Dlaczego pies szczeka?
Czy da się oduczyć psa szczekania? Gdzie leży przyczyna nadmiernej wokalizacji i jak znaleźć kompromis we wspólnej komunikacji opowiadają behawioryści Zosia Zaniewska-Wojtków i Piotr Wojtków.
Red. Jeśli wpiszemy hasło „szczekanie psa” w wyszukiwarkę to najczęstszym pytaniem będzie…
Zosia Zaniewska-Wojtków.: „…jak oduczyć psa szczekania?”. To pytanie jest bardzo ogólne i myślę, że ma błędne założenie. Podobnie brzmiałoby: „jak oduczyć człowieka mówienia?”. Szczekanie to jeden z wielu sposobów, którymi pies się z nami komunikuje. To, co on przekazuje szczekaniem, może być tak samo różnorodne, jak to, co my mówimy!
Piotr Wojtków: Bardzo często spotykamy się w praktyce z tym, że pies szczekając próbuje poinformować innego osobnika (czy to ludzkiego, czy psiego), aby ten zatrzymał się i zwiększył dystans – to prośba o uzyskanie troszkę większej przestrzeni. Jeżeli widzimy na chodniku szczekającego chihuahua, a obok kogoś obcego, próbującego do niego zagadywać, to możemy stwierdzić, że psiak po prostu się boi. Drugą przyczyną jest szeroko pojęta frustracja, wynikająca z tego, że pies ma pewne ograniczenia – mentalne lub fizyczne. Nie może zrobić czegoś, czego bardzo by chciał.
Załóżmy, że mamy psa, który dobrze sobie radzi z innymi psami, dobrze się czuje w ich towarzystwie (przynajmniej tak oceniają to opiekunowie). Jednak problem pojawia się na smyczy – wtedy szczeka na każdego napotkanego psa. Poruszając się swobodnie, może skorzystać z odległości, odbiegnięcia czy oddalenia się od innego psa, natomiast na smyczy te możliwości są bardzo ograniczone. Może to być przyczyną frustracji, która przerodziła się w złość – i stąd szczekanie.
Oczywiście czasami mamy do czynienia z połączeniem różnych emocji, czyli np. pies się boi oraz wie, że na smyczy nie ma możliwości odejścia, więc zaczyna szczekać. Pojawia się mieszanka strachu i frustracji.
Szczekanie może też być komunikatem do opiekuna np. „zatrzymaj się proszę, nie idźmy tam”. Pies okazuje też w ten sposób zniecierpliwienie, gdy bardzo chce dostać coś, na czym mu zależy i próbuje przyspieszyć ten moment, np. rzucanie piłki na spacerze w parku.
Red. Więc właściwie pytanie: „czy możemy oduczyć psa szczekania?” jest trochę retoryczne.
P.W.: My, jako behawioryści, jesteśmy trochę adwokatami psa, ale musimy też zrozumieć społeczeństwo, które po prostu może sobie nie życzyć hałasowania. Kiedy usypiamy naszego synka, a nasz sąsiad akurat wypuszcza do ogródka swojego psa, który biega w jedną i w drugą stronę i szczeka bez przerwy, raczej nie uśmiechamy się i nie mówimy: „pies szczeka i trzeba to uszanować”. Musimy patrzeć wielopłaszczyznowo na kontekst, w którym jest osadzone zachowanie. Jeżeli jesteśmy na jakimś pustym polu lub prowadzimy nasze warsztaty, na których psy się ze sobą komunikują, to pies szczekający na drugiego w tym momencie nikomu nie przeszkadza. Ale to samo zachowanie osadzone na ciasnym osiedlu o godzinie 22:30, będzie już pewnym problemem. Dlatego rozumiemy, że niektórzy chcą wyeliminować to zachowanie. Konieczne jest znalezienie przyczyny i praca właśnie nad nią. Trzeba sprawić, by pies poczuł się bezpiecznie w danej sytuacji lub pokazać alternatywne sposoby radzenia sobie z frustracją, a jeżeli pies wymusza coś szczekaniem – zmianę aktywności.
Z.W.: Ważne też, żeby zacząć działać zanim jeszcze pies zacznie szczekać – bo inaczej przysłowiowe mleko jest już rozlane. Zahamowanie samego szczekania może nam się udać, ale to nie zmieni psiego zachowania w przyszłości w podobnych sytuacjach. Naszym zadaniem jest zrozumieć, dlaczego pies szczeka. Jeśli nie chcemy, aby zachowanie się utrwalało, działamy zapobiegawczo. Osobno natomiast organizujemy sesje treningowe, ucząc psa innych rozwiązań problemu, z którym się spotyka.
Red. Czyli nadmierna wokalizacja wynika z naszego niezrozumienia?
P.W.: Są dwie drogi. Opiekun może nie do końca rozumieć psie potrzeby, nie do końca wiedzieć, jak je zaspokajać. Z tego powodu dochodzi do pewnych zaniedbań, pies zaczyna frustrować się, czasami jest przerażony lub odczuwa złość, ponieważ znajduje się w sytuacjach, w których nie chce być. W związku z tym nadmiernie wokalizuje. Szczekanie jest tu jedynie wierzchołkiem góry lodowej, związanej z cierpieniem tego psa. Problem jest zdecydowanie głębszy i dlatego misją behawiorystów powinno być edukowanie ludzi. Tłumaczenie, w jaki sposób rozumieć potrzeby, zachowania i sygnały psów, jak pomagać w trudnych sytuacjach, jak nauczyć pewnych zachowań. Chciałbym, aby poziom świadomości w naszym kraju się podnosił, a takich problemów było jak najmniej. Z drugiej strony, mamy sytuacje, w których świadomi opiekunowie mają psy straumatyzowane po ciężkich przejściach, adoptowane ze schronisk, mające pewne problematyczne nawyki. Odpracowanie tych nawyków zajmuje trochę czasu. Myślę, że odpowiedź na twoje pytanie jest gdzieś po środku. Zawsze powinniśmy się zastanowić, jaki jest background tego zachowania.
Z.W.: Jeżeli szczekanie jest spowodowane cierpieniem i chcemy je wyeliminować poprawiając komfort psiego życia, to wszystko jest w porządku. Natomiast jeżeli ktoś chce mieć psa, ale jednocześnie żąda, żeby nie szczekał, to jest to błędne założenie. Nasz Bordo szczeka czasami podczas witania kogoś, kogo bardzo lubi – nie jest to wyraz cierpienia, tylko dużej ekscytacji. Jeżeli decyduję się na życie z przedstawicielem innego gatunku, to muszę akceptować jego naturalne cechy – to, że gubi futro, że trzeba z nim wychodzić na zewnątrz, nawet gdy pada deszcz, że czasami szczeka. Posiadanie psa to przywilej, który wymaga kompromisów.
P.W.: Ale z drugiej strony, jeżeli przychodzą do nas rodzice, z którymi Bordo wita się w bardzo energiczny sposób, i dzieje się to późnym wieczorem, to proponujemy Bordo jakąś alternatywę. Dostaje na przykład zabawkę, którą trzyma w pysku podczas powitania – dzięki temu nie musi szczekać i nie obudzi sąsiadów. Czasem inaczej aranżujemy sytuację, aby uniknąć zachowania, które w określonych warunkach może być problematyczne.
Red. Co się dzieje w głowie szczekającego psa?
P.W.: Psy próbują poradzić sobie w sytuacjach problemowych – trudne może zaś być dla nich zarówno otoczenie, jak i to, co się dzieje w nich samych, konkretny stan emocjonalny. To nie jest tak, że pies z dnia na dzień zaczyna gwałtownie oszczekiwać dany bodziec, zachowuje się niemal obsesyjnie, nie da się go wyciszyć. Zawsze zaczyna się od bardziej subtelnych sygnałów, które niestety często opiekunowie przeoczają.
Pies widząc, że delikatniejsze komunikaty nie przynoszą pożądanego efektu, korzysta z coraz intensywniejszych strategii. Istnieją dwie konsekwencje każdego zachowania: to, jak wpływa ono na środowisko oraz to, co się dzieje w organizmie. Pies może szczekać, aby zatrzymać innego osobnika lub go od siebie oddalić.
Z czasem jednak dodaje sobie tym szczekaniem otuchy, czyli odczuwa ulgę – szczekanie staje się formą rozładowania stresu, nieprzyjemnych odczuć, strachu i złości, które właśnie przeżywa.
Ludzie reagują podobnie – gdy jesteśmy wkurzeni i zaczniemy krzyczeć, czujemy się lepiej. Pies szczekając odczuwa chwilową ulgę, która staje się nagrodą, wewnętrznym wzmocnieniem tego zachowania. Później jednak, jeśli opiekun nie udziela wsparcia psu, a ten wciąż tkwi w obecności strasznego bodźca, nieprzyjemne emocje znów narastają, wymagając rozładowania i w ten sposób zwierzę wpada w pętlę nawyku.
Red. Istnieje pewien utarty stereotyp – czy rzeczywiście małe psy więcej szczekają?
P.W.: Sposób szczekania jest zależny od tego, co pies odczuwa. Nie możemy porównywać np. teriera do mastifa tybetańskiego. Mastif, pies stróżujący, zaznaczy szczeknięciem pojawiający się nagle obiekt, ale jest to ostrzegawcze szczeknięcie lub kilka szczeknięć i na tym koniec. Natomiast teriery, które przed laty były szczurołapami – np. popularne yorki – to psy bardzo szybko się pobudzające. One musiały być szybkie, reaktywne, impulsywne – złapać szczura, zabić, złapać następnego. Owa impulsywność sprawia, że łatwo jest je pobudzić, łatwo więc o takie zachowania jak intensywne szczekanie. Rzadko natomiast spotkamy mastify tybetańskie czy bernardyny, które szczekają w taki sposób jak yorki (chociaż oczywiście takie przypadki też się zdarzają), ponieważ jest to zupełnie inny temperament. Dużo trudniej jest pobudzić molosa niż teriera.
Z.W.: Warto zaznaczyć, że niezależnie czy szczeka york, molos czy owczarek – tę prośbę o zwiększenie dystansu powinniśmy zawsze szanować tak samo. Nieważne, jak duży jest pies, jakie zagrożenie dla nas stanowi.
Red. Co możemy zaproponować psu, aby jego życie stało się przyjemniejsze, aby miał alternatywną drogę do realizacji potrzeb i nie musiał sięgać po szczekanie?
P.W.: Podstawą jest poczucie bezpieczeństwa, ponieważ najczęściej szczekanie wynika właśnie z jego braku. Zadbajmy o to, by pies czuł się bezpiecznie w różnych sytuacjach. Zarówno w kontekście spotkań z innymi psami, jak i środowiska, w którym mieszka – czyli w mieście, podczas naszych tras spacerowych, w obliczu stresujących, nowych obiektów. Poczucie bezpieczeństwa jest królową potrzeb. Kolejnym krokiem jest zaspokojenie potrzeb typowych dla konkretnego typu psa. Jeżeli mamy teriera i wiemy, że jest potomkiem szczurołapów, organizujmy mu takie aktywności, które imitują polowanie – możemy np. chować zabawki czy smakołyki w parku i pozwolić psu ich szukać, zdobyć je, chwycić. Jeżeli mamy np. border collie, zapewnijmy mu dużo aktywności związanych ze szkoleniem, współpracą z człowiekiem, nowymi wyzwaniami. Pamiętajmy o potrzebie eksplorowania, swobodnego węszenia – być może pies ma zbyt małą ilość takiej swobody na spacerze, gdzie może sobie pobiegać na długiej lince czy bez smyczy – to też jest bardzo ważna potrzeba, o której czasami zapominamy. Na końcu będzie też szkolenie psa, czyli uczenie go zachowań, które są przez nas akceptowalne, które chcemy, aby się powtarzały i były takimi nawykami, które są w naszym życiu wygodne. Zastanówmy się, czego chcemy nauczyć psa oraz jakie zachowania chcemy wyeliminować.
Rozmawiała Małgorzata Wróbel