WywiadyŻywienie

Jaka karma dla psa jest najlepsza?

Gotowana, surowa, mokra czy sucha – jakie są modele żywieniowe i który z nich jest najlepszy? Jak czytać etykiety i na co zwracać uwagę przy zakupie mokrej i suchej karmy? – rozmowa z Jackiem Wilczakiem na temat żywienia psów.

Przynoszę szczeniaka do domu. Mama mówi, że psu trzeba dawać suche, babcia mówi, że u nas w rodzinie zawsze się gotowało, a tata twierdzi, że trzeba pomieszać jedno z drugim i dodać puszkę. Kto ma rację?

Mamy kilka modeli żywieniowych. Każdy z nich, jak się stereotypowo powtarza, powinien być dostosowany do fazy wzrostu, czyli wynikać z zapotrzebowania energetycznego czy też w składniki odżywcze oraz uwzględniać proporcje pomiędzy ilością składników odżywczych a energią. Stąd też silne rozgałęzienie żywienia, np. szczeniąt na rasy małe, duże i olbrzymie. Każdy z analizowanych rodzajów karmy (słowo karma będzie w wywiadzie odnosić się do każdego modelu żywienia – przyp. red.) powinien być dostosowany do indywidualnego osobnika. Ja ułożyłbym karmy od najlepszej do najgorszej w taki sposób:

Karma domowa

Własnoręcznie przygotowywana jest najbardziej przeze mnie preferowaną metodą. Największy z nią problem to brak wiedzy wśród właścicieli, jak taka karma powinna być zbudowana. Marchewka, ryż i pierś z kurczaka bez skóry, bo przecież skóra jest bee – to jest niedobre rozwiązanie. Psy, w przeciwieństwie do człowieka, mają wyższe zapotrzebowanie na składniki, np. mineralne, w przeliczeniu na kilogram masy ciała. Czyli zbilansować karmę dla psa z produktów dostępnych w domu jest ciężko – jeśli nie wzbogacimy jej w suplementy. My ze studentami na weterynarii na specjalizacji dietetycznej tworzymy naturalne suplementy, mieląc skrzydełka kurze ugotowane czy skorupki jaj. Te produkty możemy wykorzystać, chcąc zbilansować psu posiłki.

Przy diecie domowej najistotniejsze więc…?

Najważniejsze, by właściciel był wyedukowany, jeżeli jest inaczej, lepiej nie wprowadzać tej diety w życie, bo można zrobić sobie problem. Przykładowo: żywiąc szczeniaka yorka, nie jest wielkim problemem, jeżeli będziemy stosować karmę, która jest wysoko energetyczna i wysoko odżywcza, natomiast żywiąc w ten sposób szczeniaka labradora, możemy doprowadzić do wzrostu jego masy ciała, ale przy braku jednoczesnego wzmacniania układu kostnego. I tak wszystkie predyspozycje rasowe psów dużych, jak dysplazje stawowe, krzywice, nieprawidłowy rozwój panewki stawowej będą się ujawniały w życiu dorosłego psa. Dietę domową możemy skonsultować z lekarzem weterynarii, oni mogą pomóc też w wyborze źródeł, skąd można taką wiedzę czerpać. Właściciele boją się tej diety ze względu na odmierzanie, dobierania składników, ale jest to całkowicie do ogarnięcia.

Czy poprzez karmę domową rozumiemy tylko gotowaną, czy również surową?

Można jedną i drugą, jednak o diecie BARF trzeba by powiedzieć osobno. Traktuję ją jako modyfikację diety domowej z pewnymi zastrzeżeniami. Jest to dieta, która bazuje tylko na surowych, nieprzetworzonych produktach, w większości pochodzenia zwierzęcego, w tym: tkanka mięśniowa, tkanka tłuszczowa, podroby i odpowiednia ilość kości i składniki nieskrobiowe, czyli głównie warzywa. W BARF-ie, zaczęto przekombinowywać, szukać kolejnych suplementów. Zaczęły się pojawiać produkty takie jak: kryl, drożdże czy dzika róża. Ludzie zaczęli uzupełniać teoretycznie dobrze zbilansowaną karmę o składniki, które im się wydaje, że zwiększą wartość odżywczą. BARF został stworzony w odniesieniu do diety dzikiego przodka, czyli wilka. Wnętrzności i kości zwierząt, które upolował, spożywał w postaci surowej. Warto się zastanowić, czy na pewno muszą być dodatkowo podawane algi, kryl czy spirulina?

Dane, które teraz coraz częściej wychodzą na światło dzienne mówią, że BARF jest rodzajem żywienia, które w najmniejszym stopniu generuje ryzyko niedoborów lub nadmiaru składników odżywczych. W diecie domowej mogą być niedobory wapnia, jeśli ktoś o tym nie pomyśli. W przypadku karmy suchej może to być nadmiar energii w stosunku do zapotrzebowania – dlatego mamy psy otyłe. W przypadku BARF-u, zachowując proporcje pomiędzy mięsem, kośćmi i niewielką ilością owoców i warzyw, nie jesteśmy w stanie w drastyczny sposób przekroczyć granicy nadmiaru bądź niedoboru składników odżywczych. Jest więc jednym z najbezpieczniejszych metod żywieniowych pod tym względem.

To, co mnie nie do końca przekonuje to to, że jednak jest to mięso surowe. Stanowi to pewien punkt ryzyka dla domowników i właścicieli psów. W Stanach Zjednoczonych wszelkie organizacje, które zajmują się wykorzystywaniem psów w dogoterapii, wykluczają psy, które są na BARF-ie, tylko i wyłącznie dlatego, że może dojść do zarażenia drobnoustrojami. Barfiarze to bagatelizują, wyśmiewają, bo jest to oczywiście wykorzystywane w walce producentów karm suchych przeciwko naturalnej i zbilansowanej diecie BARF, niemniej istnieje taka możliwość.

Jakie są najważniejsze składniki karmy domowej?

Pamiętajmy, że czy przy diecie domowej gotowanej, czy surowej, bardzo istotna jest zawartość w posiłkach tłuszczu pochodzenia zwierzęcego oraz kości. Tłuszcz zwierzęcy bardzo powoli uwalnia wszystkie swoje wartości odżywcze w przewodzie pokarmowym, jednocześnie niosąc za sobą wysoką wartość energetyczną.

Kości posiadają bardzo wysoką wartość odżywczą oraz wysoką zawartość składników mineralnych i witaminowych. A przede wszystkim szpik, bardzo bogaty w dobrej jakości kwasy tłuszczowe, których psy nie są w stanie syntetyzować same, muszą mieć je dostarczane w karmie.

Dlatego kości są tak bardzo cenne i stąd dodawanie ich w formie ugotowanej i zmielonej przy żywieniu gotowanym czy też surowym w BARF-ie.

A na drugim miejscu naszej listy metod żywieniowych znajdzie się?

Karma mokra

Karma mokra to jest kompromis pomiędzy wygodą a bezpieczeństwem wykorzystywania w żywieniu. Rodzajów karm mokrych mamy kilka. Począwszy od tej najlepszej, czyli zmielonych kawałków mięsa, tkanki tłuszczowej i podrobów, uzupełnione w składniki mineralne, np. mączki kostnej albo suplementów wapniowo-fosforowych czy mikroelementów. Zmielone, włożone do puszki i wysterylizowane – uzyskujemy wtedy bezpieczeństwo produktu, wysoka temperatura zabija drobnoustroje, nie ma ryzyka pojawieniu się np. jadu kiełbasianego. Wygodne dla właściciela, otwiera puszkę i daje pełnowartościowy produkt.

Następny rodzaj to karmy mokre – teksturowane. Z półproduktów, surowców wcześniej przetworzonych tworzy się, za pomocą bardzo skomplikowanych technologii, kawałki, które przypominają mięso. Niektórzy właściciele tak się nabierają, że są w stanie rozróżniać poszczególne włókna. Tak sprytnie jest to wykonane. Ta papa jest kształtowana, wkładana do opakowania i zalewana wywarem. Najczęściej te produkty sprzedawane są w saszetkach. To już jest karma wysoce przetworzona, sam proces pasteryzacji wpływa na obniżenie wartości odżywczej, dodatkowo wpływa na to sposób tworzenia każdego kawałka.

Trzeci rodzaj karmy mokrej to mięsne kawałki w galaretce. Półprodukty typu mączka lub miazga mięsno- kostna, MOM (czyli mięsa odkostnionego mechanicznie) miesza się ze skrobią i tworzy małe kawałki. Zalewa się wywarem i wkłada do puszki. Różnica polega na tym, że po otwarciu konsument jest w stanie zauważyć, że nie ma do czynienia z prawdziwymi kawałkami mięsa, a raczej przypominają one ciastka. Spełnione są wszystkie wymogi, ale forma przetworzenia tego produktu powoduje, że wartość odżywcza jest niższa.

Miejsce trzecie przypada…

Karma sucha

Karma sucha – niestety, bardzo szeroko stosowana w karmieniu psów. Proces produkcji tej karmy polega na ekstrudowaniu (ekstruzja – przetłaczanie surowców przez ekstrudery pod wysokim ciśnieniem i w wysokiej temperaturze (140–180°C) do komory schładzającej – red.). Najpierw mamy wymieszanie ze sobą wszystkich produktów, żeby efekt końcowy spełniał wymogi. Później jest to teksturowane, ekstrudowane i suszone. Mamy kilka etapów, które w konsekwencji powodują, że uzyskujemy produkt trwały (odwodniony, wysuszony, o przedłużonym terminie trwałości). Termin trwałości musi być wzmacniany przez dodawanie różnych środków przeciwutleniających.

Krokiet na etapie produkcji nie zawiera dużej ilości tłuszczu. Otoczka tłuszczowa, która stanowi o wartości energetycznej oraz smakowitości, jest konsekwencją napylania tłuszczu. Ten napylony tłuszcz na krokiecie musi być zabezpieczony, najczęściej przez przeciwutleniacze. Moje wątpliwości budzi fakt, że karmy, które są produkowane w Polsce na rynek polski zawierają syntetyczne przeciwutleniacze. Karmy wytwarzane w Polsce, ale przeznaczone na rynek skandynawski, mają naturalną witaminę E.

Wybór ogromny i nie taki oczywisty Powtarzam cały czas, może naiwnie, że to wiedza właściciela pozwala mu wybrać tę najbardziej właściwą metodę żywienia. Ja rozumiem zaletę, jaką jest wygoda i pewność co do zawartości i zbilansowania (oczywiście przy świadomym i sensownym wyborze). Wierzę, że wiedza pozwoli w obrębie danej grupy karm wybrać tę, która jest najlepsza. To znaczy: będzie zawierała urozmaicone źródła białka, odpowiednią ilość energii w stosunku do zawartości składników odżywczych. Pamiętajmy, by sprawdzić, jakie zostały zastosowane surowce – więcej duża ilość dodatków świadczy o tym, że są ubogie w składniki. Producent, przewidując, że ekstruzja dodatkowo je zniszczy, musiał je dodać na samym końcu produkcji.

Najważniejsze, żebyśmy pamiętali, że wcale nam nie zależy, żeby w żywieniu psa była czysta tkanka mięśniowa. Jeżeli pierś z kurczaka to ze skórą, i niech to nie będzie jedyne źródło białka. Powinny się znaleźć takie elementy jak chrząstki, elementy ścięgniste, kawałki z tłuszczem, mogą też być podroby. Żywienie psa polędwicą wołową przez cały czas wcale nie jest dobrym rozwiązaniem. Im bardziej urozmaicone jest źródło białka, tym lepiej. Spokojnie można stosować podroby, ale też nie mogą stanowić 100% źródła białka.

A jak nasze psy przyswoją każdą z tych karm?

Każda z tych karm będzie się charakteryzowała, z racji przeprowadzonego procesu technologicznego, różnymi współczynnikami strawności. Będzie powodowała, że w przewodzie pokarmowym psiaka będą zachodziły procesy, które będą bardziej lub mniej efektywnie wykorzystywały wartość odżywczą z tej karmy. W karmie domowej, jeżeli będziemy wykorzystywać krótką obróbkę termiczną jak parzenie, obgotowanie – ta wartość odżywcza będzie w miarę wysoka.

Jeśli będziemy długo gotować mięso albo piec je, to wiadomo – wartość odżywcza spada, więc teoretycznie żeby pokryć zapotrzebowanie na białko, trzeba podać więcej produktu, nie każdy właściciel o tym myśli. W BARF-ie mamy najmniejszy problem – zero obróbki termicznej wpływa na zwiększoną strawność białka. W karmie mokrej, w tej gatunkowo najlepszej, gdzie mamy zmielone mięso i dobrej jakości produkty – wartość odżywcza jest zachowana na przyzwoitym poziomie i mamy dobrą strawność składników białkowych i węglowodanowych. W przypadku karmy suchej – zależy, z czego jest zbudowana, jeżeli przeważają węglowodany, to możemy powiedzieć, że jest źródłem tylko lekkostrawnych węglowodanów. W przypadku białka nie jesteśmy w stanie tego powiedzieć.

Proces przeróbki białka powoduje, że ta strawność jest najniższa. Dlatego mam problem ze stosowaniem karm suchych przy rekonwalescencji psa, w fazie intensywnego wzrostu i w przypadku laktującej suki, ona powinna mieć miskę non stop i teraz spożywanie przez nią karmy suchej (nawet przy praktyce podawania jej wysokokalorycznej karmy dla szczeniąt) powoduje, że ona w mniejszym stopniu wchłania te składniki odżywcze pochodzenia białkowego.

Każda ingerencja w strukturę białka, tłuszczu – każda obróbka termiczna wpływa na zmniejszenie wartości odżywczej.

Na pewno pasteryzacja w porównaniu do ekstruzji będzie mniej drastyczną metodą. W przypadku karmy domowej stosujemy gotowanie. Ja mielę mięso, które potem krótko obgotowuję, żeby nie tracić wartości odżywczych, które przy długim gotowaniu przechodzą do rosołu. Niektórzy właściciele uważają rosół za szkodliwy, ja uważam, że warto go wykorzystać.

Współcześnie coraz większym problem psów są alergie. Jaki model jest najlepszy dla psa alergika, najłatwiej…

Przy każdym postępowaniu dietetycznym jest prosto. W przypadku alergii nie mówimy już tylko o modelu żywienia, ale o postępowaniu dietetycznym. Wyjaśnijmy jeszcze, bo właściciele często to mylą, jak rozróżnić nietolerancję pokarmową od alergii.

Alergia pokarmowa to rodzaj angażowania układu odpornościowego w reakcje na dany alergen, który pojawia się w przewodzie pokarmowym. Najczęściej są to białka, ale mogą być składniki znajdujące się w karmie: przeciwutleniacze, konserwanty, to może być nawet rodzaj składnika, który powstaje w wyniku obróbki termicznej, np. tzw. zasady Schiffa, czyli połączenia białek z tłuszczem.

70% odporności znajduje się w brzuchu. Komórki limfoidalne, które tworzą komórki odpornościowe w przewodzie pokarmowym, mają kontakt bezpośrednio ze środowiskiem zewnętrznym – światło przewodu pokarmowego to jest dla nich przedłużenie środowiska zewnętrznego. One stanowią barierę. Alergen się pojawia i one reagują. Nadmierna reakcja powoduje objawy takie jak powiększenie węzłów chłonnych, zmiany na skórze, drapanie, łzawienie. Obserwujemy reakcję ogólnoustrojową.

W przypadku nietolerancji pokarmowej mamy osobniczą reakcje na jakiś składnik w diecie, który spowodował reakcję, ale z pominięciem układu odpornościowego. Klasyczny przykład to reakcja na mleko u psów i kotów, które nie miały styczności z tym produktem wcześniej i pojawia się biegunka. Nietolerancja to forma zatrucia.

Mamy więc psa, który po posiłkach intensywnie się drapie, co robimy? Jeśli podejrzewamy, że coś się dzieje z psem (np. pies się intensywnie drapie) i uważamy, że jest to konsekwencja karmy, którą on spożywa, zaczynamy działać. Teoretycznie możemy pójść do weterynarza, wydać mnóstwo pieniędzy na testy alergiczne i wyjdzie nam, na co pies jest uczulony. Natomiast tak czy siak, będziemy musieli w którymś momencie wprowadzić postępowanie dietetyczne. Pierwsza rzecz, którą robimy, to odstawiamy karmę, którą do tej pory stosowaliśmy, nawet tę najdroższą na świecie :). Stosujemy dietę lekkostrawną, ograniczającą ilość białka.

Następny krok – przechodzimy na dietę eliminacyjną albo jednobiałkową. Gotujemy np. marchewkę z ryżem i mięsem, bez względu na to, że ta karma jest niezbilansowana. I jest absolutnym zaprzeczaniem tego, co mówiłem na początku, ale w przypadku postępowania dietetycznego stosujemy ją przez krótki czas, żeby załagodzić skutki alergii, dać odpocząć przewodowi pokarmowemu.

Jeżeli nadal będą te objawy, to zmieniamy źródło białka albo ewentualnie stosujemy dietę wykluczająca białko pochodzenia zwierzęcego, czyli gotujemy np. ryż z marchewką, płatki owsiane lub jęczmienne z porcją tłuszczu (np. olej, by dodać energii) i przez dwa dni stosujemy taką dietę.

Przy diecie domowej po tym czasie próbujemy wprowadzać białko jednogatunkowe – mogą to być podroby wołowe i mięso wołowe, podroby wieprzowe i mięso wieprzowe, i obserwujemy efekt. Ta metoda niestety wymaga od właściciela cierpliwości, znalezienie odpowiedniego źródła białka może potrwać.

Jak już zauważymy poprawę, czy możemy poszerzać pokarm o kolejne składniki?

Jeżeli po wprowadzaniu danego rodzaju białka nie mamy objawów, wprowadzamy zaufaną karmę, która będzie bazowała na jednym źródle białka (tym, które okazało się bezpieczne). Oczywiście powinniśmy wybrać model, który zawiera najmniej składników dodatkowych. Osobiście wykluczyłbym, i to, co teraz powiem, nie będzie popularne, karmę suchą z założenia. Stosowałbym dobrej jakości karmę mokrą albo dietę weterynaryjną dla psów z alergią i obserwowałbym cały czas efekty. Potem, jeżeli przez następne dwa, trzy miesiące nie mamy żadnych objawów, możemy zacząć wprowadzać dodatkowe składniki.

Producenci karm suchych dostarczają nam karmy, które nazywamy hipoalergicznymi, czyli takie, które są produkowane najczęściej na hydrolizatach białkowych. Metodą enzymatyczną albo termiczną białko jest hydrolizowane w warunkach technicznych, cięte na malutkie fragmenty, tak małe, że niezauważalne przez komórki układu odpornościowego. Taka karma mogłaby więc być stosowana przez długi czas. Uważam, że obecność dodatkowych składników karmę suchą może nie dyskwalifikuje, ale jej stosowanie powinno być dokładnie rozważone. Mamy ogromną paletę diet weterynaryjnych, które są bardzo proste w budowie, mamy dietę domową, którą można wykorzystać w takiej sytuacji rewelacyjnie.

Ale czy ilość składników w danej karmie nie podlega żadnym normom?

Pamiętajmy, że w Polsce normy zawartości składników odżywczych opracowane są przez Europejskie Stowarzyszenie Producentów Karm dla Zwierząt Towarzyszących. To stowarzyszenie opracowało minimalne zawartości składników odżywczych, żeby można było nazwać karmę karmą pełnoporcjową. Nie będzie zależało producentom, żeby sięgać wyżej, muszą mieć tylko minimum.

Drugi rodzaj karmy, który teoretycznie jest poza obrotem detalicznym, to są diety weterynaryjne, do żywienia zwierząt chorych. Jest ustawa w Polsce, która mówi, co może się w niej znaleźć. Zawsze mówię studentom, że przecież jak my jesteśmy chorzy, to nie porzucamy swojego dotychczasowego sposobu żywienia i przechodzimy na taki, który kupujemy w sklepie, tylko go modyfikujemy.

Ostra niewydolność wątroby – na początek głodówka, u psów tak samo. Przy przewlekłej niewydolności wątroby też wiemy, jak się żywić i co zmienić w swojej diecie domowej, żeby nie szkodziła. U psów będzie to dieta lekkostrawna z ograniczeniem tłuszczu, ale o zwiększonej ilości włókna pokarmowego.

Postępowanie dietetyczne z psem chorym traktowałbym na równi z postępowaniem farmakologicznym, czyli są jednostki chorobowe, gdzie zmiana sposobu żywienia, a nawet częstotliwości podawania pokarmu powoduje realną poprawę zdrowia.

Jakie są najczęstsze błędy, które popełniamy w żywieniu psów?

Niedostosowanie ilości karmy do zapotrzebowania. Niedostosowanie rodzaju karmy do wymogów danego psiaka, np. żywimy szczeniaka rasy dużej karmą dla ras małych lub odwrotnie. Niesprawdzanie składów. Jestem przeciwny modzie na karmy bezglutenowe, ale nie dajmy się nabierać na chwyty producentów, polegające na reklamach, że dana karma jest bezzbożowa, a w jej składzie nadal zboże jest, tylko że nie na pierwszym miejscu. Zboże zostało rozbite na: skrobię pszenną, gluten pszenny, otręby.

Jeśli chodzi o mięso, to w karmach dla zwierząt mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego to jest jedna grupa surowcowa. To nie jest mięso, produkty pochodzenia zwierzęcego, tylko jeden surowiec. Niektórzy producenci mogą stosować w tym zakresie interpretację, która pozwoli na stosowanie samych podrobów, a mięsa mogą w ogóle nie zawierać, albo zawierać śladowe ilości.

By być pewnym, że w puszce mamy dobry produkt, powinniśmy mieć „mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego” na pierwszym miejscu, a w nawiasie wypisane wszystkie poszczególne składniki.

Musimy zwrócić uwagę na to, że mamy karmę: o smaku, karmę z…, bogata w…, danie z … wszystko zależy od tego, ile procent danego surowca znajduje się w produkcie. Najczęściej na rynku występuje karma np. z kurczaka, która zawiera minimum 4% kurczaka. Potem karma bogata w kurczaka, czyli 14%, to już jest znaczący udział.

Najlepsze karmy mokre mają koło 50–60% produktów pochodzenia zwierzęcego w karmie. Proszę się nie nabierać, że 90% produktów jest pochodzenia zwierzęcego, to jest technologicznie niemożliwe.

Robi się to w ten sposób – w domu, żeby wyprodukować karmę, musimy ugotować kurczaka w wodzie, nie mamy sytuacji, że w garnku, w którym gotowaliśmy, mamy 100% produktów pochodzenia zwierzęcego. To samo dotyczy produkcji karmy mokrej, gdybyśmy wymieszali surowce, np. tego kurczaka razem z podrobami, włożyli do puszki i poddali procesowi sterylizacji, to uzyskalibyśmy gniota! Kawał twardego, niemożliwego do pogryzienia produktu. Producenci muszą użyć wody technologicznej, żeby konsystencja po otwarciu tej puszki była odpowiednia. Producenci uczciwi powiedzą, że mają 50–60% składników pochodzenia zwierzęcego (wody nie muszą deklarować), a nieuczciwi napiszą, że mają 90%, bo co robią? Wykorzystują rosół! Powstaje w wyniku gotowania, a rosół mieści się w kategorii mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego. Właściciel idzie do sklepu, patrzy na półkę i którą puszkę wybierze? No tę, która ma 90%, a nie 60%.

Na co jeszcze warto zwrócić uwagę?

Czy produkt zawiera oleje roślinne (zawierające kwas linolowy) oraz wszelkiego rodzaju prebiotyki (fruktooligosacharydy i mannooligosacharydy), siemię lniane czy jukę, czyli takie składniki, które są selektywnie używane przez mikroflorę układu pokarmowego psa. Powodują lepszą konsystencję i kształt kału, hamują perystaltykę. Duża ilość suplementów i chemicznych dodatków typu witaminy, składniki mineralne świadczy o niższej jakości surowców, z której została karma wyprodukowana.

Najczęstszy błąd to też niesprzątanie kup swojego psa. Jest to najlepsza forma obserwacji, jak pies reaguje na dany produkt, warto zwrócić uwagę, czy stolec nie jest zbyt luźny (najlepiej, jakby dawał się podnieść z ziemi) i czy nie jest za często oddawany.

Rozrzedzona kupa oznacza, że pasaż jelitowy jest bardzo szybki, wszystko nie zdążyło się wchłonąć i było dużo węglowodanów łatwo strawnych. Musimy więc wrócić do początku i zastanowić się nad zmianą modelu żywienia. Obserwujmy psa. Czy je chętnie? Na klasycznego niejadka najlepsze rozwiązanie to zaprosić psa sąsiada, zazwyczaj pomaga. Jednak jeśli pies podchodzi i chce zjeść, ale nie je, to albo jest chory, albo coś jest z karmą. Nie poprawiajmy na siłę jej wartości! Jeżeli decydujemy się na wybrany rodzaj karmy to zakładamy, że jest pełnoporcjowa i pełnoenergetyczna. Nie poprawiajmy smakowitości poprzez polanie tłuszczem, olejem albo dodanie kawałka mięsa.

A jak jest z mieszaniem różnych modeli żywienia?

Ja uważam, że to zły pomysł trzymać się jednej, jedynej metody żywienia. Stosujemy zasadę urozmaiconego żywienia. Możemy dodawać np. surowe warzywa do suchej karmy, by poprawić wartość odżywczą. Pamiętajmy, połowa porcji karmy mokrej to połowa porcji karmy suchej, żeby dobowa ilość energii się zgadzała.

Reklama



Podobne artykuły