Zachowanie

Skupienie uwagi – TAK CZY NIE?

Skupiać czy nie skupiać? Oto jest pytanie! Dwa punkty widzenia na skupianie uwagi psa na przewodniku przedstawiają instruktor szkolenia psów Michał Dąbrowski oraz zoopsycholog Agnieszka Penkala.

Fot. Victor Grabarczyk

„Nero, patrz!”

MICHAŁ DĄBROWSKI

instruktor szkolenia psów, instruktor fitpaws, od 2011 r. członek Centrum Edukacji Kynologicznej „Zuzik”, właściciel 10-letniego border collie o imieniu Nero. W przerwach od pracy z psami student warszawskiej Akademii Teatralnej.

„Nero, patrz!” –te słowa mój pies usłyszał tysiące razy! Użyte we właściwym momencie sprawiają, że czworonóg podnosi oczy i utrzymuje ze mną kontakt wzrokowy. Dlaczego skupienie uwagi jest tak ważne i w jakich momentach może się okazać przydatne? Na co powinniśmy uważać, stosując tę komendę?

Dla wielu psów bezpośredni kontakt wzrokowy może być nienaturalny i niewygodny. W psim świecie mierzenie się wzrokiem może bowiem oznaczać rzucanie sobie wyzwania. Co za tym idzie, niezbyt mądrym pomysłem będzie patrzenie głęboko w oczy każdemu napotkanemu psu. Z drugiej strony oczyska wpatrzone we właściciela z miłością pokazują, że bezpośrednie spojrzenie często niesie ze sobą pozytywne emocje. Najłatwiej zacząć naukę skupienia uwagi ze szczeniakami. Naturalnie ciekawskie, chętnie łapią spojrzenia przewodnika, gdy ten przywodzi smakołyk na wysokość twarzy.

Dłuższe budowanie zaufania może czekać właścicieli adopciaków, które przez długi czas mogą się czuć niepewnie w nowym otoczeniu. Nie powinniśmy więc forsować skupienia uwagi w okresie, gdy nić porozumienia między adoptowanym psem a właścicielem dopiero zaczyna się rodzić.

Jak uczyć skupienia?

Naukę skupienia uwagi najlepiej zacząć w domu, a następnie bardzo powoli wynosić ją w inne spokojne przestrzenie, w których psiak czuje się bezpiecznie. Psiak, patrząc nam w oczy, zawierza nam i odwraca się plecami do wszystkich innych bodźców, dlatego tak ważne jest, by nie zawieść tego zaufania i nie zaczynać treningu skupienia w miejscach, w których pies odczuwa lęk lub jest narażony na przykre doświadczenia. Jeśli jednak będziemy zwiększać natężenie bodźców rozpraszających powoli i stopniowo, to psiak ma szansę na przywyknięcie do nich i zbudowanie z nimi pozytywnych skojarzeń.

Zaczynając naukę skupienia uwagi z moimi podopiecznymi zawsze powtarzam, by nie popełniali klasycznego błędu. Wielu psich właścicieli, gdy ich pupile poznają już komendę „patrz!”, zapomina bowiem o regularnym ćwiczeniu i nagradzaniu psa w sytuacjach niebędących dla psa wyzwaniem. Przypominają sobie o tym ćwiczeniu dopiero, gdy dzieje się coś niepokojącego: kiedy mijają z pupilem problematyczny bodziec lub gdy pies już się zestresuje. To prosta droga, by psiak skojarzył komendę: „patrz!”, z niespokojnym rozglądaniem się wokół: skoro pańcio mnie woła, to znaczy, że w okolicy na pewno czai się wróg!

Fot. Josephine Amalie Paysen

Czy warto zatem uczyć komendy „patrz!”, „lukaj!” czy „na mnie!”?

Moim zdaniem zdecydowanie tak. Przydaje się ona w wielu codziennych sytuacjach, gdy chcemy, by psiak wykazał się cierpliwością, np. czekając na zielone światło, gdy stoimy na przejściu dla pieszych. Gdy pies już potrafi i lubi na nas spoglądać, jest bardziej czujny na wysyłane przez nas sygnały. Oczywiście nie wymagajmy od psa tego, by przez cały spacer szedł skupiony na nas! Komendę „patrz!” zarezerwujmy na czas treningu i omijania co ciekawszych bodźców. Dzięki dobrze wypracowanemu skupieniu uwagi pies może się na nas koncentrować pomimo wielu otaczających go bodźców. Uważny przewodnik dostrzeże, że dla psiaka konkretna sytuacja jest zbyt wymagająca emocjonalnie, i wycofa się z trudnego środowiska. Gdy po oddaleniu się nagrodzi go odpowiednio (np. serią ulubionych smaków z ręki lub rzuconych w trawę albo przeciąganiem się długim i miękkim szarpakiem), następnym razem w stresującej sytuacji będzie wolał poszukać wsparcia u człowieka, wiedząc, że to najlepszy kierunek. Dzięki wymianie spojrzeń pies jest w stanie lepiej zrozumieć nasze intencje i gesty. Kiedy pies jest na nas skupiony, mamy pewność, że usłyszy nasze kolejne słowa. W wyjątkowych sytuacjach, gdy pracujemy z psami niesłyszącymi i komunikacja werbalna nie jest możliwa, kontakt wzrokowy staje się niezbędny.

Pracując z psem nad skupieniem uwagi, pamiętajmy o jeszcze jednej ważnej kwestii. Wybierajmy do tego zacienione miejsca lub pory dnia, w których nie ma ostrego słońca. Często na pierwszych zajęciach podchodzę i przestawiam swoich podopiecznych, którzy szybko orientują się, że prośba o wykonanie komendy „patrz!” prosto pod słońce może nie być dla psiaka przyjemna! Na koniec dodam, że jeśli do tej pory zrobienie dobrego zdjęcia naszemu pupilowi graniczyło z cudem, to nauczenie psiaka skupienia uwagi może znacznie poprawić ostrość obrazu!


O pułapce “skupienia uwagi”

AGNIESZKA PENKALA

zoopsycholog, trener psów, ewaluator psów agresywnych. Właściciel i trener w szkole SmartDogs. W pracy zajmuję się przede wszystkim terapią behawioralną dla psów trudnych (agresywnych, lękliwych, nadaktywnych) oraz przygotowaniem psów do wystaw. Przez ponad 5 lat moje psy pojawiały się na scenie Teatru Narodowego (najpierw rhodesiany, a potem springer spaniele) w sztuce Królowa Margot. Przez 10 lat byłam odnoszącym sukcesy zawodnikiem ujeżdżania i trenerem jeździectwa.

Spojrzenie pełne miłości czy niepotrzebna presja? Czyli o pułapce „skupiania uwagi”.

Jedną z pierwszych i najistotniejszych umiejętności, jakie wprowadza wielu behawiorystów lub trenerów na początku drogi szkoleniowej jest tzw. „skupienie uwagi na przewodniku”. Ma ona na celu doprowadzić do długotrwałego kontaktu wzrokowego na linii człowiek – pies, wzmocnionego „łapówką” pod postacią smaczka. Zauważyłam, że dość powszechną praktyką stała się próba kontroli czy też odwracania uwagi poprzez kontakt wzrokowy w pracy z psami z problemami behawioralnymi. Moim zdaniem, skoro zwierzę boryka się już z problemami (rozproszenie, pobudliwość, reaktywność, lęki czy agresja), dorzucanie mu kolejnego wyzwania jest sporym błędem.

W momencie eskalacji, gdy pies przeżywa najsilniejszy stres, strach czy napięcie, my niejako zmuszamy go do znieruchomienia i gapienia się na siebie. Może się zdarzyć, że pies będzie unikać patrzenia nam w oczy. Natomiast człowiek, oczekujący kontaktu wzrokowego, zacznie się gapić, używać coraz mocniejszego tonu, pochylać się, napinać… Każdy psiarz powinien wiedzieć, że długotrwałe wpatrywanie się w oczy jest zachowaniem konfrontacyjnym, które wprowadza psa w konsternację, tworzy niepotrzebne odczucie stresu. Może być źródłem presji i sprawiać, że zwierzę odczuwa konflikt wewnętrzny – z jednej strony wyuczone jest patrzenia, z drugiej zaś instynkt woła: uciekaj albo walcz!

Dlaczego robimy to psom?

Być może wynika to z antropomorfizacji i błędnego przekonania, że kontakt wzrokowy to sedno więzi międzygatunkowej. W końcu my – ludzie – powszechnie uważamy, że grzecznie jest patrzeć rozmówcy w oczy, a nasz skupiony wzrok świadczy o zaangażowaniu i uwadze. Patrzenie sobie głęboko w oczy to również wyraz miłości – podwyższający poziom oksytocyny, czyli tzw. „hormonu miłości”. Kochający się ludzie patrzą na siebie, a tym samym zawiązują więź, obniżają poziom stresu, redukują ból i doświadczają uczucia szczęścia. Co ciekawe, badania wykazały, że podobny mechanizm zawiązywania więzi istnieje pomiędzy ludźmi i psami. Ludzkie sposoby komunikacji, w tym wzajemne spojrzenie, u psów mogły zostać nabyte podczas oswajania z ludźmi i udomowienia. Proces ten sprawił, że wzrok nabrał dla przodków naszych pupili nowego znaczenia – nie ograniczał się już jedynie do wypatrywania ofiary czy zagrożenia, stając się sposobem komunikacji, manipulacji, nacisku, manifestacji społecznego przywiązania i… źródłem przyjemności. Natomiast wilki, które rzadko wchodzą w kontakt wzrokowy ze swoimi ludzkimi przewodnikami, wydają się odporne na ten efekt.

Fot. T. Kopel

To patrzeć czy nie?

Pytanie powinno raczej brzmieć: kiedy i jak patrzeć sobie w oczy?

1. Spojrzenia w celu wymiany informacji
Potwierdzenie, że jesteśmy w kontakcie, nazywam to „sprawdzaniem łączności” na linii opiekun – pies. Bardzo istotne podczas wspólnych aktywności, pracy w rozproszeniach. To dla psa ważny komunikat – człowiek jest obok i można liczyć na jego wsparcie w sytuacjach trudnych. Ważne, aby były to maksymalnie kilkusekundowe „zawieszenia oka”, niepowodujące napięcia, wycofania się, zamknięcia czy popuszczenia moczu (zdarza się, gdy presja jest ogromna). W takiej formie mogą być dla psa przyjemnością i sygnałem bezpieczeństwa.

2. Patrzenie jako sygnał oczekiwania
W tym przypadku to pies bacznie obserwuje opiekuna, czekając na sygnał do rozpoczęcia jakiejś aktywności. Jeśli człowiek w takiej sytuacji również będzie się usilnie wpatrywać psu w oczy i za bardzo przedłużać ten stan, doprowadzi do frustracji zwierzęcia. Pies może zacząć szczekać, skakać, podgryzać, kręcić się i uciekać od wzroku.

3. Maślany wzrok
Zdarza się np. podczas „pogaduszek” w kuchni. Okazuje się, że ewolucja umożliwiła psom manipulację naszymi uczuciami, poprzez wytworzenie odpowiedniej struktury mięśni pyska, zwłaszcza wokół gałki ocznej. Pies robi „maślane oczy”, a my często robimy wtedy dokładnie to, czego on od nas chce. Manewr ten ma znamiona komunikacji międzyludzkiej, bo dzieci patrzące w ten sposób wzbudzają w nas silne pragnienie zaopiekowania się nimi. Psy korzystają z tego wzroku tylko, gdy komunikują się z ludźmi. Nie zdarza im się to w „rozmowach” z innymi gatunkami, zwłaszcza ze swoim.

4. Wspólny relaks i zacieśnianie więzi
Patrzenie na siebie przymrużonymi oczami podczas wspólnego wylegiwania się na kanapie, zawsze z możliwością dobrowolnego odwrócenia wzroku, bez zagrożenia utraty zasobu w postaci kanapy i opiekuna. Miękkie patrzenie sobie w oczy i równoczesne mówienie łagodnym tonem, co wzbudza w psie zainteresowanie i radość z poświęconej mu uwagi. Czy może być coś lepszego?

5. Spoglądanie na siebie w sytuacjach neutralnych
Może dawać poczucie spokoju i przyjemności. Takie momenty pielęgnujmy, takie patrzenie na siebie celebrujmy, ucząc się siebie wzajemnie. Nie możemy zapominać, że pies jest zwierzęciem, a jego wzrok służy często wywieraniu nacisku na inne zwierzęta (np. podczas pasienia lub odganiania intruza, jako sygnał poprzedzający atak). Wpatrywanie się może być więc groźbą, prowokacją, rzucaniem wyzwania, stając się przemocą, demonstracją siły czy sposobem na odstraszenie. Jeśli my – ludzie będziemy używać naszego wzroku (często nieświadomie) jako narzędzia do uzyskania psiej uległości, nie ma mowy o budowaniu z psem głębokiej więzi. Linia pomiędzy przyjemnością a presją jest cienka – warto nauczyć się ją dostrzegać!

Reklama



Podobne artykuły