Posłuchaj swojego psa!
Jak zbudować silną, szczęśliwą i satysfakcjonującą relację z psem? Czym jest piramida potrzeb naszego czworonoga? Z jakimi najpopularniejszymi mitami spotykają się behawioryści? Czego możemy się dowiedzieć, jeśli posłuchamy naszego psa – odpowiadają behawioryści Piotr Wojtków i Zofia Zaniewska-Wojtków.
W behawioryzmie, na przestrzeni ostatnich lat, nastąpiła gigantyczna zmiana – zgadzacie się?
Piotr: Zauważamy ogromne zmiany, szczególnie w kontekście postrzegania psich emocji. Kiedyś, pracując z klientami, musiałem tłumaczyć, że zwierzę nie jest wykonującą rozkazy maszyną, którą można traktować instrumentalnie. Wyjaśniałem, że zwierzę również się boi, potrzebuje poczucia bezpieczeństwa przy człowieku – dziś, dla większości ludzi, jest to coś oczywistego. Teraz przychodzą do mnie ludzie chętni do nauki, wiedzący, czego chcą, empatyzujący z psami, postrzegający psi świat również w sferze emocjonalnej. Brakuje im zazwyczaj jedynie świadomości psich potrzeb i rozumienia tego, co pies próbuje zakomunikować, wysyłając określone sygnały.
Zosia: Dziedzina nauki, jaką jest psie zachowanie, wciąż dynamicznie się rozwija, dlatego behawioryści muszą się bez przerwy uczyć i śledzić ten rozwój, aby jak najlepiej pomagać swoim klientom.
Czy ta empatia może być pułapką?
Piotr: Oczywiście! Nadmierne empatyzowanie może, paradoksalnie, sprawić, że pies czuje się bardziej zagubiony w naszym świecie. Jeśli nie wyznaczymy zwierzęciu jasnych, konkretnych, przewidywalnych zasad, to będzie się ono czuło tak, jak my czulibyśmy się, gdybyśmy nagle musieli poprowadzić samochód w zatłoczonym, nieznanym mieście w Indiach – nie wiedząc, kiedy i dlaczego ktoś na nas zatrąbi, którą stroną jechać. Taka sytuacja byłaby dla nas źródłem frustracji, czulibyśmy się zdezorientowani i przestraszeni, bo nie znalibyśmy konsekwencji naszych zachowań. A teraz wyobraźmy sobie, że musimy poprowadzić samochód w mieście w Holandii. Mimo innego kraju i innego języka, obowiązują tam zasady, które znamy, których zostaliśmy nauczeni – i dzięki temu możemy poczuć się dużo pewniej. Jeśli więc zrozumiemy psi świat i nauczymy się, w jaki sposób ustanawiać jasne i przejrzyste zasady, wszystkim będzie łatwiej – nam oraz psu.
Zosia: Najbardziej chyba powszechnym przykładem jest kwestia wskakiwania psa na kanapę. Gdy trafia do nas szczeniaczek, jest ciepły i suchy środek lata, pies wskakujący na kanapę budzi w opiekunach radość. Kilka miesięcy później wracamy z jesiennego spaceru i nasz, dużo już większy pies, brudny od błota i deszczu, usiłuje wejść na kanapę – a wtedy opiekun krzyczy i złości się. Pies jest zdezorientowany, nie rozumie, dlaczego coś, za co wcześniej spotykała go nagroda, teraz jest źródłem kary. Czuje się tak, jak my, prowadząc samochód w Indiach.
Coraz powszechniejsze jest również odchodzenie od ciągłego wydawania psu poleceń i egzekwowania posłuszeństwa. Mówi się o tym, że powinniśmy pozwolić psu na bycie sobą, na podejmowanie własnych decyzji. Czy to się sprawdza w praktyce? I czy faktycznie jest nam i naszym psom potrzebne?
Zosia: W relacji z psem powinniśmy zbudować swego rodzaju piramidę. Najsilniejszą podstawą powinno być poczucie bezpieczeństwa. Do tego niezbędna jest komunikacja i rozumienie sygnałów, które psy nam wysyłają. W naszej praktyce często spotykamy psy przejawiające zachowania agresywne w stosunku do ludzi. Takie zachowania wynikają z niewiedzy i nieświadomości.
Piotr: W zeszłym tygodniu byłem na konsultacji u klientki, której pies pogryzł odwiedzającego ją gościa do tego stopnia, że trzeba było założyć kilkanaście szwów na twarzy. Gdy przyjechałem na spotkanie do domu z ogrodem, powitał mnie pies blokujący mi drogę, szczekający przez ogrodzenie i uderzający łapami w ziemię. Opiekunka woła z daleka: „Proszę się nie bać, on zawsze się tak wita, bo bardzo się cieszy!”. A ja widzę, że pies mówi do mnie: „Nie podchodź, nie ruszaj się, odejdź stąd!”. Wszedłem do domu, usiadłem na fotelu, starając się nie prowokować psa moim zachowaniem. Pies przez cały czas leżał, dysząc nerwowo, obserwując bacznie każdy mój najmniejszy ruch. Gdy zapytałem o pierwszą sytuację, w której pies zaatakował, okazało się, że było to rok temu, gdy dom odwiedziła koleżanka mojej klientki. Klientka tłumaczyła, że kompletnie nie rozumie, jak do tego doszło – przecież pies witał się tak samo radośnie, jak przed chwilą ze mną, koleżanka nachyliła się, aby się z nim przywitać, wyciągnęła rękę… i została ugryziona w ramię. Cóż, dla mnie nie było to wcale zaskoczenie. Ten pies się nie cieszył – on dawał wielokrotnie znać, że nie chce kontaktu, próbował odstraszyć gościa. Gość jednak nie tylko nie zareagował, ale, w sposób ofensywny dla psa, usiłował wejść z nim w interakcję, ograniczając jego przestrzeń, nachylając się, patrząc psu w oczy. Cała ta sytuacja była więc wynikiem niezrozumienia tego, co pies próbuje komunikować dużo wcześniej. I to jest ten błąd, który prowokuje do ataku, ucząc psa, że ta strategia jest skuteczna – warto więc powtarzać ją w przyszłości. Tak problem się nasila, a pogryzienia stają się coraz częstsze i groźniejsze.
Zosia: Takiemu psu musimy zbudować poczucie bezpieczeństwa. Gdy opiekun zrozumie, że pies zachowuje się w ten sposób, ponieważ boi się nowych ludzi, będzie można nad tym problemem pracować – stosując odwrażliwianie, wprowadzając nowy schemat powitania gościa, który będzie dla psa komfortowy. Jeśli takiej wiedzy brakuje, ryzykujemy niebezpieczne sytuacje. I w tym przypadku nie jest nam potrzebne posłuszeństwo, rozumiane jako wykonywanie przez psa określonych komend.
Kluczem jest właśnie poczucie bezpieczeństwa.
Pierwszy poziom to poczucie bezpieczeństwa, a kolejny?
Piotr: Kolejnym poziomem naszej piramidy jest potrzeba stymulacji i jasnych zasad. Pies musi mieć możliwość realizacji swoich potrzeb i przyjemności, takich jak: kopanie, szarpanie, gryzienie, węszenie, poszukiwanie, współpraca z człowiekiem. Tego również brakowało psu z mojej opowieści. Miał zawsze dostępną, pełną miskę, zabawki, które przynosił, były mu tylko rzucane, a przy tym brakowało określonych jasno zasad. Pies nie wiedział więc, kiedy jest czas na zabawę, kiedy na trening, a kiedy na odpoczynek. To sprawiało, że czuł się zagubiony i sfrustrowany.
Zosia: Dopiero na samym szczycie piramidy mamy kwestię szkolenia, wykonywania poleceń. Jeśli nie zbudujemy wcześniej podstaw, czyli poczucia bezpieczeństwa i nie wprowadzimy przewidywalnych zasad, samo szkolenie nic nam nie da.
Wydaje się, że życie psów w mieście bardzo różni się od życia tych mieszkających poza miastem. Czy też obserwujecie te różnice?
Piotr: Zdecydowanie tak. Najgorsze jest to, że problemy psów mieszkających za miastem, w domach z ogrodami, są dużo częściej po prostu ignorowane. Ludzie wychodzą z nimi na spacery rzadziej, nie zauważają więc, że pies ma problem np. w kontaktach z przechodzącymi ludźmi czy psami. Dlatego najczęściej zgłaszają się do behawiorysty dopiero wtedy, gdy dojdzie do naprawdę poważnych, dramatycznych sytuacji. Osoby mieszkające w miastach, w blokach, spacerujące z psami na co dzień, szybciej zauważają, że coś jest nie tak. A czasem po prostu jest im wstyd, że pies zachowuje się w określony sposób.
Z jakimi mitami spotykacie się najczęściej podczas pracy z psami?
Zosia: Jednym z powszechnych mitów jest „mit psa rodzinnego”, który dotyka szczególnie psów wyglądających „ładnie”, za to z dużym potencjałem do pracy. Świetnym przykładem jest tu labrador – pies-dynamit, o ogromnej potrzebie pracy, traktowany przez wiele osób jak maskotka. Jeśli nie zrozumiemy tego psa w kontekście jego potrzeb, typowych dla rasy myśliwskiej oraz ogromnej chęci współpracy z człowiekiem, będziemy mieli za chwilę poważne problemy. Mało kto pamięta, że labradory były hodowane i szkolone do tego, aby godzinami poruszać się po lesie z myśliwym, wykonywać jego polecenia, aportować zwierzynę. Oczywiście nie oznacza to, że każdy opiekun labradora musi zostać myśliwym! Trzeba jednak mieć świadomość potrzeb takiego psa i poszukiwać innych sposobów na ich zaspokojenie.
Z tego typu mitami rozprawiacie się właśnie w Waszej książce…
Piotr: Innym, bardzo powszechnym mitem jest tzw. mit zazdrości – opiekunowie bardzo często interpretują zachowanie swojego psa, który próbuje rozdzielić przytulającą się parę, wpychając się w środek czy szczekając, jako przejaw zazdrości. Zazdrość jednak to uczucie bardzo negatywne, kojarzące się nam np. ze złym, sfrustrowanym facetem, który pilnuje bezustannie swojej dziewczyny, aby nawet nie spojrzała na nikogo innego. Pies w opisanej wyżej sytuacji odczuwa raczej niepokój, nie rozumie, co dzieje się między jego opiekunami. Pamiętajmy, że w psim świecie obejmowanie, dotykanie się, przytulanie oznacza sytuacje bardzo niebezpieczne – psy obejmują się tylko w sytuacji walki lub reprodukcji. Dlatego takie zachowania opiekunów mogą być przez psa interpretowane jako zagrażające.
Innym miejscem „mitogennym” są psie wybiegi. Tam każdy opiekun ma swoje własne teorie i interpretacje psich zachowań!
Piotr: Osobiście jestem zdecydowanym przeciwnikiem psich wybiegów. Psy muszą naprawdę dobrze znać się i lubić, aby czuć się razem bezpiecznie w takim miejscu. Zdecydowanie lepszym sposobem na nawiązywanie relacji między psami i uczenie ich zachowań społecznych jest spotykanie się z pojedynczym psem w parku. Staramy się wtedy obserwować te interakcje, zauważać, jak psy się czują, pilnować, aby spotkania nie były zbyt długie, pobudzające i stresujące. Gdy widzę grupki opiekunów z psami, stojące w środku parku lub jeszcze gorzej, w zamkniętej przestrzeni psiego wybiegu, widzę ogromny stres psów, poczucie zagrożenia i brak wsparcia ze strony opiekunów. Patrząc okiem behawiorysty, takie sytuacje są źródłem wielu problemów behawioralnych.
Od razu nasuwa się na myśl popularne przekonanie, że wszystkie psy muszą się przywitać!
Zosia: Nakłanianie psa do podchodzenia i witania się z każdym napotkanym psem może prowadzić do gigantyczniej frustracji i poczucia bezradności. Gdy widzę psa, który do każdego pobratymca biegnie na wprost i czuje, że MUSI się z każdym przywitać, widzę w nim często niepokój i pewien rodzaj zagubienia. To jest często pokłosie niezrozumienia potrzeb psa przez jego opiekunów jeszcze w okresie szczenięctwa.
Behawioryzm staje się coraz bardziej „modny” – ludzie interesują się, czytają, dowiadują. Czy często zdarza się w Twojej pracy sytuacja, w której przychodzisz na konsultację behawioralną i już na wstępie słyszysz od opiekuna mocne słowa, np. „mój pies ma LĘK SEPARACYJNY”!
Piotr: Mianem „lęku separacyjnego” są teraz nazywane niemal wszystkie kłopotliwe zachowania psa związane z wychodzeniem opiekuna z domu. Niezależnie od tego, czy pies niepokoi się, niszczy, wyje… podczas pierwszej rozmowy telefonicznej jest już to zwykle zdiagnozowane właśnie jako „lęk separacyjny”. Musimy jednak pamiętać, że praca behawiorysty jest, jak praca lekarza, trójetapowa. Najpierw mamy obserwację i zbieranie informacji, następnie stawiamy diagnozę i ocenę problemu, a na koniec na tej podstawie opracowujemy plan jego rozwiązania. Gdy opiekun jeszcze przed konsultacją stawia diagnozę, to oznacza, że omija pierwszy, bardzo ważny etap. Najpierw musimy zebrać mnóstwo informacji, zobaczyć, co pies robi, gdy opiekun wychodzi z domu i dopiero wtedy określić przyczyny zachowania. Czasem jest np. tak, że mamy do czynienia z psem-urwisem, który gdy zostaje sam, może dać upust energii ograniczonej przez zasady obowiązujące w obecności opiekuna. Grzebie więc w śmieciach, wyciąga rzeczy z szafek, gryzie meble – jednak jest to dla niego po prostu zabawa, niemająca nic wspólnego z lękiem!
Zosia: Inny przykład to psy notorycznie pobudzane przez opiekunów, które uczą się, że każde podejście do człowieka oznacza głaskanie, mówienie do nich, rzucanie zabawek. Gdy opiekun wychodzi z domu, takie psy kompletnie nie potrafią się odnaleźć, nie wiedzą, czym się zająć i odczuwają frustrację. To jednak również nie są emocje związane z lękiem i obawą. Chociaż oczywiście są również przypadki, w których pies boi się i odczuwa niepokój związany z wychodzeniem człowieka z domu. Odróżnienie emocji, które stoją za zachowaniem, pozwala na odpowiednią pracę nad problemem. Dlatego najpierw należy zebrać informacje, zaobserwować dane zachowanie i dopiero później stawiać diagnozę.
Czy zwrócenie uwagi na takie niuanse to również misja Waszej książki?
Zosia: Poprzez tę książkę chcemy uwrażliwiać ludzi na bogactwo psich emocji. Nie mamy złudzeń, jedna książka nie zmieni nagle diametralnie relacji wszystkich ludzi z ich psami. Ale może dla niektórych będzie inspiracją do bacznego obserwowania swoich psów, większego zrozumienia, zagłębienia się w charakter i potrzeby danego psa, a następnie zmiany własnych działań tak, aby dać psu szczęście i spełnienie. Książka może w dobitny sposób zwrócić uwagę opiekunów na to, że warto nieco inaczej spojrzeć na swoje psy, zmienić myślenie o nich – to jest naszym celem i stąd nieco przewrotny tytuł „Słuchając psa”.
Dlaczego warto sięgnąć po tę właśnie pozycję?
Zosia: Przede wszystkim staraliśmy się w lekki, nieskomplikowany sposób poruszyć tematy, o których zwykle mówi się specjalistycznym, naukowym językiem – często zupełnie niezrozumiałym. Dlatego korzystamy z licznych przykładów z codziennego życia z psem oraz z naszej pracy. Opisujemy przypadki, z którymi mieliśmy styczność, opowiadamy, co zwróciło naszą uwagę i jak udało się danemu psu pomóc. Opisujemy też historie psów tak, aby wyjaśnić, skąd wziął się dany problem. Tłumaczymy, jak dostrzegać sygnały, które wysyłają psy, jak obserwować i jak reagować. W książce kładziemy też nacisk na to, jak sprawić, aby pies był spełniony i szczęśliwy. Napisaliśmy również dość obszerny rozdział poświęcony szkoleniu psa, starając się jak najbardziej obrazowo wytłumaczyć, jak nauczyć psa wielu przydanych na co dzień zachowań, które ułatwiają wspólne życie, czy to na spacerach, czy w domu.
Część książki poświęciliśmy również pracy ze szczeniakiem, przyglądamy się wnikliwie temu tak ważnemu okresowi rozwoju psa. Nie zapomnieliśmy również o psach adoptowanych – w książce znajduje się rozdział dotyczący pracy z psem schroniskowym. Od lat współpracujemy ze schroniskiem w Korabiewicach, dlatego cieszymy się, że ten temat również mogliśmy obszernie poruszyć.
No właśnie! Jakie są najpowszechniejsze problemy psów ze schroniska?
Piotr: Lubię patrzeć na te psiaki z dwóch perspektyw – nie myśleć jedynie o problemach, ale dostrzegać też mnogość pozytywów. Fantastycznie, gdy schroniska i fundacje współpracują z trenerami i behawiorystami, którzy potrafią rzetelnie przyjrzeć się psom i odpowiednio dobrać je do osobowości i oczekiwań człowieka zainteresowanego adopcją. To jest właśnie podstawa świadomej i udanej adopcji.
Niestety, zdarzają się też adopcję „na siłę” – przez osoby, które nie są do tego przygotowane i nie potrafią poradzić sobie z określonymi wyzwaniami. To może być przyczyną wielu problemów.
Tu chyba można wspomnieć o kolejnym micie – psa odczuwającego wdzięczność do człowieka, który zabrał go do siebie ze schroniska. Zosia: Nazywam to „mitem wdzięczności”. Widzimy biednego, smutnego pieska, chcemy go jak najszybciej zabrać do domu, po adopcji chcemy mu otworzyć cały świat, pokazać wszystko, udowodnić, jakie będzie miał świetne życie! A nagle okazuje się, że pies reaguje na to agresją, frustracją czy lękiem. Niektórzy opiekunowie są w szoku, oczekują, że pies będzie im wdzięczny, a nie, że będzie przejawiał problemy wychowawcze! A pies jest psem, nie odczuwa w tej sytuacji wdzięczności i nie rozumuje w takich kategoriach. Dlatego staramy się w naszej książce podkreślać to, jak ważna jest świadoma adopcja i wyposażenie przyszłych opiekunów psa w odpowiednią wiedzę.
„SŁUCHAJĄC PSA”
Zofia Zaniewska-Wojtków, Piotr Wojtków
Premiera: 4 września 2019
Wydawnictwo Buchmann
Format: 160×235 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 224
Cena: 46,99 zł
Czy w takim razie każdy może mieć psa ze schroniska, to wymaga jedynie przygotowania?
Piotr: Nie do końca. Uważam, że aby mieć jakiegokolwiek psa, trzeba mieć przede wszystkim odpowiednie dla niego warunki – zarówno jeśli chodzi o nasze nastawienie, jak i środowisko, w którym pies będzie przebywał. Jeśli mieszkamy w środku miasta, w bloku na 13. piętrze i codziennie jeździmy windą, to nie są to dobre warunki dla psa, który panicznie boi się ludzi – to będzie dla niego ogromny, permanentny stres, który może być źródłem wielu problemów behawioralnych. Oczywiście, znam też przypadki psów, które, będąc bardzo lękliwe, zamieszkały w mieście i przepracowały ten strach. Jednak dla niektórych psów określone środowisko może okazać się zbyt trudne. Kluczem jest szczere zastanowienie się nad tym, co ja mogę zapewnić psu i czy rzeczywiście ten pies, który mi się podoba, będzie się w takich warunkach czuł dobrze.
Czasem zdarza się, że pies, którego chcemy adoptować, nie dogaduje się z psem, który już u nas mieszka. Adopcja na siłę, naginanie takich obserwacji pod nasze pragnienia to prosta droga do porażki. Dlatego korzystajmy z tego, że większość schronisk umożliwia spacery przedadopcyjne, uczciwie przyglądajmy się psom i sobie – to jest podstawa dobrej, świadomej adopcji.
Mówiliśmy o tym, że wiedza na temat psiego behawioru stale się rozwija. Co według Ciebie jeszcze powinno się w tym temacie zmienić?
Piotr: Życzyłbym sobie, aby społeczeństwo przestało postrzegać spotkania z behawiorystą czy wybór dobrej szkoły dla psów jako swego rodzaju próżność. To powinno być równie przystępne i konieczne jak wizyta u weterynarza – praca z psem, pod okiem profesjonalisty, to nie jest ekstrawagancja!
Jakie są najważniejsze zadania stojące przed trenerami i behawiorystami?
Zosia: Ważne jest to, abyśmy mieli świadomość, że w naszej pracy ważne jest nie tylko empatyzowanie i rozumienie psów, ale i ich opiekunów. Ludzie mający psy przejawiające różnorakie problemy często czują się źli, sfrustrowani, bezradni, czują, że ponieśli porażkę. Naszym zadaniem jest sprawienie, żeby poczuli się lepiej – a dzięki temu zyskają również ich psy! Dużo mówi się też o tym, aby nie zalewać klientów mnogością informacji, bo często przynosi to odwrotny skutek. Klient jest tak samo ważny w tej pracy jak jego pies, pracujemy z człowiekiem i jemu też należy pomóc. O tym często, jako behawioryści, zapominamy i to właśnie powinno się zmienić. Wierzę, że takie podejście pozwoli nam na osiągnięcie fantastycznych efektów pracy!
Piotr: Ważne jest również ciągłe obcowanie behawiorystów z psami, ciągłe uczenie się radzenia sobie z nowymi problemami, dopasowywanie metod do konkretnych zwierząt. Wiedza o psach rozwija się bardzo dynamicznie, nie można spocząć na laurach – powinniśmy stale się kształcić, doświadczać, słuchać innych, bardziej doświadczonych osób.
ZOFIA ZANIEWSKA-WOJTKÓW
Behawiorystka COAPE i trenerka psów. Absolwentka stosowanej psychologii zwierząt, magister bioetyki. Studiowała również socjologię na University of Bath. Członek Stowarzyszenia Behawiorystów i Trenerów COAPE, certyfikowany trener Fear Free Animal Trainer. W latach 2013–2015 pełniła funkcję inspektora ds. ochrony zwierząt. Założycielka firmy Psiedszkole, w której wraz z mężem prowadzi treningi psów oraz konsultacje psów z problemami, głównie agresywnych. Wspólnie prowadzą też szkołę trenerską Wojtków Szkolenia, która organizuje kursy, wykłady i warsztaty przygotowujące do pracy trenera oraz behawiorysty psów. W wolnych chwilach zawzięcie trenuje ze swoim psem Bordo obedience oraz ostatnio również nosework.
PIOTR WOJTKÓW
Ukończył studia na Wydziale Ochrony Środowiska Politechniki Warszawskiej. Od tamtej pory całkowicie oddał się pracy z psami. Przez lata zajmował się szkoleniem psów asystujących dla osób z niepełnosprawnościami ruchowymi. W 2008 roku zaczął prowadzić pierwsze szkolenia grupowe. Od tego czasu zajmuje się nie tylko ogólnym szkoleniem, ale przede wszystkim pracą z psami problemowymi, w szczególności przejawiającymi zachowania agresywne i lękliwe. W roku 2010 założył swoją pierwszą szkołę, w której prowadził zajęcia i przygotowywał trenerów, a od 2019 roku zasilił szeregi szkoły Psiedszkole. W latach 2012–2018 był członkiem zarządu Stowarzyszenia Behawiorystów i Trenerów COAPE. Współpracuje jako behawiorysta z organizacjami pozarządowymi w zakresie pomocy psom przeznaczonym do adopcji i ich nowym opiekunom. Prowadzi wykłady oraz zajęcia praktyczne na wielu seminariach i szkoleniach organizowanych dla behawiorystów, oraz trenerów. W 2015 roku podjął współpracę ze schroniskiem w Korabiewicach prowadzonym przez fundację VIVA, gdzie koordynuje pracę z przebywającymi tam psami problemowymi. W 2017 roku razem z Zosią otworzył szkołę Wojtków Szkolenia, która zajmuje się szkoleniami zawodowymi dla trenerów psów i behawiorystów. Stale współpracuje z polską firmą John Dog, dla której tworzy poradnikowe teksty i filmy (dostępne na blogu johndog.pl), dotyczące behawioralnego podejścia do wychowania psów. Piotr bierze udział w różnych projektach, które starają się promować etyczne podejście do pracy z psami i szkolenie oparte na pozytywnym wzmocnieniu.
Rozmawiały Nina Gowin i Małgorzata Wróbel
Wywiad opublikowany w magazynie Dog&Sport w 2019r.