ZdrowieZachowanie

Słyszę tylko ciszę

Jak wygląda badanie BAER, dlaczego warto je wykonać, jak rozpoznać niepokojące objawy, które mogą świadczyć o głuchocie i jak komunikować się z niesłyszącym psem? – tego dowiedzieliśmy się podczas obserwacji wizyty i badania przeprowadzonego przez lek. wet. Klaudię Majcher. Behawiorystka Agnieszka Siedlecka przybliżyła nam sposoby pracy z głuchym psem, a opiekunki Helgi opowiedziały o codziennym życiu z niesłyszącym buldożkiem.

Fot. K. Mazur

lek. wet Klaudia Majcher: Czy wiedziała Pani, że to będzie głuchy pies?

Opiekunka Helgi: Nie, zorientowałam się dopiero, gdy psiak trafił do mojego domu. Dość szybko zauważyłam, że nie reaguje na dźwięki, za to reaguje na gesty. Zaczęłam się temu przyglądać, czytać, poszłam do weterynarza i tam usłyszałam: „pies nie słyszy”.

Klaudia Majcher: Za chwilę sprawdzimy, jak bardzo nie słyszy i czy jest to problem obojga uszu. Słuch u psów rozwija się mniej więcej do 5. tygodnia życia, zaś w wyjątkowych przypadkach, w wyniku wad genetycznych, zwierzę może stracić słuch nawet do 16. tygodnia życia. Badanie najczęściej wykonujemy od 8. tygodnia życia.

Opiekunka Helgi: Czy znieczulenie do tego badania może być niebezpieczne?

Klaudia Majcher: Tak naprawdę podanie każdego leku – czy jest to antybiotyk, czy lek do znieczulenia – może spowodować nieprawidłową reakcję organizmu. To, co stosuję tutaj, jest to premedykacja przy użyciu jednej substancji czynnej, która jest łatwa do odwrócenia w ciągu kilku minut. Zanim przystąpimy do znieczulania, osłucham i zbadam psa. Poproszę też panią o pisemną zgodę na znieczulenie.

M.W.: To nie będzie pełne znieczulenie, prawda?

Klaudia Majcher: Wielu lekarzy nazywa to „głupim Jasiem”. Jako że przez pewien czas zajmowałam się anestezjologią, wolę używać bardziej profesjonalnej nazwy – „premedykacja do znieczulenia ogólnego”, czyli po prostu pierwsza część z trzyetapowego wprowadzania psa w stan narkozy. Zwierzęta są niezwykle wyczulone na wkładanie słuchawek dokanałowych, więc badanie bez znieczulenia nie byłoby praktycznie możliwe. Dodatkowo każdy ruch psa powoduje zmianę w wykresie, który otrzymam w trakcie badania – a uzyskanie wiarygodnego wykresu jest szczególnie ważne przy ocenie słuchu.

Fot. K. Mazur
M.W.: A jak długo będzie się wybudzać?

Klaudia Majcher: Samo badanie słuchu potrwa maksymalnie 10 minut. Po podaniu leku odwracającego skutki sedacji suczka dojdzie do siebie również w ciągu 10–15 minut. Sama z siebie wybudziłaby się zapewne w ciągu pół godziny, może godziny. Podczas zasypiania może dojść do wymiotów, to normalna reakcja, dlatego ważne jest, aby pies był na czczo i nie doszło do zachłyśnięcia się – gdy jest on półprzytomny, bardzo o to łatwo. Nic więcej nie powinno się wydarzyć.

M.W.: Jak będzie wyglądało to badanie?

Klaudia Majcher: W uszach psa umieszczamy słuchawki (co jest najczęściej etapem najmniej lubianym przez naszych czworonożnych pacjentów), następnie wkłuwa się pod skórę cztery igiełki –elektrody: dwie w okolicach uszu, jedną w okolicy czoła oraz jedną w okolicy szyi lub nosa. U ludzi umieszcza się diody za pomocą naklejek, jednak u psów wiązałoby się to z koniecznością ogolenia sierści przy samej skórze, dlatego korzystamy z małych złotych igieł grubości tych do akupunktury. Następnie przez słuchawki puszczamy dźwięk, chcąc pobudzić w ten sposób cały ośrodek słuchu i przejść całą drogę przekazywania dźwięku. Elektrody odbierają sygnały elektryczne pochodzące z dróg słuchowych. Pojawiają się więc fale odpowiedzialne za działalność konkretnej drogi słuchowej – w przypadku szczeniąt o głuchocie całkowitej tych fal po prostu nie ma, ich obraz odczytujemy jako prostą linię. Szczeniaki to właśnie najliczniejsza grupa pacjentów, u których przeprowadzam to badanie.

M.W.: W jakim wieku zaleca się wykonanie takiego badania?

Klaudia Majcher: Wykonanie badania słuchu warto zrobić w okolicy 8. tygodnia życia psa. Zarówno szczenięta, jak i kocięta rodzą się głuche, słuch rozwija się do ok. 6. tygodnia życia, natomiast badanie w 8. tygodniu jest już raczej pewne.

Fot. K. Mazur
M.W.: A co w przypadku psów, u których głuchota nie jest cechą dziedziczną?

Klaudia Majcher: Głuchota może być cechą nabytą, związaną z przewlekłym zapaleniem ucha środkowego, narażaniem psa na głośne, wysokie dźwięki (np. u psów myśliwskich, policyjnych czy wojskowych), degeneracją aparatu słuchu (związaną z wiekiem) lub skutkami ubocznymi podawanych leków. Możemy mieć również do czynienia ze zmianą rozrostową, obejmującą kanał słuchowy, fizycznie uniemożliwiającą dostanie się dźwięku do błony bębenkowej.

W niektórych przypadkach takiego polipa można usunąć, przywracając zwierzęciu zdolność słyszenia. Zdarzają się również szczenięta niesłyszące nie z powodu wady genetycznej, a zaburzenia rozwoju aparatu słuchu związanego z niedotlenieniem w czasie porodu lub toksycznego działania leków podawanych ciężarnej suce bądź wad rozwojowych niezwiązanych z dziedziczeniem.

M.W.: Jakie rasy są grupą o podwyższonym ryzyku występowania głuchoty wrodzonej?

Klaudia Majcher: Wśród psów najbardziej narażoną na głuchotę rasą są dalmatyńczyki – problem ze słuchem, przynajmniej w obrębie jednego ucha, może mieć nawet 20% populacji. W całej populacji psów możemy mówić o głuchocie występującej u ok. 5 osobników na 10 tysięcy. Poza dalmatyńczykami, głuchota dotyka statystycznie częściej australian cattle dogi, bulteriery, buldogi, spaniele.

Głuchota u psów często idzie w parze z umaszczeniem merle oraz łaciatym – geny odpowiedzialne za te umaszczenie mogą być przyczyną głuchoty.

M.W.: Czy hodowca nie zauważył tego problemu u szczeniaka?

Opiekunka Helgi: Suczka pochodzi z dobrej hodowli. Gdy tylko zorientowałam się, że nie słyszy, natychmiast skontaktowałam się z hodowcą. Otrzymałam pełną informację z lekarskich przeglądów miotu – wg weterynarza miała ona świetne wyniki. Od hodowcy dowiedziałam się również, że są rasy wpisane na listę potencjalnie zagrożonych głuchotą, które są zawsze specyficznie badane właśnie pod kątem słuchu. Buldog jednak nie należy do tych ras, dlatego suczka nie przeszła tego typu badania. Hodowca był w szoku, mówił, że była bardzo aktywnym szczeniakiem, nawiązującym kontakt z człowiekiem, przybiegającym na wołanie.

Okazało się jednak, że to obserwacja zachowania rodzeństwa umożliwiała jej funkcjonowanie tak sprawne, że głuchota pozostała niezauważona. Ja również widzę u niej fantastycznie rozwinięty zmysł obserwacji – mam również drugiego psa i suczka często go obserwuje, naśladując jego zachowanie.

Behawiorystka Agnieszka Siedlecka: Suczka jest biała, ale posiada też czarne znaczenia, co mogło nieco uśpić czujność hodowcy. Dużo mówi się o tym, że psy całkiem białe, niebieskookie statystycznie najczęściej mają problemy ze słuchem. Powszechnym zjawiskiem jest również to, że gdy pies mieszka z innymi psami i głuchnie stopniowo, zaczyna niejako korzystać z uszu innego, znanego mu dobrze psa. Psy niezwykle szybko przetwarzają informacje, które zdobywają, obserwując zachowania innych psów i uczą się na nie odpowiednio reagować. Dlatego człowiek może zupełnie przeoczyć fakt, że jeden z psów przestał słyszeć. To naprawdę niesamowite zjawisko – gdy psy na interesujący dźwięk reagują zwróceniem w jego kierunku głowy, głuchy pies robi to samo tak szybko i naturalnie, że opiekun może w ogóle nie zauważyć, że ta reakcja nastąpiła z pewnym opóźnieniem. Dlatego też hodowca faktycznie mógł nie zorientować się, że taki problem występuje – suczka bawiła się normalnie, przybiegała do człowieka wraz z innymi psami, nie było żadnych niepokojących symptomów.

Opiekunka Helgi: Czasem śmiejemy się, że głuchota naszego psa ma również swoje dobre strony, np. odkurzanie, głośna impreza czy sylwestrowe wybuchy nie przeszkadzają w spokojnej drzemce. Nie słyszy też zajadłego szczekania innych psów, więc nie reaguje strachem.

Fot. K. Mazur
M.W.: W jaki sposób pracuje się z psem niesłyszącym? Czy można porozumiewać się z nim na migi?

Agnieszka Siedlecka: Dokładnie tak, opracowuje się system gestów, za pomocą których komunikujemy się z psem. U niektórych psów wprowadza się również sygnały świetlne. Wiele zależy od charakteru psa i tego, w jakim stopniu nawiązuje on kontakt z człowiekiem. Oczywiście uczymy psa zwracania na nas uwagi, są jednak psy z natury bardziej samodzielne, które nie patrzą na człowieka tak często jak inne. W takich przypadkach dobrze sprawdzają się latarki punktowe, dające skupione światło w konkretnym punkcie, niebędące tak chybotliwe jak np. laser.

Z sygnałem świetlnym pracujemy podobnie jak z klikerem w przypadku psów słyszących. Warunkujemy światło jako zapowiedź nagrody. I podobnie jak przy klikerze, odpowiednie warunkowanie sprawia, że dla psa pojawienie się sygnału nagrody staje się ważniejsze niż nagroda sama w sobie. Można to sobie wyobrazić na ludzkim przykładzie – gdybyśmy usłyszeli „wygrał/a pan/i milion dolarów!”, ucieszylibyśmy się dużo bardziej i intensywniej niż w samym momencie otrzymania tych pieniędzy do ręki.

M.W.: A co w przypadku obroży wibracyjnych?

Agnieszka Siedlecka: To jest trudny temat. Wszystko zależy od psa i tego, jak się tę obrożę wprowadza. Moim zdaniem, jeśli obroża jest wprowadzona odpowiednio, a odczuwanie wibracji nie wiąże się u danego psa z dyskomfortem, to możemy z takim narzędziem pracować. Należy jednak bardzo uważać na siłę impulsu. I koniecznie należy zaznaczyć, że NIE MÓWIMY TU o obroży elektrycznej – jedynie o wibracyjnej. Sprawianie psu bólu nigdy nie powinno mieć miejsca. Wiele zależy od tego, w jakim środowisku przyszło żyć psu i jego opiekunowi. Jeśli mieszkamy w centrum miasta, w okolicy ruchliwych dróg, puszczanie głuchego psa luzem nie jest dobrym pomysłem. Pies może oddać się węszeniu, zapomnieć na nas spojrzeć, nie zwrócić uwagi na wibracje i wyjść znienacka pod koła samochodu czy roweru, którego nie usłyszy.

Jeśli ktoś mieszka natomiast w otoczeniu bezpiecznych pól, ma dobrze wypracowane powroty na komendę wibracyjną, to nie widzę problemu, aby spacerować z psem bez smyczy, korzystając właśnie z obroży wibracyjnej. W takim przypadku oczywiście dajemy psu dużo więcej swobody w samodzielnym eksplorowaniu otoczenia i podejmowaniu decyzji, co świetnie wspomaga budowanie pewności siebie. Innym dobrym rozwiązaniem jest wychodzenie z psem na długiej lince i wypracowanie z nim pozostawania z człowiekiem w częstym kontakcie wzrokowym – to na pewno wariant dużo bezpieczniejszy, również w środowisku pełnym różnorakich bodźców.

M.W.: Jakich objawów głuchoty możemy się dopatrzeć w zachowaniu?

Agnieszka Siedlecka: Brak reakcji na wołanie, głośne, niespodziewane dźwięki, trudności w obudzeniu śpiącego psa. Wśród moich klientów jednym z najczęstszych objawów jest nadmierna wrażliwość – to psy o wyjątkowo wyczulonych pozostałych zmysłach, kompensujących brak słuchu.

Klaudia Majcher: Co ciekawe, według badań u głuchych psów (niezależnie czy od urodzenia, czy w związku z nabytą głuchotą) dochodzi do zmian w mózgu, do pewnej jego plastyczności i zmian w funkcjonowaniu. Dochodzi do zmniejszenia się kory słuchowej, a część odpowiedzialna za wrażenia wzrokowe – powiększa się.

Agnieszka Siedlecka: Te zwierzęta bardzo często są zaskakiwane w codziennych, normalnych sytuacjach, ponieważ nie słyszą dźwięków, które zapowiadają konkretne wydarzenia. To oznacza życie w ciągłej niepewności, co może powodować frustrację i brak poczucia bezpieczeństwa. Dlatego wśród moich głuchych klientów często pojawiają się problemy z agresją, nadmierną reakcją na bodźce. I tak, np. pojawienie się w domu nowej osoby powoduje u psa silne pobudzenie, brak umiejętności wyciszenia się, nerwowe krążenie po domu.

M.W.: A ich życie poza domem?

Agnieszka Siedlecka: W przypadku psów, z którymi staramy się pracować nad kontaktami z innymi psami oraz habituowaniem ich do środowiska poza domem, częstym wyzwaniem są właśnie interakcje z ludźmi oraz pobratymcami. To często psy, które nie opanowały prawidłowo inhibicji gryzienia. Brak słuchu oznacza brak umiejętności usłyszenia sygnałów bólu, które wydaje rodzeństwo podczas zabaw. Dlatego psy głuche, nawet będąc w miocie, bez możliwości odbioru sygnałów bólowych nie uczą się, kiedy ich ugryzienie jest zbyt mocne. Te psy nie słyszą również np. warczenia, co może nieco upośledzać ich zdolność komunikacji z innymi psami i zwiększać tym samym ryzyko konfliktów.

M.W.: Łatwiej jest psu urodzić się głuchym niż stracić słuch podczas życia. To prawda czy mit?

Agnieszka Siedlecka: Myślę, że prawda, chociaż zależy to od osobnika – są zwierzęta, które dobrze radzą sobie ze zmianami. Najgorszym scenariuszem jest nagła utrata słuchu, np. z powodu zapalenia uszu. Wtedy dochodzi nam kwestia bólu, który dodatkowo rozdrażnia psa i powoduje dyskomfort. A do tego pies w bardzo krótkim czasie dosłownie „traci grunt pod nogami” i musi na nowo nauczyć się radzić sobie w świecie, w którym nie może już posługiwać się słuchem. My – ludzie również nie potrafimy często wspierać takiego zwierzaka, wystawiając go na działanie bodźców, których z powodu głuchoty nie mógł się spodziewać. Wystarczy pomyśleć, jak często dotykamy naszych zwierząt, chodzimy wokół nich – zwierzęta, które nie słyszą, nie spodziewają się tych interakcji i może je to niepokoić i wybijać z rytmu. Jest to szczególnie trudne dla psów reaktywnych, których poczucie bezpieczeństwa zależy od przewidywalności środowiska, rytuałów i poczucia, że są w stanie przewidzieć, co dzieje się po kolei – utrata słuchu może powodować strach, frustrację, a w ich wyniku zachowania agresywne.

M.W.: Mówiła Pani o języku migowym, który możemy z głuchym psem wypracować. Jak wyglądają poszczególne etapy pracy?

Agnieszka Siedlecka: Przede wszystkim zaczęłabym od nauki zwracania uwagi psa na opiekuna – aby być w stanie nawiązać z nim kontakt. Następnie uczymy podstawowych komend, przydatnych w życiu codziennym – jak choćby odsyłanie na miejsce. Trening z psem fantastycznie umacnia relację z opiekunem, umożliwia stworzenie pewnych rytuałów, uczy pracy jako sposobu na zdobycie cennej nagrody. Absolutnie kluczowa jest nauka przywołania (np. z pomocą wspomnianej już obroży wibracyjnej) – chociaż w przypadku psa niesłyszącego w mieście postawiłabym na spacerowanie na lince, puszczanie psa luzem to zbyt duże ryzyko. Nie zapominajmy o obroży i adresatce! Ważne jest również nauczenie psa odpoczynku, samodzielnego spędzania czasu tak, aby nie miał ciągłej potrzeby zabiegania o kontakt i pracę z opiekunem. Warto też wprowadzić znak zapowiadający nasze wyjście z domu.

Pamiętajmy, że zależy nam, aby psiak we własnym domu czuł się bezpiecznie – nasze zniknięcie, podczas gdy pies śpi i nie spodziewa się tego, może to poczucie bezpieczeństwa zaburzać.

Wiele z tych rzeczy robi się właściwie „sama”. Psy są mistrzami czytania naszej mowy ciała – często nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile naszych działań może być dla psa istotnym komunikatem. Warto jednak zadbać o świadomą naukę tych kilku podstawowych komend, aby móc się z naszym psem bez problemów dogadać.

M.W.: Co jest najważniejsze przy opiece nad niesłyszącym psem?

Pamiętajmy, żeby przede wszystkim traktować głuche zwierzęta NORMALNIE. Nadmierne wyręczanie ich, obawianie się powoduje ich ogromną zależność od opiekuna, a w konsekwencji ciągłe wymuszanie uwagi czy problemy separacyjne. Chwalmy psa za pomocą ustalonego sygnału! Im częściej chwalimy i nagradzamy dane zachowanie pożądane, tym częściej i chętniej będzie ono powtarzane.

Reklama



Podobne artykuły