się już przy przechodzeniu przez drzwi. Dla wielu psów otwieranie drzwi to sygnał, że mogą już biec w świat i zarządzać okolicą. Dla Benka też. Dlatego też musiał nauczyć się, że zanim wyjdzie, musi zaczekać na sygnał swojej opiekunki. Na spacerze na jakiś czas zrezygnowaliśmy z długiej linki i swobody, jaką miał. Wyprowadzany był na około dwumetrowej smyczy, ale nie po to, żeby go ciasno trzymać przy nodze! Pod żadnym pozorem nie tworzymy długotrwałej presji smyczą! Było to niezbędne, żeby błyskawicznie zareagować szybkim odejściem, gdy w okolicy pojawił się pies wywołujący u Benka furię. Takie odejścia uczą psa niepodejmowania decyzji o ataku oraz że w trudnych sytuacjach można się wycofać, co daje ogromne poczucie ulgi i bezpieczeństwa – a jest to najlepsza nagroda.
Równocześnie pracujemy nad reakcją Benka na imię, przywołaniami i błyskawiczną reakcją na zmianę kierunku marszu. Benek musiał nauczyć się podążać za opiekunem bez względu na to, co się dzieje wokół.
Początki psiej przyjaźni
Po kilku tygodniach ciężkiej pracy Alexandra i Benek uczestniczą w moich zajęciach „Emocje na smyczy”. To bardzo trudny kurs dla psów, które sprawiają problemy z emocjami, reaktywnością czy agresją. W dalszym ciągu szlifujemy „odejścia od problemu”, wzmacniamy i chwalimy te momenty, gdy pies już sam podejmuje decyzję o odejściu i „odpuszcza” agresję. Wprowadzamy psa w kontrolowanym środowisku w sytuacje trudne dla niego i powtarzamy znane już mu procedury odejścia. Cała praca wymaga od opiekuna ogromnej dyscypliny i zimnej krwi.
Dobrym wzmocnieniem w całej pracy były atrakcyjne smaczki, które w przypadku Bena były także wskaźnikiem jego stanu emocjonalnego. W dużych emocjach psy nie jedzą. Wiemy wtedy, że musimy odpuścić pracę, np. odejść na większą odległość i dać psu chwilę odpocząć. Taką pracę nazywam też „hartowaniem stresu”, czyli uodparnianiem psa na wszelkie życiowe sytuacje. Szło mu świetnie, bo wykorzystaliśmy też to, czego Benek nauczył się na poprzednich kursach. Równocześnie daliśmy mu szansę zaprzyjaźnić się z psami, w stosunku do których nie wykazuje zachowań agresywnych.
Jednym z przełomów na kursie było puszczenie Benka i koleżanki z grupy zupełnie swobodnie. Początkowo pies nie wiedział, co ma ze sobą zrobić, ale suczka fantastycznie wczuła się w rolę terapeutki i poprzez zachętę do zabawy i pogoni chciała rozładować jego napięcie i frustrację. Biegał za nią przez chwilę, warcząc, szczekając i starając się ją złapać. Po chwili usiadł zmęczony (niestety ona miała dużo lepszą kondycję), westchnął i się uśmiechnął. Po tych zajęciach okazało się, że Benka można coraz częściej puszczać na swobodne pobieganie. Zaczął to traktować jak dobrą zabawę, mimo że na początku był bardzo spięty.
Na psy, które podchodziły do niego, reagował owszem warknięciem, ale praktycznie natychmiast odchodził. Zaczął kontrolować swoje furie. Kurs zakończyliśmy wspólnym spacerem w grupie psów, gdzie Benek biegał swobodnie. Mijaliśmy obce psy, nie tracąc oczywiście czujności, żeby odwołać Benka i szybko odejść, zanim wpadnie w furię. Ale nie musieliśmy z tego korzystać. Poziom zadowolenia Benka z życia zaczął rosnąć w szybkim tempie.
Teraz Benek bierze udział w manewrach ratowniczych. Benek podróżuje. Benek nie broni już zasobów.
Ciężka praca i satysfakcja
Ostatnio przeczytałam na blogu Benka (Benkowe nowe życie) taki wpis: „Zapomniałem się Wam pochwalić! Nad morzem często biegałem po plaży bez smyczy. Spotykałem po drodze różne psiaki i z żadnym się nie pokłóciłem! Nawet jak mijałem takiego dużego, a na takie zawsze szczekam, a tu nic, grzecznie poszedłem dalej! A jak pobiegłem do jednego pieska i moja opiekunka mnie zawołała, to od razu zawróciłem i pobiegłem do niej. Taki jestem mistrzu dzięki zajęciom z Zoopsycholog – Agnieszka Penkala”.
Alexandra – to nie tylko dzięki moim zajęciom, ale przede wszystkim twojej ciężkiej pracy i determinacji. Patrząc na tę uśmiechniętą mordkę, czuję ogromną radość i satysfakcję, że mogłam wziąć udział w takiej fantastycznej metamorfozie. Rehabilitacja Benka, od momentu, gdy do Ciebie trafił, trwała półtora roku! Spektakularna przemiana, ogromne gratulacje.