RasyZaprzęgi

Husky – żywioł nie do zatrzymania

Pies zaprzęgowy nie musi być ułożony, wyszkolony tak, aby świetnie wykonywał komendy „siad”, „waruj” lub chodził przy nodze na spacerze. Pies zaprzęgowy musi być w pewnym stopniu „nieokiełznany”, a jego przedstartowej adrenaliny i wyrzutu energii nie powinno się tłumić.

Fot. L. Mengoli

Siberian husky uchodzą często za rasę upartą oraz trudną do ułożenia. Czy rzeczywiście tak jest? Cóż, praca z tymi psami z pewnością różni się od pracy z innymi psami zaprzęgowymi, jak greystery, alaskan malamute lub psami grenlandzkimi.

Ale zacznijmy od początku. Moja przygoda z psami rasy sibierian husky rozpoczęła się naprawdę szybko. Nie miałem jeszcze nawet roku, gdy moi rodzice kupili pierwszego psa – suczkę o imieniu Corina. I tak to się zaczęło. W kolejnych latach pojawiały się w naszym życiu kolejne psy, a już w wieku 6 lat zacząłem przygodę ze sportem psich zaprzęgów. Startowałem w konkurencjach dla dzieci, przyglądając się jednocześnie startom mojego ojca, który był w tym czasie czynnym zawodnikiem. Dziś mam 24 lata, 15 psów zaprzęgowych i wraz z moją partnerką czynnie bierzemy udział w zawodach sportowych na terenie całego kraju oraz Europy. Moi rodzice wciąż mnie wspierają i pomagają w utrzymaniu stada, mimo że tata już 8 lat temu zakończył swoją karierę sportową. Warto zaznaczyć, że wszystko to, o czym powiem, wynika z osobistych doświadczeń, zdobytych podczas wieloletniej pracy ze stadem psów zaprzęgowych.

Praca ze stadem psów z pewnością nie jest dla każdego. Byłem uczony miłości do zwierząt od dziecka i z doświadczenia wiem, że praca ze stadem psów kosztuje wiele wyrzeczeń i poświęcenia – nie tylko naszego czasu, ale również środków finansowych. Samo utrzymanie licznego stada (wyżywienie, opieka weterynaryjna, niezbędna infrastruktura) to ogromny koszt, a dodać do tego trzeba jeszcze wyjazdy na zawody sportowe, często zagraniczne. Całe swoje życie od zawsze podporządkowuję psom, pracy z nimi i ich dobrostanowi. To właśnie dla nich przeprowadziliśmy się na wieś, aby stworzyć bardziej komfortowe warunki do życia i treningów.

Stado – każdy pies jest inny i każdy ma swój unikalny charakter

Ludzie niezwiązani z psami często pytają mnie: „jak je odróżniasz?”, „którego kochasz najbardziej?”. Dla mnie każdy pies jest inny, każdy ma swój unikalny charakter – w stadzie nie powinno się faworyzować żadnego psa. Wychowuję psy od urodzenia i mimo że od samego początku wszystkimi szczeniakami z miotu zajmuję się tak samo, wszystkim daję tyle samo miłości i wszystkie wychowują się w tym samym otoczeniu, już na wczesnym etapie ich rozwoju widać różnice charakterów.

Jedne są bardziej dynamiczne i odważne, inne są natomiast bardziej czułe i potrzebują większego kontaktu z człowiekiem. Nad charakterem szczeniaka można pracować i go „szlifować”, można np. walczyć z jego lękami, trenować konkretne umiejętności, tłumaczyć zasady codziennego funkcjonowania w rodzinie oraz stadzie psów, ale pewnych cech temperamentu nie da się zmienić – to po prostu jego natura.

Aby stado mogło prawidłowo funkcjonować, jego członkowie powinni znać określone zasady, a niektóre z nich ustalić również naturalnie, między sobą. Niektórzy twierdzą, że człowiek nie powinien być częścią tego stada, a jedynie jego opiekunem. Ja uważam, że psy muszą wiedzieć, że to człowiek ma decydujące zdanie, które należy respektować. W licznej grupie psów wyłania się również lider stada. W moim stadzie lider potrafi panować nad wszystkimi psami i rzadko zdarzają się jakieś nieporozumienia między nimi. Warto zaznaczyć, że lider stada nie musi być tym samym psem, który jest liderem w zaprzęgu. Nietrudno się domyślić, że liderem stada jest pies najsilniejszy, o mocnym, dominującym charakterze. Natomiast liderami zaprzęgu są dwa zupełnie inne psy, które świetnie sprawdzają się podczas biegu, sprawnie myślą i analizują sytuację – na co dzień zaś wolą obserwować dynamikę w stadzie nieco z boku.

Przebywając z całym stadem, absolutnie nie powinniśmy skupiać się wyłącznie na jednym psie. Wszystkim należy się uwaga, zabawa, pieszczoty – inaczej może dojść do niepotrzebnych zgrzytów między psami i walki o przywileje.

Fot. T. Lipke

Pies po treningu powinien czuć niedosyt

W kwestii treningu jestem zwolennikiem teorii, że młodego psa nie powinno się podpinać do zaprzęgu, dopóki nie skończy minimum 12 miesięcy. Oczywiście wcześniej można zacząć stosować tzw. freerun, czyli swobodny bieg obok zaprzęgu. Praca młodego psa w zaprzęgu, jeśli ktoś nie ma odpowiedniego doświadczenia, może skończyć się przeciążeniem stawów i ich nieprawidłowym rozwojem oraz innymi problemami zdrowotnymi, które mogą ujawnić się u psa dopiero w późniejszym wieku.

Musimy pamiętać, że zdrowie naszych psów jest najważniejsze, ważniejsze od naszych osobistych ambicji.

Treningi zaczynamy „delikatnie”, na krótkich dystansach. Jeśli istnieje taka możliwość, najlepiej wprowadzić młodego psa do treningów obok doświadczonego lidera, który go poprowadzi – wtedy najszybciej zrozumie pracę w zespole. Niektóre moje psy podczas ich pierwszego biegu w zaprzęgu zachowywały się tak, jakby robiły to już od dawna, inne natomiast wymagały więcej czasu i nauki.

Psy kierujemy wyłącznie głosem, dlatego, jeśli nie mamy możliwości, aby młody pies uczył się od starszego, bardziej doświadczonego psa, powinniśmy zacząć od nauki kierunków na swobodnym spacerze, wypowiadając odpowiednią komendę za każdym razem, gdy skręcamy.

Jeśli chodzi o dobór dystansu, uważam, że pies, zwłaszcza młody, po treningu powinien czuć niedosyt – lepiej, żeby po biegu chciał więcej, niż żeby się zraził zbyt ciężkim, trudnym treningiem. Moje psy, gdy tylko usłyszą, że ruszyłem szelkami, linkami startowymi czy wózkiem (dokładnie tak – wystarczy, że usłyszą, nie muszą nawet tego widzieć!), zaraz zaczynają wyć, hałasować i szaleć – następuje wybuch adrenaliny i energii. Dla nich jest to sygnał, że zaraz pobiegną.

Kwestią bardzo ważną jest odpowiedni dobór miejsca dla psa w zaprzęgu – każdy pies jest inny i ma inne predyspozycje. Jeden szybciej się uczy i może być dobrym liderem, a inny uczy się wolniej, ale za to jest silniejszy, więc zajmie miejsce „wheel doga”, czyli psa najbliżej wózka/ sań. Pamiętajmy, że to my najlepiej znamy naszego psa i to my poprzez obserwację jego pracy powinniśmy stwierdzić, na którą pozycję w zaprzęgu najlepiej się nadaje. Wiadomo, że na zawody staramy się ułożyć zaprzęg w jak najbardziej efektywny sposób, według predyspozycji naszych psów. Jednak na treningach, jeśli mamy taką możliwość, warto od czasu do czasu mieszać układ psów w zaprzęgu, aby nie wdarła się nuda, rutyna, a psy miały możliwość ciągłego rozwoju.

Nie zapominajmy, że pies również może mieć gorszy dzień i może przez to popełniać błędy lub po prostu gorzej pracować w zaprzęgu. Nie dajmy mu wtedy w żaden sposób odczuć, że jesteśmy na niego źli, obrażeni – nam też zdarzają się spadki formy.

Fot. L. Aritonan

Cykle treningowe

W sezonie trenujemy 3–5 razy w tygodniu, w zależności od naszych możliwości. Psy traktuje się w tym przypadku jak „ludzkich” sportowców – nie powinniśmy trenować codziennie, tak jak nie powinno się codziennie na siłowni ćwiczyć tych samych partii mięśni, gdyż potrzebują one czasu na regenerację.

Po letniej przerwie w bieganiu wracamy do treningów stopniowo. Początkowo na rozruch 2–3 biegi w tygodniu, na krótkie dystanse, powinny wystarczyć. Wraz z biegiem czasu, przy jednoczesnej obserwacji psów, stopniowo zwiększamy dystans tak, aby dopasować go mniej więcej do długości tras na zawodach, które różnią się od siebie w sezonie jesienno-wiosennym i sezonie zimowym. Kwestią indywidualną każdego zawodnika jest opracowanie planu na cykle treningowe, czyli na to, kiedy skupiamy się na pracy nad siłą naszych psów, a kiedy nad ich wytrzymałością i szybkością.

Pamiętajmy o każdym z tych aspektów, bo, jak wiadomo, pies zaprzęgowy musi być szybki, ale też silny i wytrzymały. Po wielu latach pracy z psami, a tym samym uczenia się na własnych błędach, nauczyłem się rozpoznawać po nich, kiedy powinniśmy skupić się na konkretnym rodzaju treningu. Nie ma na to określonej reguły, bo to my, jako przewodnicy, powinniśmy znać najlepiej nasze psy i umieć je obserwować – w pracy ze stadem jest to podstawa. Inaczej trenuje się przed zawodami na kółkach i na saniach. Zawody na śniegu odbywają się głównie na terenach górskich, dlatego bardzo istotna będzie wtedy praca nad siłą psów.

Nie możemy również zapominać o zbilansowanym posiłku dla naszych czworonożnych przyjaciół oraz odpowiedniej suplementacji, np. wspomagającej stawy, przede wszystkim w okresie treningowym.

Z mojego doświadczenia wynika, że w większości przypadków psy nauczone biegać w zaprzęgu mogą mieć problem z pracą na tym samym poziomie w indywidualnej dyscyplinie, jak np. bikejoring czy canicross. Zdarzają się oczywiście psy, które sprawdzają się i w dużym zaprzęgu, i indywidualnie, ale to raczej rzadkie przypadki.

Trening to nie wszystko

Sam trening to jednak nie wszystko. Najważniejsze jest zbudowanie jak najlepszej więzi między człowiekiem a psem, którą pielęgnuje się przez całe jego życie. Jeśli my oddamy psu nasze serce, to on odwdzięczy się nam tym samym. Praca ze stadem psów zaprzęgowych to nie tylko regularne treningi, ale również ogrom czasu poświęconego na wspólną zabawę oraz socjalizację. W moim stadzie są psy najmłodsze, które jeszcze nie biegają albo dopiero zaczynają treningi, psy aktywne sportowo, czyli te, które startują na zawodach oraz zasłużeni weterani na psiej emeryturze, których darzę miłością i szacunkiem do końca ich życia.

KRYSTIAN RAKOCY

Sportem psich zaprzęgów „zaraziłem się” od rodziców. Moja przygoda z nim zaczęła się 19 lat temu, kiedy to jako 5-letni chłopiec obserwowałem starty mojego taty oraz innych zawodników. Już w wieku 6 lat zacząłem startować w konkurencjach dla dzieci. W 2005 roku (miałem 10 lat) zdobyłem pierwszy poważny tytuł, czyli wicemistrzostwo świata w klasie canicross junior. W 2006 roku zacząłem startować w D1, czyli w klasie z dwoma psami. W 2010 roku rozpocząłem starty w klasie C1 (zaprzęg złożony z czterech psów rasy siberian husky), która do teraz jest moją „główną” klasą, a dodatkowo często na zawodach startuję również w mniejszych klasach. Jestem aktualnym mistrzem Polski w klasie z czterema psami i wicemistrzem Polski w klasie scooter z jednym psem. W mojej karierze sportowej dotychczas udało mi się zdobyć: 7x tytuł mistrza Polski, 11x tytuł wicemistrza Polski, 15x puchar Polski, 2x tytuł wicemistrza Świata, 1x brązowy medal mistrzostw Europy, 1x srebrny medal mistrzostw Francji

Reklama



Podobne artykuły