Zachowanie

Gdy świat spogląda na ciebie z góry, czyli jak wygląda świat z perspektywy małego psa?

O tym, jak wygląda świat z perspektywy małego psa, zaspokajaniu psich potrzeb i nauce samodzielności niezależnie od rozmiaru i o tym, czy mikropsiaki rzeczywiście wiodą prawdziwie luksusowe życie – opowiadają behawioryści Piotr Wojtków i Zosia Zaniewska-Wojtków.

fot. freepik
Jak bardzo różni się nasz świat, gdy spojrzy się na niego z perspektywy mikropieska?

Różni się zdecydowanie, szczególnie w kontekście kontaktów socjalnych. Wyobraźmy sobie przykładowo maltańczyka, do którego podbiega pies średniej wielkości, ale dość intensywny w swoim zachowaniu. Mały psiak w takiej sytuacji będzie zdecydowanie bardziej zagrożony, a co za tym idzie, może się mocniej wystraszyć niż np. dog niemiecki. Oczywiście jest to pewnego rodzaju uogólnienie, bo mamy do czynienia z różnicami indywidualnymi – możemy znaleźć zarówno odważne, zrównoważone maltańczyki, które nie mają problemu z większymi od nich psami czy poruszającymi się wokół ludźmi, jak i lękliwe dogi. Trudno jednak zignorować fakt dysproporcji wielkości – przeciętnie łatwiej jest naruszyć granice i przestrzeń osobistą mikropieska, na którego cały świat spogląda z góry.

Często widzi się sytuacje, w których przed różnego rodzaju kontaktami społecznymi, małego psa chroni się biorąc go na ręce. Czy to dobry pomysł?

Popularne zrobiły się rady, aby absolutnie nie podnosić psów w takich sytuacjach, bo odbiera im to możliwości i umiejętności samodzielnego radzenia sobie z różnymi wyzwaniami. Naszym zdaniem nie ma jednak nic gorszego niż pozostawienie psa bez wsparcia i pomocy w sytuacji, która jest dla niego zbyt trudna lub po prostu niebezpieczna. Gdy do malutkiego, przestraszonego psa podbiega kilka zdecydowanie większych od niego zwierząt, interwencja opiekuna może być nie tylko niezbędna, ale jest również ważnym elementem budowania relacji z psem i wzajemnego zaufania. Nie ma tu jednak zero-jedynkowej odpowiedzi. Jeżeli nie dzieje się nic niebezpiecznego, a nasz pies jest w stanie poradzić sobie ze spotykającym go wyzwaniem, warto dać mu tę możliwość i budować jego samodzielność. Jednak gdy robi się zbyt trudno, obowiązkiem opiekuna jest zadbanie o komfort swojego podopiecznego. To nie zawsze oznacza konieczność podniesienia psa – czasem wystarczy kucnięcie przy nim, zasłonięcie go ciałem, jasne zakomunikowanie podbiegaczom: „to jest nasza przestrzeń”. W kontinuum pomiędzy dwiema skrajnościami – podnoszeniem pieska za każdym razem, a pozostawieniem go zawsze samemu sobie – warto szukać złotego środka.

Małe pieski to popularni towarzysze miejskiego życia. Dlatego też często widuje się je na psich wybiegach czy podczas spotkań grup psiarzy mieszkających po sąsiedzku. Czy dla psa małych rozmiarów takie kontakty i zabawy w większych grupach są w ogóle bezpieczne?

Niezależnie od rozmiaru, aby psy czuły się dobrze w grupie, muszą się świetnie znać i zbudować wcześniej silne relacje między sobą. Stworzenie grupy psów, w której wszyscy czują się dobrze, to naprawdę trudne wyzwanie i nie zaobserwowaliśmy jeszcze nigdy takiej grupy podczas przypadkowych spotkań na wybiegach, gdzie psy mają ograniczoną przestrzeń i brak możliwości wyjścia z sytuacji. Zamknięte wybiegi mają najczęściej nie więcej niż paręset metrów kwadratowych – to naprawdę zbyt mało miejsca, by grupa nawet 3-4 psów mogła czuć się dobrze. To tak, jakby nas przymuszać do spędzania czasu i rozmowy z ludźmi, z którymi nie do końca dobrze się czujemy – to nie jest fair, to nie jest przyjemne ani wartościowe doświadczenie. Lepszym rozwiązaniem będzie świadome szukanie małemu psu miłych towarzyszy, którzy nie będą mu zagrażać, a w ich relacjach będzie panowała równowaga. Takie spotkania powinny odbywać się w ramach spacerów, podczas których cały czas się przemieszczamy, pojawiają się różne rozproszenia, bodźce, zapachy, przestrzeń jest duża i otwarta.

fot. freepik
Popularne wyobrażenie psiej zabawy to ganianie się, wspólne bieganie. Baczni obserwatorzy często zwracają jednak uwagę na to, że w przypadkowych grupach takie zabawy polegają na pogoni kilku silnych psów za jednym, przestraszonym uciekinierem.

Takie przypadki nie mają nic wspólnego z zabawą. O zabawie mówimy wtedy, gdy jest ona przyjemna dla każdej ze stron – role w zabawie wymieniają się, nikt nie czuje się zagrożony. Na ograniczonej przestrzeni wybiegów mamy najczęściej do czynienia z sekwencją zachowań dręczycielskich, a nie miłym, wspólnym spędzaniem czasu. Grupa goniąca może bawić się nieźle, ale dla uciekającego nie jest to żadnym stopniu przyjemne. Trzeba też pamiętać, że duże psy, o silnym instynkcie łowieckim, w pogoni za małym, kudłatym yorkiem mogą w pewnym momencie zapomnieć o tym, że bawią się z przedstawicielem swojego gatunku, przechodząc w tryb polowania. To może być sytuacja zagrożenia zdrowia, a nawet życia mikropieska, który w starciu z zachowaniami łowieckimi dużo szybszych i silniejszych pobratymców nie ma w zasadzie żadnych szans.

Wokół małych piesków krąży wiele mitów. Szczekliwość, nerwowość lub przeciwnie – nastawienie bojowe i próby udowodnienia swojej siły i przebojowości. Z jakimi problemami spotykacie się najczęściej w swojej pracy i czy te stereotypy mają odzwierciedlenie w rzeczywistości?

Jesteśmy szkołą kładącą nacisk na empatię i zrozumienie emocji psa oraz metody szkoleniowe, które są przyjazne, zarówno dla zwierząt, jak i ich ludzi. Z tego powodu trafiają do nas psy wszelkich rozmiarów, mamy wielu klientów wśród małych piesków i bardzo często ich opiekunowie to ludzie o wyższej świadomości kynologicznej. Natomiast podczas codziennych obserwacji, np. w parkach, można powszechnie zauważyć, że potrzeby małych psów są ignorowane. Patrzy się na nie raczej jak na miłych, domowych towarzyszy, zapominając o psiej stronie ich życia – chęci do spacerowania, kopania, zachowań łowieckich, eksploracji, swobody. Jeśli opiekunowie psów ras małych zaczną dbać o zaspokajanie tych potrzeb, mniej będzie problemów ze szczekliwością, nerwowością czy frustracją.

Ważną kwestią jest również ignorowanie emocji i sygnałów małych psów. Gdy york czy maltańczyk szczeka, warczy, pokazuje zęby, często spotyka się z rozbawieniem – jest to traktowane raczej jak śmieszny żart niż problem, którym należy się zająć. Niezależnie od rozmiaru, takie zachowania są informacją o stresie, zagubieniu zwierzęcia i powinny nas skłonić do nie- sienia mu pomocy. Dlatego tak ważne jest uwrażliwianie i edu- kowanie ludzi – nie ignorujmy potrzeb ani emocji naszych podopiecznych!

fot. freepik
Może się czasem wydawać, że małe pieski mają prawdziwie królewskie życie – są noszone na rękach, śpią na poduszkach, chodzą do fryzjera, wszystko mają podane na tacy. Rzeczywistość może jednak okazać się nieco inna – czy to możliwe, że mikropsiako jest z nami – ludźmi – trudniej?

Wszystkie te rzeczy, które wymieniłaś, nie są w zasadzie z perspektywy psa żadnym ułatwieniem czy luksusem. Podejmowanie w ich imieniu wszystkich decyzji, ciągłe podnoszenie i przestawianie z miejsca na miejsce, odbieranie samodzielności i możliwości podejmowa- nia inicjatywy, odnoszenia sukcesów – to ingerencja w najważniejsze elementy psiego życia. Istotne psie potrzeby mogą być realizowane podczas ciekawych spacerów, dobrze zorganizowanego treningu. Zasługuje na to każdy pies, niezależnie od rozmiaru swojego ciała. Mając w domu labradora czy owczarka niemieckiego, większość ludzi traktuje takie aktywności jako oczywistość – szkolenie pomaga milej funkcjonować na co dzień z dużym, silnym psem, zmęczenie go podczas spaceru sprawia, że w domu jest spokojny i bezproblemowy. Problemy behawioralne w przypadku dużych psów są też bardziej kłopotliwe dla ich opiekunów, a zachowania, które w przypadku małego pieska mogą być uważane za słodkie i urocze, w wykonaniu dużego zwierzęcia bywają społecznie nieakceptowalne – to wszystko sprawia, że psie potrzeby przeciętnego labradora są zwykle zaspokojone w większym stopniu niż przeciętne- go yorka.

Powszechnie widuje się nasze przykładowe yorki, biegające po parkach i zaczepiające większość napotkanych psów i ludzi. Często towarzyszy temu energiczne merdanie ogonem, skakanie, łaszenie się do przechodniów. Czy faktycznie małe pieski są tak wybitnie radosne i towarzyskie?

Takie sytuacje należy rozpatrywać indywidualnie i obserwować ich przebieg, by móc wyciągnąć konkretnie wnioski. Jednak ogólnie rzecz biorąc, jeśli pies podbiega szybko do obcej osoby, skacze, a po kilku sekundach odbiega, najczęściej nie oznacza to wcale wybuchu radości, a raczej próbę zaznaczenia, zakomunikowania czegoś – być może problemu z obecnością tej osoby, chęci testowania, sprawdzenia jej lub odsunięcia jej ze swojej przestrzeni. Drugą kwestią jest sposób poruszania się – jeśli pies zachowuje się bardzo energicznie, porusza się szybko, jego ciało jest napięte, może to świadczyć o stresie i niepokoju. Nie zawsze to, co na pierwszy rzut oka wydaje się przyjazne i radosne, rzeczywiście takie jest.

Wspomnieliście odbieraniu samodzielności i decyzyjności psom. Wydaje się, że faktycznie częściej spotyka to mikropieski niż ich większych kuzynów…

Zdecydowanie częściej. Popularną przyczyną jest brak wiedzy i strach opiekunów o ich małych pupili. Nie rozumiejąc psich sygnałów i nie wiedząc, co się wydarzy w kontakcie z większym psem, ludzie reagują nadmiernym izolowaniem, podnoszeniem psiaka częściej niż jest to potrzebne, wyrywa- niem go z większości sytuacji społecznych nawet wbrew jego woli. To oczywiście wynika z troski i dobrych chęci, ale może przynieść niestety dużo szkody. Dobrym rozwiązaniem jest wybranie się na spacer w towarzystwie trenera czy behawiorysty, który pomoże nam zrozumieć, co się dzieje, co komunikuje nasz pies, kiedy i w jaki sposób udzielać mu mądrego wsparcia, a kiedy pozostawić mu przestrzeń do samodzielnych decyzji. Powszechnym błędem w wychowywaniu psów ras małych są zaniedbania w temacie socjalizacji – brak możliwości nabywa- nia kompetencji społecznych skutkuje różnego rodzaju trud- nościami w życiu codziennym. Zamiast wiecznie wyręczać naszego psa, postawmy na zrozumienie jego emocji, nauczmy go samodzielnie radzić sobie w różnorodnych sytuacjach i wyposażmy go w narzędzia i kompetencje, dzięki którym będzie czuł się bezpiecznie i pewnie w naszym świecie – to najlepsze, co możemy dla niego zrobić.

rozmawiała Małgorzata Wróbel

Reklama




Podobne artykuły